Chapter V

2.2K 165 282
                                    

Dream POV

Przez kilka ostatnich dni działo się dużo i mało jednocześnie. Nie było nic ciekawego. Spędzaliśmy po prostu razem czas.

Zbliżyliśmy się do siebie jeszcze bardziej po sytuacji w parku. Chłopak bardzo zmartwił się tą sytuacją. Chyba nawet czuł się winny że tak się o niego martwiłem choć cały czas mówię mu aby się nie obwiniał.
George chyba nigdy nie był aż tak ''miły'' dla mnie. Zawsze był cudowny ale często sobie docinaliśmy czy obrażaliśmy się dla żartów. Nie przeszkadzało nam to bo nigdy nie braliśmy tego na serio. Jednak od tych kilku dni powstrzymywaliśmy się od bardziej złośliwych tekstów w swoją stronę.

Zostaje jedna kwestia. Kim my  właściwie dla siebie jesteśmy? Przez 4 dni nie odstępywaliśmy się na krok. Spędzaliśmy czas na oglądaniu filmów, spacerach czy rozmowach. Niby nic dziwnego prawda? Tyle że nie wytrzymujemy więcej niż 15 min bez przytulania czy chociażby trzymania się za rękę.
Zachowujemy się jak stereotypowa para choć tak naprawdę oficjalnie nie jesteśmy razem. Jestem pewny że kocham tego uroczego bruneta nad życie ale czy on też to odwzajemnia? Może robi to żeby nie było mi przykro? A może udaje? Nie. Stop. Zwariuję jak będę myśleć o takich rzeczach.
Wiem że będę musiał porozmawiać o tym z moim "przyjacielem". Tylko kiedy i gdzie?

Spojrzałem w ekran mojego telefonu. Była godzina 7:50. Dziwię się sobie że wstałem tak wcześnie. George leżał wtulony we mnie. Wiedziałem że już nie zasnę więc, muszę wstać. Pocałowałem chłopaka w czoło i delitaknie uwolniłem się z jego objęć. Ubrałem się poczym udałem się do kuchni w celu zrobienia śniadania  dla siebie i George'a.
Po kilkunastu minutach poczułem że ktoś obejmuje mnie od tyłu.

- Czemu wstałeś tak wcześnie? - usłyszałem zachrypnięty głos chłopaka.

- Sam nie wiem. Obudziłem się już więc, postanowiłem wstać - Odpowiedziałem odwracając się przodem do George'a.

- Mhm

- Śpiący jeszcze jesteś. Idź się połóż - popatrzyłem na niższego chłopaka i rozczochrałem jego włosy.

Nie dostałem odpowiedzi. Brunet puścił mnie i usiadł na blacie przypatrując się mi i lekko przysypiając. Kontynuowałem więc, przygotowanie śniadania.
Korzystając z wolnej chwili przybliżyłem się do chłopaka tak że prawie stykaliśmy się nosami. Pocałowałem go i nie otrzymałem żadnego sprzeciwu. Wręcz przeciwnie wyglądał na bardzo szczęśliwego.

- Idź się ogarnij i przyjdź na śniadanie - Pogładziłem go po policzku i uśmiechnęłem. George odwzajemni uśmiech i wykonał to o co go prosiłem.

Po śniadaniu postanowiliśmy jak zwykle pójść na spacer do "naszego" parku. Założyłem moją ulubioną zieloną bluzę z nadrukiem uśmiechu. Od zawsze lubiłem ten kolor. Zielony jest spokojny ale też ciekawy.
George miał na sobie pudrowo-różową bluzę którą, dostał ode mnie kiedyś na święta. Wyglądał uroczo. Uśmiechnąłem się do niego i powiedziałem że wygląda pięknie. Zarumienił się i odwrócił wzrok.

Wychodząc z bloku minęliśmy grupkę osiedlowych patusów. Oczywiście nie obeszło się bez ich krzyków typu "pedały!" czy innych takich obrzydliwych komentarzy. Reakcja George'a była godna podziwu. Chłopak  przyciągnął mnie do siebie i pocałował wystawiając tym dziaciakom środkowego palca. Poczym złapał mnie za rękę i poszliśmy dalej. Właśnie za to kocham tego człowieka. George jest dość nieśmiały i zwykle się nie wychyla. Jednak takie zachowania bardzo go denerwują a wiedział że kilka dzieciaków z sąsiedztwa i tak nic nam nie zrobią.
Spacerowaliśmy ponad 30 minut rozmawiając o jakiś mało ważnych rzeczach.
Chciałem wejść w temat naszej relacji jednak chłopak chyba czytając mi s myślach sam zaczął rozmowę.

- C-clay? - zapytał niepewnie puszczając moją rękę i zatrzymując się.

- Tak?

- K-kim my d-dla siebie jesteśmy? - Plątał mu się język i widocznie się spiął. Podszedłem i złapałem spowrotem jego dłoń chcąc dodać mu odwagi.

- A kim byś chciał abyśmy byli? - nie dostałem odpowiedzi. George zarumienił się. Chciał coś powiedzieć ale w końcu tego nie zrobił. Wiedziałem co chciał powiedzieć. Znam go tak długo że potrafię odczytać każde jego słowo z samego zachowania.

- George - złapałem delitaknie jego podbródek i skierowałem w swoją stronę. - Kochasz mnie?

- Tak - powiedział cicho.

- Więc, czy zostaniesz moim chłopakiem? - Chłopakowi rozszerzyły się źrenice i pojawiły się łzy w oczach. Uśmiechnął się i wtulił się we mnie mówiąc zdecydowane "TAK".
Pocałowałem go w głowę i objąłem. W tym momencie mogłem się nazwać najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Nie brakowało mi niczego. Do pełnego szczęścia potrzebowałem tylko jednej osoby. Mojego George'a.

Była godzina 1:30. Nie mogłem spać. Postanowiłem że pójdę w coś zagrać bo i tak nie zasnę przez jakiś czas.
Oczywiście wybrałem Minecrafta. Lubiłem tą grę. Była prosta ale relaksująca. Często z George'm graliśmy razem po nocach. Uśmiechnąłem się do siebie na te wspomnienia.
Usłyszałem że ktoś wchodzi do pokoju. Nie był to kto inny jak George który, zapewne obudził się w nocy. Podszedł do mnie i usiadł mi na kolanach i położył głowę o moją klatkę piersiową. Poczekałem chwilę aż zaśnie i przeniosłem chłopaka spowrotem do łóżka. Był lekki jak piórko więc, nie sprawiło to żadnego problemu. Był zawsze dość drobnej postury ale ostatnio widocznie schudł. Muszę z nim o tym porozmawiać i przypilnować go żeby więcej jadł. Już ma niedowagę więc, dodatkowy ubytek kilogramów nie był dobry.
Położyłem się obok niego i przytuliłem do siebie. Jeszcze jakiś czas temu nie byłem pewny co do niego czuję. Teraz wiem i jestem tego pewny. Kocham go nad życie i oddał bym za niego wszystko.

______________________

Mam nadzieję że rozdział się podoba 😅
Miłego dnia 💗

861 słów

|| More than friendship || DreamNotFoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz