6

175 16 20
                                    


Szli przez małe miasteczko rozmiaru, może jednej dzielnicy Konohy, ale nie mniej zaludnione i ruchliwe. Krzykliwe i tętniące życiem u stóp nie tak wysokiej góry. Zmierzali właśnie w jej kierunku, gdyż mieściła się tam "Świątynia 100 stopni". Stanęli u jej podnóża. 

- Wysoko.- padł komentarz

- Sto schodów pod górę może i jest wyczynem dla zwykłego cywila, ale ninja na waszym poziomie nie powinno to zupełnie wzruszyć.- odezwał się tym swoim lodowato beznamiętnym głosem. 

- Ty znowu nic nie rozumiesz.- odezwała się brunetka, którą dla własnej uciechy nazywał "Kitką".

- Taak? To może mnie, Kitko, oświecisz?

- Odłóżcie swoje przepychanki na czas odpoczynku. Mamy zadanie do wykonania.- przerwał im wiedząc, że będą się dochodzić całą drogę do świątyni.

- Ty tu dowodzisz.- mruknął i zatopił wzrok w książeczce.

Dowódca westchnął tylko zrezygnowany i poprowadził drużynę w górę do świątyni, gdzie mieli odebrać tajemniczą przesyłkę. O dziwo, droga minęła im szybko i w milczeniu. Kiedy się wgramolili na sam szczyt kapłan już na nich czekał uśmiechając się. 

- Witajcie, szlachetni wojownicy. Wnioskuję, że jesteście tu niego?

- Tak, w rzeczy samej.- odpowiedział dowódca tym samym szyfrem. 

- W takim razie zapraszam do ogrodu na herbatę i prostą strawę, póki nam go przyniosą. 

- Skro i tak musimy czekać, to z przyjemnością skorzystamy z tak hojnego zaproszenia.

Kapłan uśmiechnął się szeroko i gestem zaprosił do środka. Podążyli za kapłanem rozglądając się wokół ciekawie, a Kakashi sprawdzał czy czasem nikt się w cieniu nie skrywa gotów ich zaatakować, kiedy tylko miną ich kryjówkę. Jednak nic nie dojrzał i nic się złego nie stało. Mimo to postanowił nie tracić czujności. Może teraz gdy jeszcze nie mają przesyłki są bezpieczni. Prawdziwa zabawa zacznie się, kiedy już to zostanie im przekazane. Westchnął pozwalając sobie poświęcić połowę uwagi na rozmyślania o kimś, kto został w Wiosce, w szpitalu. Rozmyślał nad słowami, które usłyszał, ale mimo swojego geniuszu nie potrafił tego do końca zrozumieć. Jak tylko poskładał sobie to wszystko we w miarę solidną całość, nachodziła go wątpliwość lub ich kilka, które wszystko rujnowały. 

- Powinieneś zapytać wprost, jak tylko wrócisz do domu.- powiedział wysoki kapłan obserwując go od dłuższej chwili.

- Och, to chyba nieuniknione. - westchnął cierpiętniczo, ignorując pytające spojrzenia drużyny.

- Teraz czas na odpoczynek. Musicie odpocząć przed drogą powrotną i nabrać sił.-powiedział łagodnie

- Powinniśmy wracać jak najszybciej, czcigodny kapłanie. 

- On ma rację. Zmęczone ciało i umysł nie dostrzeże niebezpieczeństwa, więc łatwiej głupio zginąć .- wtrącił się Kakashi.- Doskonała ta herbata.- dodał upijając kolejny łyk

Kapłan uśmiechnął się i podziękował mu skinieniem głowy, a dowódca skapitulował. 

- Dobrze, zatem. Wyruszymy jutro po śniadaniu. Pasuje wszystkim?

- Tak. 

- W takim razie jesteście wolni do wieczora. Spróbuję zorganizować nam jakiś nocleg. 

- O to się nie martw, młodzieńcze. Adepci przygotują wam posłania w dormitorium. 

- Dziękuję, Wielebny.- powiedział kłaniając się

Drugie spotkanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz