VIII

859 47 21
                                    

- Czekaj! - krzyknęłam za małym Lou, z którym bawiłam się w berka. Wiedziałam, że w sukienkach biega się trudniej, ale nie miałam pojęcia, że aż tak.

- Jak zaczekam to mnie złapiesz. - powiedział z pretensją młody mężczyzna odgarniając swoje blond loczki z twarzy i śmiejąc się cicho.

- Koniec, wygrałeś. - zarządziłam siadając pod drzewem wiśniowym. Niebieskooki uśmiechnął się zwycięsko.

Mój oddech był szybki i próbowałam to uspokoić. Natomiast Louis postanowił wejść na drzewo i pozrywać trochę owoców do miski, czasami rzucał mi je prosto do dłoni. Trochę bałam się, że spadnie, ale nie zwróciłam mu uwagi. On jest jak taka mała małpka.

- Królowa nie powinna tak siedzieć na ziemi. - usłyszałam za sobą.

- Layla w zupełności wystarczy, a siedzenie na ziemi jest bardzo przyjemne. - uśmiechnęłam się przyjaźnie.

Chłopak podał mi dłoń, którą bez wahania przyjęłam a on mnie przyciągnął do siebie. Chyba użył trochę za dużo siły i nasze twarze dzieliły milimetry. Czułam jak moje policzki oblewają się rumieńcem a oddech przyspiesza i to wcale nie zasługa zmęczenia.

- Znam wiele innych sposobów, żeby było przyjemnie. - szepnął mi do ucha. Moje serce prawie wyskoczyło z klatki piersiowej. Było mi strasznie gorąco. Dopóki nie usłyszałam chrząknięcia.

Odskoczyłam od Carla jak poparzona patrząc ze strachem na dwójkę Pevensie. Edmund chrząknął, wiem. Zuzia stała cała czerwona, ona jest zazdrosna o Carla. Na Aslana! Zuza zakochała się w Carlu! Szczerze? To jest w czym się zakochiwać. Ale nie może sobie wziąć Edmunda? A no tak są rodzeństwem.

- Layla, Piotrek coś od ciebie chciał. - powiedziała Zuzanna, a ja wyczułam w jej głosie kłamstwo. Nie umie kłamać, to było tak oczywiste i do tego ten jej fałszywy uśmiech.

- Nie jestem mu potrzebna jak zwykle. - uśmiechnęłam się chamsko.

- No to chodźcie może pokażemy Carlowi i Lou plaże? - czyżby kolejny podstęp Zuzki? Nie ma mowy, czy jej coś się pomyliło?

Poszła przodem obok Carla, a ja szłam z tyłu z młodym i Edmundem, który był jakby przygnębiony, ale jak zwykle nie wiem o co chodzi. Zignorowałam to, może niepotrzebnie.

- To jest nasza plaża. - stanęłam obok Carla i Zuzi. 

- Ale ładna! - krzyknął podekscytowany malec wdreptując w mokry piasek.

- Śliczna jak nie powiem kto. - zaczął mamrotać blondyn.

- No to tu... - nie dokończyłam bo Zuzka rzuciła się na mnie.

Chciała mnie popchnąć, ale przede mną pojawił się Edek.

- Edmund odejdź! - krzyknęła zła brunetka i uderzyła go z liścia w twarz. Jak widać umie tylko walić z liścia.

- Jesteś nienormalna. Chodźcie. - popatrzyłam na chłopców, poszli za mną. Boże co jest z nią nie tak?

Spojrzałam na brązowookiego. Miał cały czerwony policzek. Chyba jeszcze bardziej niż ja wtedy. Co za wiedźma. Chyba władza trochę za mocno jej weszła i jej się coś pomyliło. Trzeba o tym powiedzieć Piotrkowi.

- Przepraszam za nią. - spojrzałam na braci Skvindels.

- My już pójdziemy. Przyjdziemy jutro. - oznajmił starszy. Lekko mnie przytulił i odeszli. Tak po prostu.

- Boli? - nie łaskocze. Boże Layla, ale ty zadajesz pytania.

- Będę prawdziwym mężczyzną. - zaczął pocierać policzek ręką. Idiota. Prawdziwym mężczyzną to on nie zostanie nawet po pięćdziesiątce. 

- Ta, chodź po lód. - pociągnęłam go za rękę. - Nie rozumiem jej. Czy ona się za bardzo nie poczuła? Nie może tak robić. - mówiłam do siebie patrząc na Edmunda. - To było tak nie odpowiedzialne z jej strony. Musi się nauczyć panować nad emocjami, a nie strzelać wszystkim, którzy wejdą jej w drogę w twarz. 

- Nie przejmuj się tym. Porozmawiamy z Piotrkiem i on z nią wszystko wyjaśni. - uśmiechnął się brązowooki obejmując mnie ramieniem i lekko pocałował mnie w czoło. Jakim cudem udało mu się tak urosnąć? Jak pamiętam byłam od niego wyższa, a teraz ledwo sięgam mu do szyji.

Za chwilę będę niższa nawet od Łucji.

***

Od godziny czekam w pokoju Piotra na niego, ponieważ o to mnie poprosił kiedy on będzie rozmawiał z Zuzią. Nudziło mi się strasznie. Postanowiłam poodpisywać na listy. Było tego sporo, więc na pewno nie umrę z nudów. Wyczujcie ten sarkazm.

Odpisałam na n-ty z kolei list i gdy przeczytałam następny o mało nie spadłam z fotela. Liścik miłosny do króla, Aslanie widziałam już wszystko mogę umierać.

Zaczęłam chichotać, ale nie odłożyłam pergaminu. Odpisałam na niego i nie mogłam przestać się śmiać z samej siebie.

- Z czego się śmiejesz? - stanął przede mną Piotrek.

- Z listu miłosnego do ciebie... - po chwili zdałam sobie sprawę ze swojego błędu.

- Oddawaj to! - krzyknął, a ja zaczęłam biec. Na pewno nie oddam mu takiego skarbu.

Ciągle biegł za mną dlatego wbiegłam do pierwszego lepszego pomieszczenia i schowałam się w szafie. Po chwili usłyszałam kogoś kroki i przez szparę zobaczyłam Edmunda. Gorzej już być nie mogło. Chłopak otworzył szafę a jego mina była bezcenna, a do tego nie miał na sobie koszuli przez co mój oddech przyśpieszył a poliki zapiekły i nabrały koloru.

- Witaj Edziu. - uśmiechnęłam się niewinnie robiąc duże oczy. On na chwilę spojrzał w bok jakby miałoby mu to ułatwić usłyszenie krzyków Piotrka, po czym wywrócił oczami. 

- Podasz mi koszulę? - spytał jakby widok mnie w jego szafie był na normie dziennej i nie było to nic dziwnego. Odwróciłam się i zaczęłam wertować wszystkie jego koszule, ale gdy usłyszałam głośniejsze nawoływanie przez Piotra moje imię podałam brunetowi tą, która przypadła mi najbardziej do gustu, a on lekko się uśmiechnął i zamknął drzwi od szafy. - Lepiej siedź cicho.

- Rodzinna intuicja, co Edziu? - zaśmiałam się. - A może braterska. 

- Nie, po prostu sły... - chłopak nie dokończył wypowiedzi i po chwili usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Czy Edmund ma jakąś kartkę, potrzebuję testament zapisać zanim zejdę na zawał.

No to zgadnijcie kto wraca? No pewnie, że my wasze ulubione autorki książek o Narnii. Dobra nie będę taka, ale wracamy ❤️

Read between the lines // Historie z zamkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz