Chapter X

1.6K 111 92
                                    

George POV

Stałem przy blacie kuchennym robiąc śniadanie. Obok mnie kręcił się Dream śpiewający piosenkę która leciała w radiu. Robił to często. Lubiłem jego głos i to nawet bardzo. Blondyn uwielbiał muzykę i w wolnym czasie tym się właśnie zajmował. Pisał nawet swoje piosenki i nieraz namawiałem go żeby je wypuścił bo są naprawdę dobre. Zawsze odpowiada mi że kiedyś to zrobi. Mam nadzieję że się tego doczekam. Poza śpiewaniem potrafił wiele innych rzeczy. Między innymi potrafił grać na gitarze, w liceum był jednym z lepszych zawodników w piłce nożnej, jeździł na deskorolce, był dobry w biegach przełajowych, lubił pisać swoje opowiadania. Jest tego o wiele więcej. Clay był bardzo wszechstronny i za to też go ceniłem. Odnajdywał się w wielu rzeczach i zawsze miał jakieś zajęcie.
Czy ja miałem jakieś hobby? W sumie dobre pytanie. Jakby się głębiej nad tym zastanowić to nie miałem nigdy jakiś większych zainteresowań. Kiedyś całkiem dobrze jeździłem na łyżwach ale nie byłem na lodowisku od prawie roku. Chętnie bym w sumie do tego wrócił od czasu do czasu.

- Geooorge - Chłopak pstryknął palcami przed moją twarzą. - Słuchasz mnie?

- Zamyśliłem się. Co mówiłeś?

- Muszę Ci znaleźć jakieś ochraniacze na kolana i kask bo inaczej się zabijesz na tej desce - Powtórzył

- Nie żartowałeś wczoraj z tą deską? - zaśmiałem się patrząc na chłopaka.

- No oczywiście że nie żartowałem. Po śniadaniu jedziemy. - Odpowiedział z entuzjazmem.

- Okej, niech będzie ale musisz pójść do sklepu po mleko.

- Nie ma problemu - Przytulił mnie od tyłu i pocałował w głowę poczym ubrał kurtkę i wyszedł z domu. Byłem zadowolony że bez problemu po prostu poszedł. Zwykle marudzi dziesięć minut zanim wyjdzie z domu.

Tak więc po śniadaniu pojechaliśmy do małego skateparku w naszej okolicy. Okazało się że jestem nieudacznikiem totalnym. Moja równowaga pozostawiała wiele do życzenia więc, co chwilę lądowałem w ramionach chłopaka. Jak już trochę ogarnąłem podstawy to nie było najgorzej. Nie udało nam się znaleźć żadnego kasku więc, moimi jedynymi środkami bezpieczeństwa był Clay trzymający mnie za rękę i chodzący tak blisko żeby mógł mnie złapać jak będę spadać.

- Jak na pierwszy raz nie było źle. Podobało Ci się? - Zapytał w drodze do samochodu.

- Jasne że mi się podobało. Musimy przychodzić tu częściej, nauczę się w końcu czegoś

- Jestem za - Uśmiechnął się do mnie co odwzajemniłem. Przypomniały mi się moje rozmyślenia z rana. Pojechaliśmy coś zjeść a później z racji że nie byliśmy jakoś bardzo zmęczeni postanowiłem że pojedziemy na łyżwy. Oboje się dzisiaj czegoś nauczymy. Dream na lodzie stał może raz w życiu i jeździć na łyżwach nie umiał zupełnie więc, podejrzewałem że może być ciekawie. No i tak też było. Zachowywał się jak kot który stanął na rozlaną wodę. Jak w sumie każdy przy swoim pierwszym razie. Przed wejściem na lodowisko złapał mnie za rękę i już jej nie puścił przez następną godzinę. Mimo to dość szybko łapał nowe rzeczy i dobrze mu szło. Zdarzyła nam się tylko jedna wywrotka. Czemu ''nam''? Bo chłopak nie puszczając mojej reki pociągnął mnie za sobą przez co wylądowałem na ziemi razem z nim. Gdy Clay w miarę opanował jak się jeździ było naprawdę przyjemnie. Nawet w pewnym momencie straciliśmy poczucie czasu i nie zauważyliśmy kiedy wszyscy ludzie już poszli i została tylko nasza dwójka. Blondyn wykorzystał to i pociągnął mnie za rękę na sam środek lodowiska. Złapał mnie w talii i przysunął bliżej siebie. Przez kilka sekund po prostu patrzyliśmy sobie w oczy ciszy. Nie była to niezręczna ale przyjemna cisza. Było po siedemnastej więc, na dworze już się ściemniało. Oświetlało nas tylko kilka latarni. Zielonooki przysunął się bliżej mnie łącząc nasze usta w pocałunku. Za każdym razem gdy to robił czas dla mnie stawał w miejscu. Ta chwila mogła trwać wiecznie. 
Położyłem ręce na jego ramionach pogłębiając pocałunek. Po chwili oderwaliśmy się od siebie żeby zaczerpnąć powietrza. Pocałowałem chłopaka krótko jeszcze raz poczym splotłem nasze palce i wyszliśmy z lodowiska.

Po powrocie do domu oboje szybko poszliśmy wziąć prysznic i postanowiliśmy że obejrzymy jakiś film. Nie obyło się bez sprzeczek co oglądamy ale to już prawie codzienność. Oboje byliśmy zmęczeni więc, tym razem szybciej doszliśmy do porozumienia. Padło w końcu na horror. Nie wiem jak dałem się na to namówić. Nie należałem do osób lubiących adrenalinę. Szczególnie nie lubiłem się bać i nie rozumiałem jak można lubić horrory. Nie pokazywałem jednak swojego strachu na zewnątrz. Nie darłem mordy jak to niektórzy potrafią. Zazwyczaj jak czegoś się przestraszyłem to ściskałem mocniej Dream'a którego przytulałem przez cały czas.    
Jakby pomyśleć to właściwie nie pokazywałem za dużo uczuć i potrafiłem je dobrze ukrywać. Oczywiście to nie tak że zachowywałem się jak jakiś wyprany z emocji. Pokazywałem to jak w danym momencie się czuję. Potrafiłem po prostu czasami nie pokazywać na zewnątrz niektórych uczuć. Za przykład mogę podać okres czasu w którym Clay miał dziewczynę. Była to jego pierwsza i ostatnia. Byłem wtedy szczerze cholernie zazdrosny. Dlaczego? To dobre pytanie. Napewno nie dlatego że miał mniej czasu dla mnie czy coś z tych rzeczy. Poświęcał mi tyle samo uwagi co zwykle. Może po prostu przez cały czas coś do niego czułem? Sam nie wiem. 
Wracając - mimo że w środku dosłownie się gotowałem gdy widziałem ich razem nigdy nie pokazałem tego za zewnątrz. Zachowywałem się naturalnie a nawet starałem się być miły. 
Szczęście w nieszczęściu ich związek nie potrwał za długo. Szybko ta laska po prostu wykorzystała chłopaka i poszła do następnego. Zarzekał się wtedy że do końca życia zostanie samotny z kotami. W pewnym sensie tak się stało. Tyle że kota mamy jednego i jesteśmy razem.

__________________

Hej hej!
Udało mi się tym razem szybciej wrzucić rozdział. Mam nadzieję nie wyszedł najgorzej.

Miłego dnia! ❤️

916 słów

|| More than friendship || DreamNotFoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz