Rozdział 8

742 63 45
                                    

- Sądzisz, że to było konieczne? - spytała kwami, lecąc obok mnie, gdy wskakiwałem na coraz to inne dachy, dzięki którym w szybki sposób mogłem dostać się do mojego celu, jakim było muzeum w kształcie szklanej piramidy

- Jak już wcześniej wspomniałem, sądzę że sam nie dam rady poradzić sobie z dwiema świeżynkami, które pierwszy raz w życiu będą miały bezpośredni kontakt z miraculami, a poza tym...

- Kocie, mi nie chodzi o miracula. - wraz z tymi słowami nagle się zatrzymałem, bym mógł złapać oddech oraz przede wszystkich zastanowić nad odpowiedzią

- Jeśli chodzi ci oto o czym teraz myślę, to tak. Nie żałuję, że mu powiedziałem. Jesteśmy w końcu drużyną, a w drużynie należy sobie ufać. Muszą być świadomi, że Biedronka się dzisiaj nie zjawi i to ja przejmuję pałeczkę dowódcy. Poza tym własnego doświadczenia wiem, że ukrywanie takich rzeczy później niesie za sobą negatywne skutki w postaci konfliktu i dekoncentracji co może się odbić w późniejszej walce. - stwierdziłem, po czym ponowiłem bieg, jednak Tikki szybko się przy mnie znalazła i razem ze mną przemierzała stolicę - Do tego...nie wiem dlaczego, ale mam takie dziwne przeczucie, że ona postąpiłaby tak samo na moim miejscu. - stwierdziłem, lekko się przy tym uśmiechając

Po kilku minutach znaleźliśmy się na terenie Luwru, lecz pozostało jedno pytanie. Gdzie dziewczyna mogła się ukryć? Tego też jakoś nie przemyślałem, ale zaraz to jakoś rozwiążemy. 

Szybko wyciągnąłem zza pasa swoją laskę oraz włączyłem funkcję dzięki, której mogłem stwierdzić czy na terenie budynku znajdują się jakiejś żywe istoty. Sam Luwr powinien być pusty, gdyż wraz z wiadomością o nowej zakumanizowanej osobie w telewizji we wszystkich miejscach publicznych powinien zostać wydany odpowiedni komunikat, proszący wszystkich o udanie się w bezpieczne miejsce czyli najlepiej do domu. 

- Jeszcze tylko chwilka i... mam! Ukryła się na najnowszej wystawie! - stwierdziłem, odkładając laskę na swoje miejsce, po czym ruszyłem do wcześniej wspomnianego miejsca

- A co jest takiego na tej wystawie?

- A wiesz, że nawet nie wiem? Z tego co słyszałem, to podobno znów znaleźli coś co nawiązuje do Starożytnego Egiptu.

Biegłem po korytarzach, wymieniając jeszcze kilka zdań z kwami, lecz nagle coś, a raczej ktoś we mnie uderzył, przez co upadłem na podłogę, uderzając się przy tym lekko w głowę. Próbowałem rozmasować sobie bolące miejsce, lecz już mogłem stwierdzić, że bez guza się nie obędzie, ale cóż, takie uroki tej pracy.

- Ała...moja głowa. - obok mnie usłyszałem kobiecy głos. Głos, który należał do osoby, której szukałem. - Wszystko w porządku Kocie? - spytała, gdy zauważyła moją obecność

- Nic mi nie jest, a ty? W ogóle co tu robisz? Sądziłem, że będziesz się ukrywać przed Księżniczką Sprawiedliwości. - stwierdziłem, pomagając różowowłosej wstać 

- Bo tak jest, ale zgłodniałam i chciałam udać się do sklepiku, by móc sobie coś wziąć, ale jak widać mi nie wyszło.

- Cóż, przekąska będzie musiała poczekać. - w tym momencie sięgnąłem do kieszeni, by po chwili, wyciągnąć w stronę dziewczyny dłoń, której znajdował się niebieski zegarek - Alix Kubdel, oto miraculum królika, które da ci moc przemieszczania się w czasie.

◆⎯⎯⎯⎯◆⎯⎯⎯⎯◆⎯⎯⎯⎯◆

Zmierzając do domu Mylene rozmyślałem nad sytuacją, która miała obecnie miejsce.

Biedronka chwilowo z tego co zrozumiałem jest nieobecna w Paryżu, przez co funkcję lidera przejął Czarny Kot. Prawie wszyscy mieszkańcy Paryża są pozamykani w złotych klatkach, zaś Marinette jest pod władzą akumy.

Skrzydła sprawiedliwościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz