Eren oparł się plecami o drzwi, zdjął buty i położył swoje nogi na moich udach. Złapałem go za łydkę i zacząłem delikatnie ją masować. Obok sprzęgła leżała torba z cheeseburgerami z McDonald's. Nie sądziłem, że tani fastfood może sprawić tyle radości Erenowi. Jadł już kolejnego burgera, podobnie jak ja. Siedzieliśmy w ciszy zajęci jedzeniem. Co chwilę zaczepiał mnie stopą, jeżdżąc nią po moim torsie i brzuchu. Pokazywał mi coraz więcej swoich słodkich odsłon i każdą z nich uwielbiałem.
Ten dzień należał do jednych z lepszych w moim życiu. Mój bachor odbywał praktyki pod moją opieką, nie było roboty dlatego cały ten czas mogliśmy poświęcić sobie, a teraz siedzieliśmy w samochodzie na parkingu przy galerii i jedliśmy obiado-kolację. Nie mogłem wymarzyć sobie lepszego scenariusza. Wszystko szło po mojej myśli i mogliśmy ciągle być razem.
Eren wyjął z torby kolejną kanapkę i zaczął pstrykać radiem w samochodzie. Nie mógł znaleźć żadnej piosenki, która byłaby odpowiednia, więc zaraz wyłączyć je z powrotem i znów zaczął zaczepiać mnie swoją stopą. Złapałem za nią mocno i pocałowałem jej wierzch, co wywołało rumieńce na jego policzkach. Odłożyłem papierek po jedzeniu do prowizorycznego śmietnika, którym była zwyczajna reklamówka i zacząłem masować obiema dłońmi jego stopy.
- L-levi... To...
- Naprawdę myślisz, że gdyby twoje stopy mnie brzydziły, to pozwoliłbym ci trzymać je na mnie? - powiedziałem spokojnie, wchodząc mu w słowo i przejechałem czule po jego łydce. - Wszystko w tobie uwielbiam.
- Za bardzo mnie rozpieszczasz... - mruknął cicho i odwrócił wzrok. Jego policzki zrobiły się lekko czerwone, przez co poczułem satysfakcję.
Lubiłem zawstydzać Erena, bo widok jego zarumienionej buzi był wyjątkowo przyjemny i przyprawiał mnie o łaskotanie w brzuchu, które można było kojarzyć tylko z jedną rzeczą. Moją radością i pożądaniem tego bachora. Praktycznie wszystko co robił wprawiało mnie w swego rodzaju szczęście. Nawet jego głupkowate zachowania, jak walka w imię puszki coli ze złodziejskim automatem pieniędzy sprawiały, że chciało mi się żyć. Jaeger był cholernie uroczy w każdej swojej odsłonie i każdą z nich uwielbiałem.
Eren dojadł cheeseburgera i również wrzucił papierek do śmietnika. Zawiesił swój wzrok za oknem na odjeżdżającym z parkingu motorze. Przygryzł lekko wargę i złapał się za ramię, po czym znów na mnie spojrzał.
- Jak na razie kupiłem tylko cheeseburgery. Dopiero później będziesz mógł to powiedzieć, jak obsypie cię wszystkim co tylko będziesz chciał. - kontynuowałem po chwili, kiedy przestałem uważnie go obserwować. Był piękny i nawet nie zwróciłem uwagi, że przez chwilę kurewsko bezczelnie na niego patrzyłem. Nie mogłem się oprzeć tym figlarnym oczom, przez które nie potrafiłem skupić uwagi na niczym innym.
- Nie chcę abyś wydawał na mnie tyle pieniędzy... To nie fair! - oburzył się, lekko marszcząc swoje brwi.
- Ja nie widzę w tym problemu. Nie mógłbym lepiej ich spożytkować.
- Skoro tak... - mruknął cicho, ale nagle przestał mówić cokolwiek.
Zdjął ze mnie swoje nogi wprowadzając mnie w chwilowe zaskoczenie, bo zdawało mi się, że było mu zbyt wygodnie, aby zmienić tę pozycję na siedzącą. Zbliżył się do mnie nagle i położył dłonie na moich ramionach. Opierając się na nich, przełożył przeze mnie jedną nogę, stawiając ją obok drzwi samochodu. Przez chwilę nie wiedziałem co się dzieje, dopóki bardzo zwinnie nie wskoczył na mnie i usiadł mi okrakiem na kolanach. Zaśmiał się słodko, najwidoczniej dostrzegając mój chwilowy stan. Zbliżył swoją twarz do mojej i potarł nasze nosy o siebie, przymykając przy tym swoje oczy. Serce zabiło mi szybciej, a moje ręce natychmiast wylądowały na jego biodrach. Jego dłonie z kolei ułożyły się na moim torsie, dotykając go w czuły sposób.
CZYTASZ
Nieznajomy || Riren
Fanfiction,,Wszystko zaczęło się tego dziwnego dnia, kiedy pogodzie odpierdoliło."