niewzruszona
młoda osoba przed drzwiami siedziała,
swojego ojca za wszelką cenę unikała,
w domu czuła tylko ból i mękę
gdzie rany powstawały przez rodziciela rękę,co dzień cicho płakała,
gdy muzyki w pokoju słuchała,
cierpienie nie ustawało,
zawsze się tylko powiększało,
już nie wytrzymywała
coraz mniej się powstrzymywałabył pewien dzień
zapewne grudzień
leżała na podłodze w łazience
obmyte krwią miała ręce
skończyła podróż swą
martwą ją już dziś zwąprzy ciele siedziała smutna dusza
czuła że nikogo już nie wzrusza
zamierzała odejść w niepamięć
daleko stąd odlecieć.porcelanka
CZYTASZ
𝐆𝐝𝐲 𝐧𝐢𝐞𝐛𝐨 𝐬𝐲𝐩𝐢𝐞 𝐬ł𝐨𝐰𝐚𝐦𝐢
Poetry❝spowiadam się gwiazdom, bo ich mądrość rozwiewa wszelkie wątpliwości ❞