- No dalej, co tak wolno!? - krzyknęłam do Carla i jego konia. Wybraliśmy się z rana na przejażdżkę. Byłam niestety przyzwyczajona do jeżdżenia z Edmundem, którego koń nie szczędził na siłach i świetnie dogadywał się z Ikerem. Jednak Sandy wolała wolny trucht, co bardzo przeszkadzało Ikerowi i doprowadzało nas oboje do szału.
- Nie chcę jej męczyć, ty swojego nie szczędzisz, co? - zapytał doganiając mnie co było, aż cudem. Moje zwierzę prychnęło niezadowolone, całkowicie świadome, że nigdy do niczego bym go nie zmusiła.
- Słucham? - mruknęłam z lekko słyszalnym oburzeniem w głosie.
- Żartowałem, przecież wiesz. - powiedział jakby wcale nie miał tego na myśli. Nic już nie wiem w tym problem. Dlatego w odpowiedzi uśmiechnęłam się sztucznie.
Jechaliśmy w ciszy przez następne 10 minut. Chłopak jechał dość spory kawałek za mną, kiedy ciszę przerwało rżenie Sandy , a później upadek Carla. Natychmiast zsiadłam jednym ruchem z konia i pobiegłam w jego stronę, o mało nie łamiąc sobie nóg. Źle się z tym czuję kiedy komuś dzieje się krzywda.
- Wszystko w porządku?! Co się stało?! - powiedziałam zdyszanym głosem kucając obok chłopaka leżącego w stercie liści.
- Chyba złamałem rękę albo nogę. Nie wiem już co jest czym. O mamo! Nie czuję nóg! Zgubiłem jakieś kręgi z kręgosłupa, jestem pewien. - zaczął panikować, a co za tym idzie gadać głupoty. Pilnowałam się, żeby się nie zaśmiać.
- Nic ci nie będzie, Sandy na pewno nie chciała cię zabić. Coś musiało ją przestraszyć nie zrobiłaby tego bez powodu. Nic nie widziałeś? - zaczęłam go uspokajać, a chłopak powoli normował swój oddech.
- Nic szczególnego liście, patyki, drzewa... To chyba wszystko. - złapałam go za rękę i pomogłam wstać. To było bardzo dziwne, przecież coś musiało przestraszyć konia. Chwila nieuwagi i mnie może to spotkać. W szczególności, że konie to bardzo płochliwe zwierzęta. Musimy wrócić do zamku, nawet nie wiem po co Carl mnie tu zabrał.
- Lay... Chciałem Ci coś powiedzieć. - spojrzał w moją stronę z zmieszanym wyrazem twarzy. Czy on zawsze musi mi przerywać moje rozmyślania?
- Co takiego? - zmarszczyłam brwi i skrzyżowałam ręce na piersiach.
- Lepiej ci to pokażę. - jednym zwinnym ruchem przysunął się do mnie i skradł delikatnego całusa. Stałam jak wryta nie wiedząc co powiedzieć. Najpierw Edmund a teraz Carl? Co prawda byłam zauroczona Carlem, ale im więcej czasu z nim spędzałam tym bardziej wydawał się irytujący. Już sama nie wiem co myśleć, a przecież muszę jakoś zareagować.
- To... było niespodziewane. - odezwałam się w końcu patrząc na jego duże z zaciekawienia oczy. Moje rumieńce na polikach wcale nie działały na moją korzyść, ale dlaczego to ja nigdy nie mogę pocałować osoby, którą chce tylko każdy całuje mnie z zaskoczenia.
Chłopak lekko się zaśmiał i powiedział coś co wybiło mnie z jakiegokolwiek rytmu. Nie lubiłam kłamać, ale co miałam odpowiedzieć.
- Bardzo cię lubię, ale nie wiem co ty o mnie myślisz?
- Też bardzo cię lubię. - odpowiedziałam niewiele myśląc. Moich słów nie powinno się nie kiedy brać na poważnie. Są one po prostu rzucane na wiatr bez większego namysłu.
- Twój naszyjnik. - powiedział zdziwionym głosem, a ja szybko złapałam złoto w rękę. Mienił się na pomarańczowo niczym zachód słońca na plaży, który tak bardzo lubiłam oglądać z Łucją. Ewidentnie był popsuty zaraz zrobi mi dyskotekę kolorów na szyji. Odruchowo rozejrzałam się wokół nawet nie wiem po co i nagle naszyjnik przestał świecić.
