🥀7🥀

1.5K 39 20
                                    

Pov. Jungkook
Drugiego dnia mojego pobytu w szpitalu, tak jak obiecał mi Hoseok zjawił się. Byłem bardzo zestresowany tą rozmową. Pomimo tego, że to jest mój najlepszy przyjaciel bałem się tej rozmowy.

-Kook chyba musimy poważnie porozmawiać! - odrazu zaczął, bez zbędnego przywitania się.

-Tak Ciebie też miło widzieć -powiedziałem że sztucznym uśmiechem- Co tam u Ciebie?

- Nie zmieniaj mi tu tematu! -krzyknął oburzony i znalazł się odrazu obok mnie - Zrozum, że się o Ciebie martwię, ten chłopak nie jest Ciebie warty. Nie widzisz co on robi? Nie widzisz tego, że Cię co chwilę krzywdzi? Błagam zrozum to zanim będzie za późno. -złapał mnie za rękę, a w jego oczach pojawiły się łzy. Szybko zamrugał kilka razy, aby słona ciecz nie wypłynęła. Pomimo tego, że nadal nie za dobrze się czułem podniosłem się i przytuliłem przyjaciela. Pomimo tego, że Hoseok wydawał się codziennie szczęśliwy, jakby miał życie bez żadnych problemów i zmartwień, ukrywał bardzo dobrze swoje uczucia. Nie chciał, aby ktoś widział go smutnego.

- Wiem Hobi, wiem. Ale ja go... -chwilę się zawahałem, czy napewno go kocham? Czy mogę kochać kogoś komu boję się sprzeciwić? Kogoś kogo boję się? -...kocham -powiedziałem spuszczając głowę.

-Tego nie można nazwać miłością, Kook on się nad Tobą znęca. Pewnego dnia może nie być tak, że w najgorszym przypadku wylądujesz w szpitalu. Możesz wtedy już wogóle nie otworzyć oczu i z kim będę jeść słodycze? Z kim będę spędzać miło czas na wygłupach? Z kim będę oglądać filmy? Komu będę mógł się zwierzyć? Kogo będę mógł trzepnąć w głowę za głupie pomysły? - powiedział prawdę. Tego uczucia nie można było nazwać miłością. Ciągły strach przed drugą połówką, nie znajduje się w tym uczuciu. Jeon bał się, że pewnego dnia Jaebeom* straci nad sobą kontrolę i już nie spotka się ze swoim przyjacielem i nie przeżyją więcej szczęśliwych jak i smutnych chwil razem.

- Napewno kogoś znajdziesz, kogoś kto będzie lepszy odemnie, kto będzie się bardziej nadawał na Towjego przyjaciela. - posłał słaby uśmiech przyjacielowi i znowu położył się, gdyż zaczęło mu się trochę kręcić w głowie.

- Cholera Jungkook zrozum, że nie chce nikogo innego, chcę z Tobą się zestarzeć i obgadywać naszych chłopaków lub dziewczyny. Chcę z Tobą spędzić ostatnie chwile mojego życia i odejść stąd wiedząc, że Ty jako staruszek będziesz miał u swojego boku osobę, która będzie Cię wspierać i nie skrzywdzi jak ten chuj to ciągle robi. - Jung rzadko przeklina, zdarza się to tylko wtedy, kiedy jest naprawdę zdenerwowany.

- Obiecuję, że z nim zerwę. Ale jeszcze nie teraz. Nie jestem gotowy.-wyciągnął do przyjaciela jego drobną dłoń z wyciągniętym małym palcem, który szybko został obięty tym należącym do jego znajomego. Szatyn uśmiechnął się lekko do jego młodszego kolegi, położył się obok niego i oglądali jakieś śmieszne filmiki, aby poprawić sobie humor. Między nimi zapanowała wesoła atmosfera, co chwilę robili rzeczy aby na twarzy drugiej osoby pojawił się uśmiech.

Jednak szczęśliwą chwilę, w której Jungkook zapomniał o bólu psychicznym przerwała późna godzina, w której starszy mężczyzna musiał opuścić salę młodszego.




🥀🖤🥀🖤🥀🖤🥀🖤
Maraton 4/28

Wiem rozdział, chujowy jednak to jedyne na co aktualnie mnie stać. Mam nadzieję, że zrozumiecie.

Ortografia i interpunkcja to czarna magia.

Miłej nocy/dnia.

~HappyDarkAngel~


*Imię to wzięłam tak jakoś nie jest ono powiązane w tej książce z żadnym aktorem, piosenkarzem.

Nie dam rady... || JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz