17

61 6 2
                                    


Po zajęciach w Akademii miał wolne, więc niespiesznie wracał do domu przez park. Przy fontannie zauważył Yamato i postanowił zagadnąć o interesujący go temat. Podszedł.

- Dzień dobry, Yamato-san. Czekasz na kogoś?

- Dzień dobry, Iruka-sensei. Nie, dlaczego pytasz?

- Umm.... chciałbym o coś zapytać, ale nie wiem czy masz chwilkę.

- Mam. Czym mógłbym służyć?

- Chodzi o techniki drewna. No może nie bezpośrednio o sam żywioł.

- Nie, nie da się użyć technik drewna bez połączenia odpowiednich żywiołów.

- Umm... bardziej mi chodziło o to w jaki sposób panujesz nad technikami, jak je kontrolujesz, czy w samej technice jest już ścisły kształt... tego... tego czegoś potem jakoś.... kreujesz?

- He? Po co ci ta wiedza? Żeby z tego skorzystać trzeba być na poziomie jounina.

- Możesz uznać, że dla samego faktu zdobycia wiedzy. Moja zdaje się być niekompletna, ale rozumiem, że o samym drewnie nie chcesz mówić, więc może chociaż tyle?

- Tego się nie da ot tak rozpisać, powiedzieć. To musiałbyś poczuć. Może innym razem ci zademonstruję jak będziemy poza Wioską, chociaż ty raczej tu utknąłeś na dobre.

- Niedługo będą wakacje. Może wtedy?

- Nie wiem. Zależy czy jakaś misja nie będzie.... Iruka-sensei? Co się dzieje?

- Jiraiya.... za dużo... Hatake w niebezp...- powiedział krztusząc się nagle krwią.

Z lewego oka popłynęła mu strużka krwi jakby nią zapłakał. Miał dziwne wrażenie, że cała lewa strona ciała mu zniknęła, a wokół pojawiły się dziesiątki półprzezroczystych ludzi. Przechylił się zastanawiając czy sharingan też daje zdolność ich widzenia.

Yamato złapał go przestraszony i pobiegł do szpitala. Musiał znaleźć jednego i drugiego i sprawdzić czy wszystko w porządku. Wpadł do holu głównego, którym były dwie kolejki: jedna dla zwykłych przypadków, a druga dla zgłaszających objawy ataku demona.

Nie miał pojęcia gdzie się udać z krwawiącym. Na jego szczęście pojawiła się Tsunade, by osobiście sprawdzić jak idzie praca na pierwszej linii. Zobaczyła przestraszonego Yamato z ninja na rękach i podeszła.

- Tsunade-san. Dobrze, że cię spotkałem. Musisz go ratować.

- Co się stało?

- Nie wiem! Coś go nagle jakby zaatakowało! Demon, duch, cholera wie! Rozmawialiśmy, a on nagle się zakrztusił krwią i zemdlał!

- Ciii....- bo mi paniki nasiejesz.

- Wybacz. muszę jeszcze znaleźć Jiraiyę i Kakashiego. Mogą być w takim samym niebezpieczeństwie.

- Skąd to przypuszczenie?

- Zanim zemdlał wymamrotał ich imiona i że niebezpieczeństwo.

- Chodź ze mną. - machnęła na niego, a on pospieszył za blondynką.

Wyglądała na zmęczoną, więc zakładał, że to nie pierwszy taki przypadek. 

Poszli na sale, ale nie dla zwykłych pacjentów, choć było tam kilka łóżek i połowa zajętych. Przy jednym z nich stał eropustelnik. Nie wyglądał jakby potrzebował pomocy, albo mu coś groziło.

- Tutaj.- powiedziała wskazując mu łóżko pod samym oknem, z dala od pozostałych.

Położył go i wyszedł, by poszukać Hatake-senpai. Tsunade nachyliła się nad nieprzytomnym i od razu podciągnęła golf, by sprawdzić czy to sprawka pieczęci. Nie było, więc mimo wszystko odetchnęła. Użyła swojego medjutsu, by sprawdzić, co mogło innego spowodować krwawienie z ust i oka. Na głównych węzłach limfy wyczuła zastoje stanu zapalnego, ale ku swemu zaskoczeniu, wyłącznie z lewej strony. Tym bardziej nic z tego nie rozumiała. Zauważyła też, że okolica spotu słonecznego jest bardzo tkliwa, ale wewnętrznych uszkodzeń nie było. Zupełnie jakby ktoś go pobił i nie był to Yamato. Może i nie pałał do niego miłością, ale nie zrobiłby mu krzywdy, nie byłby taki wystraszony i nie przynosiłby tu.

Drugie spotkanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz