4. Randka

21 3 0
                                    

27 lipca 1944

Obudzilam się rano o 8:00. Dziś ten dzień! Idę na randkę z Stefanem!! Jestem taka podekscytowana. Poszłam do kuchni i zjadłam śniadanie. Następnie po zjedzonym posiłku wróciłam do pokoju i zastanawiałam sie co tu ubrać. Muszę wyglądać ładnie na spotkaniu.
Stwierdziłam że ubiorę niebieska sukienkę z kokardą i czarne buty na obcasie. Do tego pomalowałam usta na czerwono a rzęsy pomalowałam czarną maskarą. Po skończonym makijażu na zegarze wybiła godzina 14. Z Stefanem byłam umówiona o 15. Miałam jeszcze godzinę do spotkania więc postanowiłam że pójdę do rudej i jej o tym opowiem.
Poinformowałam o tym mamę i wyszłam z domu.

Kiedy byłam już pod domem rudej czekałam na nią. Po chwili przyszła.
-serwus

-serwus

-opowiadaj co tam u ciebie!

-idę dzisiaj na randkę z Stefanem!

-O matko to wyśmienicie.

-wiem właśnie.

-tylko trzeba zrobić jedną rzecz.

-jaką? - popatrzyłam na nią ze zdziwieniem

-trzeba ci zrobić piękna fryzurę bo napewno nie pójdziesz z takimi włosami.

-zgadzam się haha

Kiedy skończyłyśmy pogawędkę weszłyśmy do mieszkania rudej.
Miała tu naprawdę ładnie. Jak się wchodziło do domu to po prawej stronie była łazienka i kuchnia a po lewej salon. Kuchnia była w odcieniu żółci a łazienka zwykła biała. Natomiast salon był w odcieniu fioletu i lekkiego błękitu. -dobra Zosia siadaj tu a ja idę po lokówkę. - byłam podekscytowana, ponieważ tylko 2 razy w swoim życiu używałam lokówki. Kiedy ruda przyszła że sprzętem wzięła grzebień i zaczęła czesać mi włosy. Kiedy już skończyła zaczęła je lokować. Pasmo po pasmie. Aż w końcu skończyła. Po 30 minutach moja fryzura była gotowa.

-O matko ruda jak to pięknie wygląda!

-No wiem w końcu ja to robiłam.

Obydwie się zaśmiałyśmy. spojrzałam na zegar była już 14:40 więc szybko wzięłam rzeczy, pożegnałam się z rudą i wyszłam z jej mieszkania kierując się w stronę parku.

Kiedy byłam w parku zobaczyłam Stefana. Podeszlam do niego i się przywitaliśmy.

-serwus zosiu

-serwus

-pięknie wyglądasz

-dziękuję

-a swą drogą jak ci minął dzień?

-całkiem dobrze a tobie?

-wyśmienicie. Może chciałabyś pójść na lody?

-z przyjemnością

Szliśmy w stronę stanowiska z lodami. Dziś byl smak waniliowy. Mój ulubiony. Kupiliśmy lody i usiedliśmy na ławce. Po 30 minutach nasze spotkanie dobiegało końca.

-Zosiu ja już muszę się zbierać bo obiecałem Rogalowi że mu pomogę naprawić rower.

-nic nie szkodzi

-to się cieszę. - uśmiechnął się w moja stronę a ja odwzajemnilam uśmiech

Kiedy miałam już iść w strone domu Stefan podbiegł do mnie i pocałował mnie w policzek. Bylam zaskoczona a jednocześnie szczęśliwa.

Bylam juz na ulicy chmielnej. Za niedługo będę w domu. Idąc ulicą pod jedna z kamienic zobaczyłam znów tego szkopa. Mi się zdaje czy on mnie śledzi? Pewnie mam jakieś urojenia.

Kiedy wróciłam już do domu, weszłam do swojego pokoju i przebrałam się w moją różową piżamkę, następnie weszłam do łazienki i zmylam makijaż. Położyłam się na łóżku i zastanawiałam się tylko nad jedną rzeczą. Kiedy wybuchnie powstanie. Chcę wiedzieć kiedy mam być gotowa. Ale nie zamartwiałam się tym już i poszłam spać

Miłość'44Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz