☁IV☁

487 17 0
                                    

-Aaaaaaaaa, tak się nie robi! Jeszcze zawału przez was dostane - krzyknęłam widząc przed sobą cztery pary wpatrujących się we mnie oczu.

-Dzień dobry, też miło Cię widzieć - zaczął Alex, z sztucznym uśmieszkiem na twarzy.

- Sorry, nie chcieliśmy cię przestraszyć- powiedział Bobby.

- A tak w ogóle to po co się tu wszyscy zebraliście i tak niepokojąco na mnie patrzcie?

- Bobby nam powiedział, że wczoraj nie było z tobą najlepiej. No to przyszliśmy cię powspierać- powiedział Reggie z uśmiechem na twarzy.

- Ej no bez przesady. Jest sobota . Na pewno macie inne lepsze zajęcia niż oglądanie jak śpię.

- Po prostu się o ciebie martwimy. Może i nie jesteśmy typowymi koleżankami do pogaduszek o chłopakach ale nam możesz o wszystkim powiedzieć.- odparł Alex.

- Dzięki ale nic mi nie jest.- chłopcy spojrzeli na siebie nawzajem a potem znowu na mnie.

- Okej, to przebierz się śpiąca królewno i idziemy na śniadanie - powiedział Bobby podając mi jego zadurzą koszulkę. Następnie wszyscy ruszyliśmy do jakiejś taniej jadłodajni, w której na samym wejściu było czuć spalonym olejem. Zajęliśmy jeden z stolików po czym podeszła do nas kelnerka. Już miałam powiedzieć co chcę zamówić gdy nagle przypomniało mi się, że przecież jestem biedna jak mysz kościelna.

- Dlaczego nic nie bierzesz? - zapytał zszokowany Reggie.

- Nie jestem głodna- skłamałam im prosto w oczy.

- Nie możesz nie jeść. Śniadanie to najważniejszy posiłek. - kontynuował brunet.

- Nie zmuszaj jej, miała ciężkie przeżycie o który zaraz nam z chęcią powie - powiedział blondyn z wrednym uśmieszkiem.

- Nie naciskaj. Jak będzie chciała to nam powie- popatrzałam na Bobbiego cicho wymawiając "dziękuje". Następnie wstałam aby udać się do toalety.

- Charlotte co powiesz na nocowanie - powiedział wyraźnie podekscytowany Reggie gdy wróciłam - wiesz, pizza, pogaduchy o chłopakach, malowanie paznokci i pełno innych badziewi które robi się na nicowaniach z psiapsiółkami - potrząsnął zalotnie rzęsami na co wszyscy wybuchliśmy śmiechem.

- Nie musicie dla mnie togo robić. Możecie zająć się swoimi sprawami. Nic mi nie jest.

- A kto powiedział, że chodzi o ciebie. Może chcemy przyjść do Luka - odpowiedział Mercer.

- Nie tylko dziewczyny lubią sobie poplotkować w piżamkach- odezwał się Wilson - To co chcesz z nami spędzić tę cudowną noc?

- Okej wchodzę w to ale wszystko zależy od Luka- wszyscy spojrzeliśmy na niego oczami szczeniaczka.

- Jestem jak najbardziej za - odpowiedział z pełną buzią.

Gdy chłopcy skończyli jeść poszliśmy do sklepu po "przekąski" na wieczór. Zabraliśmy kilka paczek chipsów, paluszki itd. Doszliśmy do działu za alkoholami.

- Bierzemy?- spytał Luke.

- Nie sprzedadzą nam- Powiedział Alex - jak masz zamiar to kupić ?

- Mam fałszywy dowód - wtrąciłam nie pewnie. Nastała cisza.

- Okej, ile jeszcze o tobie nie wiemy, bo zaczynam się ciebie bać - powiedział Reggie.

-Nie, nie, nie, to się nie uda - zaczął się denerwować Alex - A co jeśli cię aresztują i pojedziesz na komisariat.

Będziemy Legendą //1995//Sunset CurveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz