7

1.8K 135 11
                                    

Dni mijały, a cichy związek Erena i Levi'a kwitnął jak piękna róża. Każdego dnia poznawali się coraz lepiej, żartując i dogryzając sobie nawzajem, Eren nigdy jeszcze nie czuł się tak przy żadnej Alfie, serce mu chciało wyskoczyć, kiedy ten się tylko zbliżył. Oboje nigdy nie byli zakochani, nie wierzyli nawet za bardzo w miłość, zwłaszcza Eren. Przekonali się, że można się zakochać nie znając się zbyt dobrze, że miłość nie zawsze potrzebuje lat wspólnie spędzonych, czasem wystarczy parę chwil... 

Eren usiadł sobie na krześle, zrobiło mu się dziwnie duszno... Tak słabo, troszkę mu się obraz zamazał. Levi popatrzył na niego nie będąc zaskoczonym złym samopoczuciem Omegi, podszedł do niego i dał mu się napić.

- Zauważyłem ostatnio twoje złe samopoczucie... - powiedział poważnym tonem. - Coraz gorzej z tobą, o co chodzi?

- To nic takiego... Pewnie to z powodu braku snu... Źle mi się śpi tam w tej willi...

- Ja wiem jak wyglądają niewyspani ludzie... Bierzesz jakieś leki? - zapytał podejrzliwie.

- ... Nie... - skłamał nie patrząc na niego, jego ucho sie zarumieniło.

- Rozumiem... - nie uwierzył mu, dobrze wiedział o co chodzi, był pewien, że bierze leki jakiejś innej firmy, w dodatku w stu procentach konkurencji... Przyszłych teściów Erena.

- Przepraszam... Już mi lepiej... - wstał, zakręciło mu się w głowie, nogi zrobiły mu się jak z waty, zaczął lecieć bezwiednie w dół, jednak przed upadkiem ochroniły go silne ramiona Alfy.

- Dlaczego po prostu nie powiesz mi prawdy... - zauważył, że z ust Erena poleciało troszkę krwi...

Kobaltooki bardzo się przestraszył widząc to, chwycił za telefon i zadzwonił do swojej przyjaciółki, Hanji, która na lekach, chemii i biologii znała się jak mało kto. Na wieść o tym co się stało rzuciła swoją pracę i biegła w stronę gabinetu Levi'a wraz ze swoimi specyfikami. 

- Co dokładnie się stało!? - uklęknęła przy leżącej Omedze.

- Od kilku dni zachowuje się inaczej i ogólnie jest jakiś inny, jest ospały, wyłącza się, chodzi słaby i skarży się na bóle głowy... Zauważyłem też, że częściej chodzi do łazienki... Za każdym razem wraca ze strachem w oczach... Jakby ducha zobaczył, teraz źle się poczuł, usiadł i jak wstał to się przewrócił... 

- Rozumiem... Brał jakieś leki?

- Nic mi na ten temat nie wiadomo... Ale zaprzestał brania naszych leków, jestem pewien, że bierze jakieś inne, przyznał mi się raz przez przypadek, że jego teściowie prowadzą farmację, możliwe, że zmuszają go do brania swoich leków...

- Jeżeli to prawda to... Podejrzewam poważne zatrucie... Ale nie pokarmowe... Zainfekowanie całego organizmu, co może się dla niego zakończyć śmiercią... 


♡♡♡

Dawno mnie nie było ale tłumaczę to od razu szkołą TnT

Wybaczcie

Mam nadzieję, że się podobało, dzisiaj wpadnie jeszcze jeden rozdział :3

Korporacja [Riren Omegaverse]  ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz