- Tae? Pewnie wiesz że chcemy z tobą porozmawiać - rzekł Jin siadając wraz z Namjoonem na przeciwko mnie

- tak, ale nie mam pojęcia o czym - posłałem im uśmiech zaciskając twoją zimną dłoń, przyszedłeś zemną, chciałeś dać mi otuchy, kochałem to w tobie, byłeś zemną gdy cię potrzebowałem

- czy... - zawahał się Namjoon - czy Jungkook jest tutaj z tobą? - spytał niepewnie

- tak, siedzi, jesteście jacyś dziwni, udajecie że go nie ma? To żałosne - prychnąłem odwracając wzrok

- posłuchaj - zaczął Jin - pamiętasz co było pół roku temu?

- nie - odrazu odpowiedziałem

- mhm - Namjoon przełknął głośno ślinę - a czy, wiesz co się wtedy stało? - spojrzałem na niego

- nic takiego - wzruszyłem ramionami - dzień jak dzień

- nie do końca - tym razem mój wzrok utkwił na Jinnie który zabrał głos

- co znaczy twoje ,, nie do końca ,,

- czasami gdy do kogoś się zbyt bardzo przywiążemy, nie chcemy myśleć o tym że ta osoba może odejść kiedyś od nas, rozumiesz moje słowa?

- tak, co w związku z tym? - uniosłem brew

- wiesz, zastanawiałeś się dlaczego traktujemy Jungkooka jak powietrze, prawda?

- do tej pory się zastanawiam - odparłem pewny siebie

- otóż, pół roku temu był wypadek, pamiętasz? Jechałeś wraz z nim autem do studia

- zgadza się, może i tak było - mówiłem spokojnie

- jednak nie dojechaliście tam - dopowiedział powoli patrząc cały czas na mnie

- jak nie dojechaliśmy, to jakim cudem jest tutaj ze mną, hm? - czułem że zaczynam się denerwować

- V... Problem w tym że go tutaj nie ma - wyszeptał Jin a w moich oczach były łzy

- idioci - wysyczałem wstając, szedłem do drzwi

- V! - krzyknął za mną Namjoon

- co?! Hm? Jak możecie kłamać! Jak?! - nie hamowałem łez

- byłeś w śpiączce, po wybudzeniu nie wiedziałeś co się dzieje, lekarz mówił że to wstrząs, zacząłeś rozmawiać z nim mimo że go nie było, lekarz sądził że to minie, że po dwóch trzech miesiącach przywykniesz do straty ale minęło pół roku, a ty wciąż nie ocknąłeś się że go nie ma - Jin zaczął płakać, nie potrafiłem nic powiedzieć

- nie wierzę wam

- bo nie chcesz, nie chcesz uwierzyć że go nie ma bo wiesz że to zbyt bardzo boli, to zrozumiałe V, jesteś w rozsypce, cierpisz
- słuchałem tego uważnie, kłamali, widziałem to, ale z drugiej strony po co by mieli

- nienawidzę was - wyszeptałem wybiegając z ich pokoju, nie chciałem już ich słuchać.

To tylko pragnienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz