29 czerwca 2008
Dzień dla pięknej różowołosej dziewczyny zaczął się wspaniale. Wspólne śniadanie z rodziną. Później zabawa ze swoim ulubieńcami, ale wszystko dobre musi się zawsze skończyć. Zaczęło się od rozmowy ze swoim adwokatem:
- Kakashi co ty mówisz. Jak ona to zrobiła?
- Po prostu powiedziała, że nie spełniasz kryterii dotyczącej opiekunów.
- Wrr jak dorwę tego babsztyla.
- Nie denerwuj się jestem przecież najlepszym adwokatem. Poradzę sobie, ale przyjedź tu z Hinatą.
- Dobrze za godzinę będziemy.
- Nie zapomnij dokumentów.
- Oczywiście. Jeszcze nie jestem sklerotyczką. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia – odezwał się głos w słuchawce. Tak właśnie zakończyła się rozmowa z dobrym przyjacielem rodziny jak i jej adwokatem. Właśnie teraz siedziała w samochodzie i kierowała się w stronę domu jej przyjaciółki. Sprawa była poważna. Gdy Sakura z Hinatą zakładały fundację pewna kobieta chciała im to utrudnić z tego powodu, że Sakura wysłała skargę do komisji z powodu złego traktowania dzieci. Teraz mści się za wszystko, każda mała wpadka jest jej wytykana. Dojechała wysiadła trzaskając drzwiczkami i podeszła do bramy zadzwoniła na domofonie i już po chwili można było usłyszeć:
- To ty Sakura, wejdź.
- Nie, nie ma czasu Hinata z chodź szybko.
- Oki – dziewczyna po pięciu minutach zjawiła się.
- Chodź wszystko opowiem po drodze.
- Dobra – wsiadły do wozu i pojechały - To teraz mów.
- Chijo Momochi – warknęła zła.
- Znów ta baba. Czego tym razem się uczepiła.
- Tym razem nie fundacji, ale naszego domu dziecka. Uważa, że mamy za mało opiekunów. Jak ja tą babę.... – walnęła w kierownicę.
- Uspokój się prowadzisz samochód. Nie martw się Kakashi wszystko załatwi.
- Tego jestem pewna, ale nie mam ochoty patrzeć na twarz tej ogłupiałej kobiety.
- Trzeba to zakończyć raz, a porządnie.
- Masz rację Hinata, świętą rację.
- Ale czasami jest to zabawne nikt tak dobrze nie umie wyprowadzić cię z równowagi jak ta kobieta. Zawsze po spotkaniu z nią lepiej uważać, aby nie wejść ci w drogę, bo będzie krucho.
- Ale gdy widzę te maluch to powiem szczerzę, że mogłabym spotykać się z nią codziennie, byleby one były szczęśliwe.
- Racja. – przez całą drogę rozmawiały. Wreszcie dotarły na miejsce gdzie Kakashi już na nie czekał.
*
- Kochanie jeszcze to, to o i już chyba wszystko..... o nie kosmetyczka i suszarka do włosów. Poczekaj. – pobiegała do łazienki, która znajdowała się drugim piętrze.
- „ Boże czemu cię nie posłuchałem Kiba, ale przynajmniej jest ładna"– Już?
- Tak to wszystko – pocałowała mężczyznę w usta po czym weszła do samochodu, chłopak z robił to samo i odjechali. Ich celem było Tokio.
- Kochanie nawet nie wiesz jak moja mama się cieszyła na wieść o tym że jestem zaręczona. To będzie wspaniały ślub już wszystko obmyśliłam. Będę miała długo piękną suknie z brylantami, ty wspaniały czarny garnitur. Och... – rozmarzyła się brunet spojrzał na nią z rozbawieniem – A wesele! Weselem moja mama się zajmie będzie cudowne. Jeszcze trzeba datę wybrać. Może gdzieś w kwietniu. Wiosna najwspanialsza pora roku jak mówi moja przyjaciółka.