21

1.2K 49 0
                                    

Cindy 

Obudziłam się o 9 ponieważ poczułam ruch pode mną, pewnie położyłam się na Damonie, uchyliłam lekko oczy spoglądając na mężczyznę który próbował się wydostać tak oby mnie nie obudzić. Zaśmiałam się widząc jego trudy i odwróciłam się na drugi bok spadając z chłopaka. 

-Jak długo nie śpisz?- spytał rozweselony nie wiadomo czym.

-Tylko chwilkę- powiedziałam pokazując palcami ile. 

-No dobrze, głodna?- spojrzał na mnie gdy wstałam z łóżka i stanęłam na środku pokoju- Bo ja bardzo.

-Nie zbyt jednak mogę ci potowarzyszyć- uśmiechnęłam się i podeszłam do chłopaka by się do niego przytulić ponieważ zrobiło mi się zimno. 

-Twoje ubrania zostały wyprane i wysuszone, są na pralce- powiedział uśmiechając się do mnie, jezu ale on ma uroczy uśmiech, odwzajemniłam go i poszłam do łazienki by się ubrać, gdy już to zrobiłam to wyszłam widząc jak chłopak zakłada bluzkę. Zagwizdałam widząc jego wyrzeźbiony brzuch przez co chłopak spojrzał na mnie jeszcze bardziej uśmiechnięty. Po chwili zadzwonił mój telefon.

-Kto to? - spytałam Damona ponieważ to on był bliżej niego.

-Mała gnida- powiedział ze śmiechem.

-Odbierz i weź na głośnik- gdy chłopak to zrobił usłyszałam głos siostry a raczej pisk i wrzask.

-Laska dlaczego mi nie powiedziałaś i dowiaduje się tego od karalucha?!- wywrzeszczała.

-Nie jestem karaluchem gnido!- krzyknął mój brat w tle. Zaśmiałam się na to-Jesteśmy w kuchni z patelniami więc chodź tu!- krzyknął Cas a Cora się rozłączyła. Wybuchłam śmiechem a mężczyzna spojrzał się na wyświetlacz zaśmiał się po czym posmutniał.

-Co jest?

-Masz fajne zdjęcie z rodzeństwem na tapecie, jesteście tacy szczęśliwi a my z rodzeństwem się tylko kłócimy o bzdety- wyjaśnił, wziął mnie za rękę i wyszedł z pokoju kierując się do kuchni.

-My już was pogodzimy a teraz uważaj- powiedziałam i wychyliłam się do kuchni by zobaczyć czy jest pusto i było co oznacza że się schowali, zaśmiałam się i stanęłam na środku pomieszczenia- Wyłazić dzieciaki- rozejrzałam się i po chwili na mnie biegło rodzeństwo z patelniami więc szybko wybiegłam na korytarz uciekając przed nimi.

-No Cindy kochanie chodź do nas!!- krzyknęli przez co z pokojów wyszli ludzie czyli Darios, Clara, Filip i mała Cassandra którzy gdy tylko zobaczyli mnie uciekającą przed debilami z patelniami to wybuchli śmiechem. Zatrzymałam się ze śmiechu przez co rodzeństwo mnie dogonili i dostałam dwa razy patelnią w dupę. 

-Jesteśmy nienormalni- stwierdziliśmy na raz wybuchając głośnym śmiechem przez co chyba obudziliśmy większość domowników. Gdy już się uspokoiliśmy to wstaliśmy i wszyscy razem poszliśmy do kuchni. 

-Tam gdzie jesteśmy my razem tam jest wesoło nie?- spytał Casper.

-Miejmy nadzieje że będzie tak zawsze- uśmiechnęłam się do nich i zasiadłam do stołu patrząc na mojego mate robiącego śniadanie dla wszystkich. 

Las NocąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz