– Ing, ja... Muszę jechać z Tobą...
– Ale Twoja Kula? – łza spłynęła mi po policzku.
– Kochanie, ty jesteś dla mnie najważniejsza. Teraz potrzebujesz mnie chyba najbardziej na świecie. Jak nie ten sezon to następny...Poza tym mam naprawdę sporo punktów przewagi, bo aż osiemdziesiąt. Jeden konkurs mnie nie zbawi.
– Rywale nie śpią...
– Ale główny mój rywal nie bardzo ma jak skoczyć, nie pamiętasz, że przepadł w kwali.
– Niby tak... – ale i tak źle się z tym czułam.
– Wracamy do domu, do Twojej mamy malutka. Nie martw się już o nic.
Robert to facet marzeń. Zawsze jest gdy go potrzebuję. Mimo swoich marzeń potrafi być ze mną i stawia mnie na pierwszym miejscu. Nie ukrywam, że chciała bym by się realizował, ale to do niego należy decyzja. Z hotelu udaliśmy się do mojego domu. Mama była w rozsypce... Siedziała na kanapie i patrzyła tępo w ścianę. Pierwszy raz od śmierci taty widzę ją w takim stanie. Przywitaliśmy się, ale ona nie odpowiadała. Nie wiem co mam zrobić... To dla nas kolejne wyzwanie postawione przez los. Pytanie czy damy radę?
– Mamo..? – powiedziałam, ale ona dalej nie reagowała.
– Mamo, jesteśmy już. Będziemy z Tobą, zobaczysz wszystko będzie dobrze.
– Daniel co się dzieje?
– Po prostu musimy dać jej czas na oswojenie się z tym co usłyszała. Ma podejrzenie raka jak nie patrzeć... – powiedział myśląc w przeciwieństwie do mnie trzeźwo.
A ja nie wiedziałam co mam zrobić. Nawet nie wiem jak mam się zachować...Totalnie nie wiem co powiedzieć...Mama nawet słowem się nie odezwała, nie zareagowała na nasz widok. Boję się, że wpadnie w depresję i nie będzie miała żadnego kontaktu z rzeczywistością. Łzy same napływały mi do oczu choć wiem, że powinnam być silna. Powinnam pokazać mamie, że ma na kogo liczyć. Obym tylko dała radę...
– Robert, co ja mam zrobić?
– Przede wszystkim zachowaj spokój...Jestem z Tobą i zawsze będę. Ty i Daniel macie mnie i moje wsparcie. To trudna sytuacja, ale damy radę, razem pokonamy to co najgorsze.
– Pierwszy raz od bardzo dawna czuję się bezsilna. Czuję się jakbym stałą na środku jakiejś sali i nie mogła pójść dalej, bo tłum na niej mi nie pozwala. Ja walczę, ale dalej pozostaję w miejscu...
– Jestem tutaj i nie pozwolę byś czuła się tak źle. Zrobię wszystko byś mogła odetchnąć z ulgą.
– Niech to się już skończy... – nie życzę tego nikomu nigdy.
Pierwszy raz nie wiem nawet jak zacząć rozmowę, a co dopiero zacząć działać. Żadne z nas nie ma planu B, ba nawet planu A nikt nie posiada... Trudna sytuacja..Mam nadzieję, że jednak jakieś wyjście ma...Jutro mama jeszcze raz idzie do lekarza, tym razem potwierdzić diagnozę. Oby wyszło jednak na korzyść dla nas...
– Robert, nie mogę spać...
– Nie myśl już o niczym złym. Jestem tutaj malutka.
–Stresuje mnie ta wizyta mamy u lekarza jutro –na samą myśl aż ściskało mi żołądek...
–Bedzie dobrze. Wiem, że to banał, ale ja wiem, że to mega trudne. Wiem też, że damy radę...
–Obyś miał rację... – a sił na ,,danie sobie rady" coraz mniej...
Leżałam wtulona w Roberta i patrzyłam w sufit. Myślałam o tym jak bardzo przykro doświadcza życie moją mamę...Najpierw straciła kochanego męża, a teraz sama może odejść..TFU! Mama nie odejdzie! Ona jest mi tak bardzo potrzebna...Nie może jej zabraknąć, po prostu nie może...Nagle poczułam jak łza spływa mi po policzku.
