13

73 7 2
                                    


Ostatni pobierający misję właśnie opuszczali biuro misji i raportów, przed porą lunchu, kiedy do środka wszedł białowłosy jounin z niewielkim pakunkiem w ręce. Ignorując spojrzenia wszystkich pozostałych jeszcze pracowników, podszedł do Iruki wciąż pogrążonego w swojej pracy.

- Yo, jak się czujesz?- zagadnął próbując zacząć od czegoś neutralnego

- Ohayo, w porządku, dziękuję.- odpowiedział podnosząc na niego wzrok i lekko się uśmiechając

- Nie, to ja dziękuję, Iruka. Za to przed misją, za ratunek Kitki i za twoją pracę.- powiedział cicho i kładąc przed nim pakunek.- Proszę, przyjmij ode mnie ten drobiazg. - dodał pocierając tył głowy.

Iruka powoli, z bijącym sercem rozpakował pieczołowicie zapakowany "drobiazg".
Po Kakashim spodziewał się czegoś dziwacznego i raczej z kategorii zboczone, więc aż się bał zobaczyć, co to. Kiedy już całkiem rozłożył papier, to aż zamrugał zaskoczony.
Nie dość, że to nie było dziwaczne i zboczone, to jeszcze był to akurat ten zestaw, na który zbierał, ale w Wiosce była go tak mała ilość, że zanim mu się udało, to wszystkie już wykupiono.

- Jak je zdobyłeś?!- aż zakrzyknął, a oczy tak mu lśniły i drgały, że Kakashi czuł jak się rozpuszcza, a nogi ma jak z waty i to całkiem sflaczałej.

- Zobaczyłem na wystawie w tej zapyziałej dziurze. Ostatni zestaw był, więc pomyślałem, że wolałbyś coś praktycznego.- wydusił z siebie zaskoczony, że aż tak udało mu się trafić w gusta nauczyciela

- Dziękuję. Myślałem, że już nie znajdę tego zestawu.- powiedział, a na jego twarzy malowało się prawdziwe szczęście, przez które Kakashi miał ochotę płakać, choć kompletnie nie rozumiał dlaczego. 

Jednak tym razem.... czuł, że to byłyby dobre łzy. Ze szczęścia Iruki. Nigdy by nie  przepuszczał, że coś takiego, raczej... narzędzie pracy niż coś dla przyjemności, może sprawić tyle radości. 

- Cieszę się, że mogłem sprawić ci przyjemność. A! Byłbym zapomniał. Wysępiłem od kapłanów mały prezent dla ciebie. Teraz należy ci się jeszcze bardziej.- powiedział gmerając w pojemniku i wyciągając pożółkłe zwoje.

- Nie wiem jak ci się to udało, ale już się nie mogę doczekać aż zajrzę do środka. Jak ja ci się odwdzięczę?- powiedział, a na jego policzkach pojawiły się lekkie rumieńce ekscytacji.

- Mmm.... dając zaprosić na kolację.- zaproponował szybko

- Koniecznie dzisiaj?- aż jęknął, bo już chciał zajrzeć, co skrywają

- Możesz wpaść do mnie to zrobię papu, a potem zajrzymy do tych starych rulonów, ok?

- Brzmi dobrze. To jesteśmy umówieni, Kakashi.- uśmiechnął się do niego ciepło i radośnie

- Do wieczora.- odpowiedział i szybko się ulotnił szczęśliwy, że aż tak dobrze mu to wyszło. Nawet lepiej niż się spodziewał i zakładał.

Postanowił przejść się i zrobić jakieś zakupy. W domu to raczej mu sucha karma dla psów została, a z tego ciężko coś ugotować na kolację. Wszedł do marketu, wziął wózek i zaczął lawirować między półkami w poszukiwaniu....

- Nie dobrze. Nie dość, że mam ubogi wybór dań, to nie zapytałem, co by zjadł na tą kolację.- nagle uświadomił sobie ten fakt i miał ochotę walnąć się w głowę.

- Kakashi? Coś się stało?- zapytał go znajomy głos, który ku jego uldze nie należał do Gaia.

- Tak, zapomniałem zapytać Irukę co by zjadł na kolację. Hmm... często widać was razem. Może podpowiesz? Na ramen mam za mało czasu, poza tym nie chciałbym zepsuć. - odpowiedział

- Gotujesz dla Iruki? Pierwsze słyszę. Mam nadzieję, że to nie kolejne wyzwanie z Gaiem?- Asuma zapytał patrząc podejrzliwie

- Nie. Zaprosiłem go na kolację, a on się zgodził. Spokojnie. Łapki będę trzymał przy sobie. Chcę mu tylko  podziękować za pomoc. Wtedy wydawało się to być naprawdę dobrym pomysłem.- powiedział wzruszając ramionami jakby to była najnormalniejsza rzecz pod słońcem.

- Kłopot z Iruką jest taki, że będzie zadowolony ze wszystkiego, co sam ugotujesz. Nawet jeśli będzie to niezbyt jadalne. Uśmiechnie się i poinstruuje jak poprawić danie.- westchnął

- Jest coś na czym on się nie zna albo czego nie umie?- westchnął ciężko, zrezygnowany

- Och tak, nie zna się na odpoczywaniu i nie potrafi tego robić, pracoholik wstrętny.

- Rozumiem. W takim razie musze się pospieszyć, by nie próbował mi się do garów dobierać.- powiedział uśmiechając się pod maską i dzięki temu wpadając na niemal genialny pomysł.

Miłego!- rzucił Asuma i poszedł ze swoimi zakupami dla Kurenai. No musiał się z nią tym podzielić. Pomijając fakt posiadania teraz obu na oku.
Kakashi był romantyczny i subtelny jak szarżujący nosorożec i delikatny jak siadający słoń. 

Drugie spotkanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz