9 października 2008
Po co tam szedł? Sam nie wiedział. Może dla pewności. Chciał z kimś porozmawiać. Z osobą, która dobrze zna jego wybrankę serca i może mu udzielić parę ważnych wskazówek. Uważał go za sympatycznego mężczyznę, który dba o szczęście swej bratanicy, a on jest pewny tego, że jako jedyny mógłby ją uszczęśliwić. Kochał ją i to całym sercem. Nigdy nawet nie przypuszczał, że taki dzień nadejdzie w jego życiu, kiedy spotka tą jedyną. Tylko dlaczego to takie skomplikowane. Ile by dał, aby cofnąć czas i wybrać się tu na wakacje może wtedy przypadkiem by się spotkali, a on miałby u niej stuprocentowe szanse, ale niestety jest przeszkoda. Mianowicie jego narzeczona, a jej przyjaciółka. Dlaczego świat nie może być łatwiejszy, czemu ona nie może być łatwa. Pokręcił głową. Przecież gdyby była łatwa, byłaby taka jak Ino – pusta malowana lala, a on chcę ją taką jaka jest teraz – naturalna i piękna. Kochał patrzeć na jej uśmiech i zatapiać się w jej spojrzeniu. Miała takie piękne oczy w które mógł patrzeć wiecznie. Uśmiechnął się delikatnie dotykając ust. Dwie godziny temu czuł jej wargi na swoich. Kochał jej smak, zapach. Po prostu wszystko, była jego miłością. Zapukał do drzwi. Długo nie musiał czekać, po chwili w progu stała jedna ze służących.
- Panienki Sakury nie ma – poinformowała go z uśmiechem.
- Ja nie do niej. Czy jest może jej wujek? – zapytał z nadzieją. Teraz gdy nie było w domu młodej Haruno chciał jeszcze bardziej tego spotkania. Tak, gdyby była pewnie pytała by się po co przyszedł, a tak to spotkanie mogło być w sekrecie przed nią.
- Pan Orochimaru jest w ogrodzie. Proszę wejść zaraz go poinformuje o pana przybyciu. – chłopak uśmiechnął się i wszedł do środka czekając. Po chwili usłyszał kroki.
- O Sasuke witaj – uściskał jego dłoń.
- Dzień dobry, chciałem z panem porozmawiać – odezwał się patrząc na niego z wyczekaniem.
- Skończmy z tym panem. Orochimaru – uśmiechnął się.
- Dobrze – odwzajemnił gest.
- Więc o czym chciałeś rozmawiać – mówił wychodząc z nim do ogrodu – Uwielbiam wiosnę, to najcudowniejsza pora roku. Wtedy rosną drzewa wiśni. Sakura je kocha, tak jak ja. – spojrzał na drzewo o różowych listkach i białych pączkach.
- Właśnie o niej chciałem porozmawiać.
- O Sakurze – spojrzał na niego kątem oka. – O co chodzi?
- Ja..., wiem, że może mnie pan uznać za głupca... – przerwał mu długowłosy.
- Mieliśmy mówić sobie na ty, ale mów dalej z chęcią posłucham.
- To trudne. Nie wiem jak zacząć.
- Najlepiej od początku.
- No dobrze – westchnął – Dwa miesiące temu zmarł mój ojciec. Był wspaniałym mężczyzną o dużym poczuciu humoru, często rozrabiałem, ale on zawsze był ze mnie dumny. – uśmiechnął się nie widocznie – Jego ostatnią wolą było, abym jak najprędzej się ustatkował. Zawsze sądziłem, że miłość nie istnieję, że to coś głupiego i bezwartościowego, więc z tego powodu postanowiłem wybrać sobie za żonę pierwszą lepszą dziewczynę, którą jak p..jak wiesz jest Ino, ale gdy tu przyjechałem wszystko się zmieniło. Ja jestem tego pewny. Nigdy się tak nie czułem – oderwał wzrok od brązowej drewnianej ławy i skierował go na Orochimaru, który wsłuchiwał się w jego słowa z dużą ciekawością – Kocham Sakurę – bladoskóry odwrócił się do niego. Uchiha zdziwił się nie zauważył na jego twarzy ani złości, ani najmniejszych oznak zdziwienia. Zaczął dalej przemawiać – Wiem, że nie zasługuje na jej czystą miłość. Często raniłem uczucia innych kobiet, ponieważ mi zależało tylko na jednym, ale Sakura to coś naprawdę innego. Chciałbym z nią spędzać każdy dzień i cieszyć się nim w jej towarzystwie.