– Kochanie, nie płacz –nie umknęło to Robertowi.
– Nie umiem nad tym zapanować. łzy same cisną mi się do oczu...
–Jutro u lekarza na bank wyjdzie, że jest dobrze. Zobaczysz, a teraz śpij by jak najszybciej się o tym przekonać.
– Tak myślisz? – fajnie by było obudzić się i usłyszeć od lekarza, że to jednak nie prawda.
–Tak, zaufaj mi i zasypiaj malutka.
I tak też się stało...Nawet nie wiem kiedy moje zmęczone powieki zamknęły się i zasnęłam. Przy Robercie nawet taka sytuacja nie jest mi aż taka zła. Przy nim mam wszystko...Kocham go i wiem, że on mnie też. Wspiera mnie teraz jak mało kto. Był w momencie dla mnie tak strasznym i jest tutaj nadal. Ta miłość nie zna granic...Jest piękna i pełna zaangażowania obu stron. Każdemu życzę takiego związku. Każdemu życzę takiego spełnienia. Każdemu życzę by w takich chwilach miał przy sobie tę ukochaną osobę i bezkres jej wsparcia.
✨✨✨✨✨✨✨✨✨
Nastał kolejny dzień.Mam nadzieję, że szczęśliwy...Obudziłam się w ramionach tego jedynego. Robert przywitał mnie uroczym uśmiechem i czułym pocałunkiem. Takie poranki to ja rozumiem! Chociaż na sekundę zapomniałam o tym piekle...
– Jak się dziś czujesz?
– Tak jak wczoraj...Pełna jestem niepokoju...
– Nie martw się, będzie dobrze. Pamiętaj o tym co mówiłem Ci przed snem.
– I oby się spełniło...
Udaliśmy się na dół. Tam już czekał na nas Daniel ze śniadaniem i mama powoli kończyła jajecznicę. Mam nadzieję, że ciut z nią lepiej niż wczoraj, bo do tej pory nie było z nią kontaktu.
– Cześć mamo, jak się czujesz?
– Nie najlepiej...
– Dziś z Tobą pójdziemy do lekarza. Zobaczysz, ułoży się. Masz nas – chciałam by mimo to, że jest tego świadoma usłyszała to raz jeszcze.
– Kocham was.
– My Ciebie też – rzekł Daniel, który czuł się tak samo bezsilny jak ja.
Zawsze gdy pojawia się choroba bliskiej osoby my stajemy się bezsilni...Przecież nic na te chorobę nie poradzimy...Żadne z nas nie jest lekarzem, nie zna się na tym. My możemy tylko wspierać. Nie ma też co rzucać błotem w los...Stało się...i trzeba nauczyć się by skupiać się wtedy tylko na tej osobie, bo ona nas potrzebuje jak nigdy dotąd. Może ta osoba sama nam nie powie ,,potrzebuję Cię" ,, chcę wsparcia" czy tym podobne, ale tak naprawdę bardzo nas potrzebuje. Na tym należy się skupić.
Byliśmy już na miejscu. Bałam się jak nigdy...Gdy stanęłam na korytarzu szpitala aż się zatrzęsłam. Przeszły mnie ciarki, bo pamiętam jak przyjeżdżałam tu do ojca... Nie wiem jak się zachować...Posłałam niemrawy uśmiech do mamy i nagle otworzyły się przed nami drzwi gabinetu lekarskiego. Weszliśmy tam całą familią, czyli ja, mama i Daniel. Anja i Robert niestety nie mogli... Lekarz był o dziwo w szampańskim nastroju. To wydało mi się dziwne, bo tak nie wygląda lekarz, który ma na ustach prawie, że wyrok śmierci.
– Panie doktorze, to co z tą chorobą?
– Jakby to Pani powiedzieć...
Cześć!
Jak myślicie czemu lekarz jest taki wesoły?
CZYTASZ
Do zakochania...
Fanfiction✨Zakazana miłość? Taka smakuje najlepiej... Czy tych dwoje może sobie na nią pozwolić..? ✨ ✔️Zdjęcie Robercika wzięte z instagrama newsskijumping Doloreslazic📷