9

158 15 67
                                    


Strażnicy bramy i wszyscy mijani shinobi dziwne zerkali na osobliwą parę pospiesznie kierującą się poza Wioskę. Tsunade sama w sobie była wystarczająco charakterystyczna, ale kiedy spieszyła do bram, to budziło niepokój. Ostatnimi czasy była jedną z tych osób, które właściwie poza Konohę nosa nie wychylały, a jeśli z tą samą miną, spieszył u jej boku kolejny taki shinobi, to musiało wywołać sensację. Tanią, bo tanią, ale sensację. Już wcześniej chodziły plotki, że blondynka lubi młodszych i zezuje w konkretną stronę, ale żeby to się ziściło, w to nikt nie wierzył, aż do tego dnia. 
Para zdawała się nie widzieć jakiego zamieszania narobiła, albo skutecznie to ignorowała. W pośpiechu opuścili Wioskę i zniknęli strażnikom z oczu wśród leśnej gęstwiny. 

- Masz jakieś dobre miejsce, gdzie by nam nie przeszkadzano?

- Tak, ale jest pół dnia drogi stąd. To najbliższe miejsce. 

- Dobrze, pasuje. Prowadź. Sądzę, że to optymalna odległość, by zachować wszystkie wymagane warunki. 

Pokiwał jej głową zatapiając się we własnych myślach i prowadząc w stronę miejsca, gdzie można poćwiczyć techniki bez większego ryzyka, że ktoś będzie przeszkadzał.

- Coś się tak zasępił? 

- Zastanawiam się jak poradzić sobie z plotkami i durnymi pomówieniami zazdrośników.

- He? Niby czego mają ci zazdrościć?

- Twojego towarzystwa. Jestem pewien, że nas sparowali, zwłaszcza, że znikamy na cały weekend. Wiesz, co już wcześniej o tobie mówili?

- Nie wiedziałam, że interesują cię takie ploteczki.

- Och, nie doceniasz siły plotek. Plotki są jak zawiłe techniki. Trzeba umieć je zrozumieć. 

- Jesteś niesamowity. Bogowie zalet ci nie szczędzili. 

- Tobie również Tsunade-san.- odpowiedział uśmiechając się lekko. 

Blondynka chciała coś jeszcze dodać, ale weszli właśnie na mała obrośniętą polankę. 

- Jesteśmy na miejscu!- zawołał i zabrał się za przygotowanie prowizorycznego obozu. 

- Jesteś pewien? Jakoś niczym się to miejsce nie wyróżnia. 

- Genjutsu.- wyjaśnił skrótowo. 

Tsunade spojrzała na niego z niedowierzaniem. Jakie znowu genjutsu? Przecież nikt nie użyłby karteczki z maskującą techniką, by stworzyć nierzucające się w oczy miejsce do treningu...

- Iruka? 

- Hm?

- To tu przychodzisz męczyć te swoje dziwności?

- Zgadłaś.- powiedział

Niemal w tej samej chwili omal się nie przewrócił. Złapała go.

- Co to było u licha? Trzęsienie ziemi, czy jak?

- Nie, technika szybkiego szałasu. Muszę jednak podpytać Yamato jak on to okiełznał. 

- Przecież ty nie znasz żywiołu drewna! Tylko on jeden....

- Nie, no skąd. To tylko coś podobnego. Przydaje się do budowania z drewna, z kamienia, z naturalnych komponentów. Nazywam to techniką budowniczego. 

- Jak bardzo my nic o tobie nie wiemy, Iruka.- westchnęła patrząc na niego.

Zaczął się śmiać i pocierać tył głowy, a ona wpatrywała się w niego. Nic się nie zmienił. Od tamtej pory stał się po prostu większy. Urósł, nabrał doświadczenia, przeżył kolejne dramaty, ale pozostał taki sam. Zupełnie jakby czas się dla niego  zatrzymał. 

- Gotowa? Wieczorem zrobimy sobie ognisko i schrupiemy pieczoną rybkę, zgoda?

- Zgoda.- odpowiedziała w ostatnim momencie darując sobie pytanie skąd on chce w środku lasu wziąć ryby. 

