- Hej, nie widziałyście dziewczyny? Blond włosy, niska, niebieskie oczy. Miała na sobie jasne jeansy, białą koszulkę na ramiączkach i czarne vansy, a na głowie miała fioletową bandamkę.- spytałam rozpaczona.- uhm... Sorry, ale nie widziałyśmy.- odpowiedziały nieznajome.
Jak nie było tak nie ma. Annie jakby się zapadła pod ziemię. Ostatni raz widziałam ją przed spotkaniem. Szukałam jej chyba z godzinę. Wkońcu wyszłam na zewnątrz i zadzwoniłam do jej taty.- Halo? Dobry wieczór. Melly z tej strony...- Nie lubię się przedstawiać pełnym imieniem. Wszyscy i tak mówią na mnie Mells lub Melly.- Czy wie pan gdzie jest Annie? Szukam jej już od godziny, ostatni raz widziałam ją przed spotkaniem po koncercie.- spytałam. - Tak wiem gdzie jest, jestem z nią w szpitalu...
- Jak to? Co jej jest?!?- przerwałam.
- Po spotkaniu ponoć zemdlała i ją karetka zabrała ale już się lepiej czuje. Będzie jednak musiała trochę poleżeć. - na tą wieść się trochę uspokojłam.- Dobrze, dziękuję, dowidzenia.- rozłączyłam się. Następnie zaczęłam wydzwaniać do wszystkich, czy po mnie przyjadą. Wszyscy akurat teraz byli zajęci. Pozostało tylko sprawdzać autobusy, sprawdziłam godzinę w telefonie.
Dochodziła 12 w nocy. - No super- powiedziałam do siebie. Najbliższy autobus będzie o w pół do drugiej. Postanowiłam iść na nogach do następnego przystanku. Myślałam, że będe iść tak wieczność... Nie wiedziałam w jakiej odległości znajduje się kolejny przystanek.
Nagle za plecami usłyszałam dźwięk nadjeżdżającego pojazdu. Nawet się nie odwróciłam bo już zdążył mnie wyprzedzić. To był autobus, którym miałam jechać. Nawet nie biegłam za nim, ponieważ i tak by nic to nie dało. Byłam wściekła, głodna i zmęczona.
Już nawet nie wiedziałam na jakiej ulicy Stratford jestem. Od jakiegoś czasu słyszałam jadący za mną samochód. To było białe ferrari. Trochę się zaniepokojłam i przyspieszyłam. Auto jechało na równi ze mną. Wkońcu nie miałam siły dalej iść i stanęłam.
Ciemna szyba od ferrari sunęła w dół. - Może podwieźć?- spytał kierowca. N-ni...- już miałam odpowiedzieć gdy zobaczyłam twarz kierowcy. Podskoczyłam i zakryłam usta rękami. - Zobaczyłaś ducha, czy co??-spytał sarkastycznie. Właśnie uświadomiłam sobie kto siedzi w aucie. To Justin Bieber. Wszystkie głosy w mojej głowie zaczęły piszczeć!- To wsiadasz, czy nie?- przerwał moje rozmyślania. - T-tak.. - powiedziałam i nie zastanawiając się dłużej wsiadłam.