- Mówiłam, że jest zepsuty - zerwałam go i rzuciłam na ziemię dopowiadając zdenerwowanym głosem. Nigdy nie miałam jak komukolwiek pomóc a teraz jak jest nie potrzebny to daje jakieś dziwne znaki. - on nic nie robi.
Chyba zbyt przejęłam się wisiorkiem żeby nie rozmawiać o tym, co właśnie się stało między mną a Carlem. Wiedziałam, że teraz i tak mi nie odpuści tego tematu. Nie chciałam go kontynuować, bo stawiał mnie w bardzo niezręcznej sytuacji.
- Wracajmy już Carl. - powiedziałam nawet nie patrząc na rozkojarzonego chłopaka. Wsiadłam na konia i najwidoczniej w miedzy czasie zdążył się otrząsnąć bo on również zasiadł na swoim. Tym razem truchtem wracaliśmy do domów w totalnej ciszy. Moja głowa zaczynała też delikatnie boleć co przeszkadzało mi się skupić na jakimkolwiek przemyśleniu tej sytuacji. Jeszcze do tego ten popsuty naszyjnik. Jak mam z kimkolwiek walczyć kawałkiem złota. Jeśli kiedyś jeszcze dojdzie do walki, co jest mało prawdopodobne.
Do zamku dojechałam sama, ponieważ musieliśmy się rozdzielić po drodze, co mi też jakoś specjalnie nie przeszkadzało. Odprowadziłam Ikera do stajni i zdjęłam mu siodło, następnie żegnając się z nim krótkim przytulasem.
Zaraz po wejściu do komnaty zaczęłam wyrzucać wszystkie rzeczy z szafki nocnej w poszukiwaniu tajemniczej książki, którą znalazłam w bibliotece. Po odnalezieniu jej w moim skromnie mówiąc bałaganie od razu pobiegłam z nią do biblioteki wiedząc, że nikogo tam nie będzie, gdyż powoli robiło się późno. Otworzyłam książkę patrząc znów na te obrzydliwe litery, których nie byłam w stanie odczytać.
- Co za dziadostwo. - mruknęłam pod nosem odchylając głowę do tyłu. Książka i naszyjnik miały że sobą coś wspólnego, obydwie te rzeczy nie działały.
Po pewnym czasie rzuciłam książka o ziemię i położyłam się obok patrząc na oddalony ode mnie sufit, na którym znajdowały się różne malowidła.
- Tęsknię za normalnym życiem, wiesz? - zaczęłam mówić do książki. Można rzec, że kompletnie zwariowałam. Chociaż jestem w magicznej krainie, więc może to nie aż takie zwariowane. Gadam jeszcze większe głupoty niż Carl, kiedy spadł z Sandy.
Nudno tu bez Edka, jest moim najlepszym przyjacielem i zawsze ma jakieś dobre rady. Naprawdę potrzebuję przeczytać tą książkę. Większość poddała by się od razu, ale ja nie poddam się w ogóle. Czuję jakbym była połączona z tą książką, choć to naprawdę dziwne. Jeszcze ten naszyjnik... Właśnie! Zostawiłam go w lesie. Co ja najlepszego narobiłam?!
Zerwałam się z miejsca i pobiegłam w stronę lasu nie zważając na to, że Zuzanna coś do mnie mówiła. Kto by jej słuchał?
Kiedy dotarłam na miejsce, wisiorka nigdzie nie było. Przecież to prezent od Świętego Mikołaja. On musi tutaj być!
- Nie, nie, nie! - zaczęłam mówić sama do siebie i z bezsilności usiadłam, opierając się o drzewo. Schowałam głowę w rękach, gdy nagle usłyszałam przyjemny głos. Doskonale wiedziałam że należy do Carla.
- Szukasz tego? - zapytał, a ja podniosłam głowę i zobaczyłam łańcuszek w dłoni chłopaka. Uśmiechnęłam się z ulgą, a on zapiął mi go na szyi, delikatnie muskając ją palcami.
CZYTASZ
Read between the lines // Historie z zamku
FanficOto druga część ,,Read between the lines", czyli dalsze losy całej piątki w Narni zapraszamy serdecznie! Losy bohaterów będą poddawane próbie, a najbardziej naszej bohaterki Layl'i. Co się stanie gdy Edmund i Layla zostaną najlepszymi przyjaciółmi...