Zaprowadził ją na środek polanki, która zaskakująco się rozszerzyła. Rozejrzała się i z tej perspektywy polana faktycznie wyglądała inaczej niż tuż przy linii drzew. Trawa pod nogami była krótka, na środku stał amatorsko zbity stół, obok zydelek i wiaderko z drewnianych klepek. Na drzewach wokół były przytwierdzone małe tarcze do ćwiczeń rzucania shurikenami. Musi go namówić na mały sparing. Bardzo chciała zobaczyć go w walce. Jakoś ciągle jej to umykało, a Asuma chwalił go za umiejętności, ale też nie mówił wszystkiego.  Jakby wiedział o Iruce więcej niż pozostali, jakby faktycznie był jego starszym bratem. Nagle przez głowę przebiegła jej zaskakująca myśl, do której się uśmiechnęła. Będzie musiała porozmawiać o tym z Hiruzenem, potem z samym zainteresowanym. Miała cichą nadzieję, że obaj się zgodzą. 

- Możemy zaczynać?- zapytał, a ona dopiero teraz spostrzegła, że na prowizorycznym stole leży rozwinięty zwój z zapisaną techniką. 

- To wszystko twoja sprawka?- zapytała marszcząc brwi. 

- Och nie patrz tak. Nie zrobiłem nic złego. Jak mam cię nauczyć tej techniki, to lepiej się skup, bo to naprawdę trudne.- powiedział tym swoim nauczycielskim tonem głosu.

- Słucham cię z uwagą, sensei.- powiedziała uśmiechając się i zastanawiając kiedy ostatni raz używała tego zwrotu.

Iruka westchnął tylko i powoli tłumaczył jej zawiłość techniki i dlaczego nie może być krótsza, powołując się na konkretny przykład, który sama widziała. Nie spieszył się, cierpliwie tłumaczył i ewentualnie powtarzał, zupełnie jakby miał przed sobą swoją klasę, a nie doświadczoną sanninkę. 

Wieczorem, po ciężkim dniu ćwiczenia techniki siedzieli przy ognisku zajadając się rybami złowionymi i przyrządzonymi przez Irukę. Pokazał jej, gdzie przepływa rzeka, w razie gdyby miała ochotę wziąć kąpiel. Kiedy łowił ryby w samych bokserkach, obserwowała go. Wszystko było cudowne, oprócz tej blizny na plecach. Nigdy nie potrafiła zrozumieć dlaczego to zrobił. Dlaczego tak rozpaczliwie chce zginąć przy każdej możliwej okazji. Poza pewnością siebie nic mu nie brakowało. Uśmiechnęła się pod nosem na samo wspomnienie jak podszedł z miną zwycięscy pokazując jej łup, a ona wpatrywała się w mokre, przyklejone do ciała bokserki, które były nieźle wypchane. I to po kąpieli w lodowatej wodzie! Jak się cudownie zawstydził gładko przechodząc do gniewnego ataku....

- Co ty tam znowu knujesz? Zachowujesz się jak żeński odpowiednik Jiraiyi. Za dzień czy dwa powinien już się tu u nas pojawić, prawda? 

- Nic nie knuję. Cieszę się, że udało mi się ciebie przekonać do nauczenia mnie tej techniki. Nawet nie wiesz jak dawno nie byłam poza Wioską, a jeszcze dawniej tak obozowałam. Zboczeniec pewnie nie w jednym miejscu zamarudzi, więc prawdopodobnie dopiero pod koniec kolejnego tygodnia. 

- Oby nie było do tej pory równie ciężkich wypadków.- westchnął.

- Nie przejmuj się tak. Razem damy radę. Tak swoją drogą namówiłam Hiruzena, żeby mi dał mały oddział łowców. Dałam im zadanie zebrania wszystkich informacji o tego typu pieczęciach, takich samych lub innych zdarzeniach i sposobów, którymi sobie z tym radzono. Dzięki temu będziemy lepiej przygotowani i mądrzejsi na wypadek, gdyby ten ktoś znów zaatakował.

- Ja tez trochę pokopałem. Jednak nie znalazłem nic użytecznego. Kilka wzmianek, ciekawostek, ale te konkretne zwoje jakby zostały zabrane, zniszczone, albo przeniesione w zupełnie inne miejsce. 

- Tym się nie przejmuj. Łowcy mają dostęp wszędzie gdzie będą chcieli. Idź spać, a ja jednak skorzystam z zimnej wody. Wiesz.... działa świetnie na zachowanie młodzieńczego wyglądu. 

Iruka średnio przekonany pokiwał jej głową i wszedł do szałasu. Położył się na swoim posłaniu i mimo, że chciał jeszcze nad tym wszystkim podumać, zasnął tulony zapachem żywicznego drewna sosen i świerków. 
Tsunade na wszelki wypadek wrzuciła resztki w żar i zasypała ogień, dla względów bezpieczeństwa. Chciała coś jeszcze zapytać, ale jak zobaczyła, że śpi, to sobie podarowała. Uśmiechnęła się tylko do siebie i pocałowała go w czoło. 

Drugie spotkanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz