Rozdział 11

779 53 62
                                    

Siedziałam na kanapie, przykryta ciepłym kocykiem, trzymając w dłoniach ciepłe kakao, oglądając przy tym jakiś program w telewizji. Jest to wprost idealny zestaw na kiepski dzień, dzięki czemu można odpocząć po całym dniu wrażeń.

No właśnie. Odpocząć.

Od kiedy Czarny Kot odprowadził mnie do domu nie ma chwili, abym mogła przez chwilę pobyć sama. Rodzice, a zwłaszcza tata cały czas lata nade mną, pytając się czy czegoś nie potrzebuję, czy jest mi wygodnie lub czy może nie mam ochoty na chyba szósty z kolei kubek kakao. 

Ja chyba za chwilę z nimi zwariuję! Fakt, że zostałam zakumanizowana nie sprawia, że trzeba obchodzić się ze mną jak z jajkiem. 

- Tato, przecież ci mówię, że czuję się dobrze. Sam dobrze wiesz, że akuma to nie choroba, a jedynie chwilowa słabość umysłu i duszy. - westchnęłam, odkładając kubek ma stolik

- Ale Biszkopciku....

- Tom, Marinette ma rację. Daj jej trochę odpocząć, a nie wlewasz w nią już czwarty kubek kakao. - stwierdziła, spoglądając na kubek, który trzymał w dłoniach - Skarbie, idź na górę się położyć, bo za chwilę nam tu padniesz. Odpocznij i w razie czego nas wołaj. - odparła, posyłając mi ciepły uśmiech

Podziękowałam jej skinieniem głowy, po czym wbiegłam po schodach do pokoju najszybciej mogłam i zamknęłam klapę, na którą chwilę później upadłam na kolana, łapiąc się przy tym za głowę

Niech ten dzień się już skończy. Błagam. Jak ja mogłam być tak głupia i tak nieostrożna, by dać się opętać akumie. To nigdy przecież nie powinno mieć miejsca, a jednak. Stało się i teraz zapewne Czarny Kot odda moje miraculum Mistrzowi, który podaruje je komuś zupełnie innemu.

- Oh Tikki. Tak bardzo cię przepraszam. Jestem zapewne najgorszą Biedronką jaka kiedykolwiek istniała. - szepnęła, chwytając palcami ucho tam, gdzie powinny się znajdować czarne kolczyki

- Nie mam ci tego za złe. Jesteś w końcu najlepszą Biedronką, której kiedykolwiek służyłam, a błędy popełnia każdy. - usłyszałam cichutki, znajomy głosik

Podniosłam szybko głowę, a moim oczom ukazała się uśmiechnięta kwami, która trzymała w łapkach parę kolczyków. Szczęśliwa, wyciągnęłam do niej ręce i gdy tylko na nich usiadła, przysunęłam ją do policzka, przytulając na tyle ile mogłam. 

W końcu Tikki nie tylko pomagała mi się przemieniać w Biedronkę, ale była też moją najlepszą przyjaciółką. Przyjaciółką, bez której nie wyobrażałam sobie mojego obecnego życia. Zawsze mogłam na niej polegać, wiedząc że będzie mi służyła dobrą radą i wsparciem. 

- Tak bardzo mi cię brakowało. 

Kwami raz jeszcze przylgnęła do mojego policzka, po czym stwierdziłyśmy, że wypadałoby obgadać tą całą sytuację, więc usiadłyśmy na łóżku. Tikki zaczęła powoli opowiadać co takiego wydarzyło się podczas moich chwilowych rządów jako księżniczka.

Najbardziej rozbawiał mnie fakt, że mimo swojego tytułu, sprowadziłam na swoim poddanych nieszczęście oraz smutek, lecz niestety nic na to już nie poradzę i jedynie co mi pozostaje to ewentualnie odpokutować za to co wyrządziłam.

Cieszę się jednak, że Tikki udało się w jakiś w miarę logiczny sposób wytłumaczyć nieobecność Biedronki, jednak przez to wszystko nie będę mogła przez najbliższe dni chodzić na patrole, ani zwyczajnie pobiegać sobie po paryskich dachach co bardzo, by mi się obecnie przydało. 

Nasze patrole i spotkania nigdy nie były dla mnie obowiązkiem. Była to odskocznia od codziennego życia, które nie raz potrafiło dać mi nieźle w kość. Czując ten wiatr we włosach, słuchając żartów mojego partnera czy też stojąc na szczycie wieży Eiffla, oglądając panoramę miasta, mimo świadomości, że gdzieś tam czyha na nas niebezpieczeństwo ze strony Władcy Ciem, czułam spokój, którego nie potrafiłam porównać z niczym innym. Było to niezastąpione uczucie, którego nie dało się opisać słowami i które znałam tylko ja i Czarny Kot.

Skrzydła sprawiedliwościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz