Mijałam różne miejsca, ale wyglądające tak samo. Ta ciągła monotonia, zielone polany wydają się być takie piękne i żywe w świetle promieni słonecznych. Ale to tylko pozory. Nic nie jest pewne, to wiem na pewno. Mój obraz niebezpiecznie się zamazał, a z oczu popłynęły pojedyndze łzy. Moja przeszłość wyciąga do mnie, niewidzialne, ręce, które nie pozwalają mi odejść. To wszystko jest takie paraliżujące. Ta świadomość, że już nigdy nie zobaczę domu, który do niedawna był dla mnie, czymś świętym. Już dawno nie zasypiałam z uśmiechem na twarzy...tak dawno nie byłam szczęśliwa. Moje myśli przerwał chłopak, który usiadł na przeciwko mnie. Pewnie się przestraszył, gdy zobaczył w jakim strasznym stanie, jest moja twarz. Spuchnięta od łez. Nie zwracałam na nie uwagi, w ostatnim czasie, mogę powiedzieć, że stały się moimi przyjaciółmi. Jak bardzo jest to żenujące.
Nie dało się niezauważyć, błyszczącego kolczyka w wardze chłopaka. Spojrzałam nieco wyżej i zauważyłam piękne czekoladowe oczy i tak samo czekoladowe włosy. Chłopak lekko się uśmiechnął, co trochę nie pasowało do jego...wyglądu? Jego ramiona pokryte były tatuażami, które trochę przerażały. Spuściłam speszona wzrok na swoję ręce, w których krył się telefon. Chłopak cały czas bacznie mnie obserwował, a ja czułam się bardziej niż niezręcznie. Postanowiłam wrócić do moich rozmyślani. Po osiemnastych urodzinach, życie leci nam jak z górki, ale napotykamy też rzeczy które nas przerastają. Tak jest dokładnie w moim przypadku. Uciekam do małej miejscowości, gdzie nikt mnie nie znajdzie. Nie będę tam na szczęście zupełnie sama, moja babcia przyjmuję mnie z otwartymi ramionami. Dlatego powiedziałam, że straciłam tylko część mojej rodziny. Odgarnęłam moje blond kosmyki z oczu, a wzrok chłopaka siedzącego przedemną, sprawił, że skuliłam się pod nim. Jego baczne spojrzenie nie odstępowało mnie na krok. Przez chwilę zastanawiałam się, co jest z nim nie tak, ale postanowiłam nie osądzać go po pozorach. Tak bardzo się na nich zawiodłam. Cały czas jest coś, co nurtuje mnie od dłuższego czasu, ale nie mam odwagi o to nikogo zapytać, mógłby uznać, że to pytanie retoryczne. Jeżeli się oddaję komuś serce i ten ktoś umiera, czy zabiera serce ze sobą? Czy potem do końca życia chodzi się z wielką dziurą w środku, której już nic nigdy nie zdoła zapełnić?* Tego się chyba nigdy nie dowiem, ale odczuwam, że ja mam tą pustkę, że ktoś odebrał mi serce, które nadal tam jest i funkcjonuję prawidłowo fizycznie, ale w mojej psychice umarło w dniu w którym...
- Pasażerowie jadący do Mullingaru, prosimy o przygotowanie bagażu i przygotowanie się do opuszczenia pociągu.
Wstałam w tym samym czasie co tajemniczy chłopak, chyba również się tam wybiera. Poprawiłam czarną bluzkę i zabrałam jedyną torbę jaką miałam. Nie miałam na to za specjalnie dużo czasu. Przechodząc obok chłopaka, poczułam przyjemny zapach męskich perfum, które uwielbiałam,a zarazem tak bardzo nienawidziłam.
Gdy wysiadłam z pociągu, poczułam na sobie przyjemne ciepło słoneczne i niesamowicie świeże powietrze. No tak mieszkanie na wyspie. Powinnam się przyzwyczaić. Dostrzegłam starszą kobietę o ciemnych włosach idącą w moją stronę. Trochę mi to zajęło zanim rozpoznałam moją babcię.
-Margaret ! - krzyknęłam ruszając biegiem w jej stronę. Tak dawno jej nie widziałam. Kobieta przygarnęła mnie mocno ramieniem i ucałowała głowę.
-Aria, tak strasznię tęskniłam - powiedziała, a w jej oczach dostrzegłam łzy.
- Ja też babciu - powiedziałam cicho łkając.
-Tak strasznie mi przykro - powiedziała po chwili, a ja wybuchłam jeszcze głośniejszym płaczem. Za plecami babci dostrzegłam chłopaka z pociągu, który bezczelnie się nam przyglądał. Chciałam krzyknąć '" Na co się patrzysz kretynie" Ale jak nazawołanie chłopak odwrócił się słysząc swoje imię. Troy . Ładnie. Dostrzegłam jak podchodzi do niego blondyn. Tak samo pokryty tatuażami i z kolczykiem w wardze. Przybijają sobie piątki i zamierzają iść, gdy niespodziewanie wzrok blondyna pada na mnie. Staje chwilę i się mi przygląda, wygląda jakby zobaczył ducha. Aż tak strasznie wyglądam ? Z daleka nie mogłam dostrzec koloru jego tęczówek. Ale zakładam, że są zielone.
Babcia oderwała się ode mnie i spojrzała w moje zapłakane oczy.
-Chodź, kochanie. Dziadek już czeka - powiedziała radośnie i uśmiechnęła się pokrzepiająco.
Gdy przechodziłyśmy obok chłopaków, blondyn odezwał się do mojej babci.
- Dzień dobry, pani Steel - powiedział grzecznie uśmiechając się i patrząc w moją stronę.
- Witaj Niall - moja babcia odparła równie uprzejmie i pociągnęła mnie za sobą.
Więc ma na imię Niall ? Trochę dziwne imię, ale pasuję do niego.
-Kochanie mogę cię o coś prosić? - zapytała delikatnie.
Kiwnęłam głową w celu potwierdzenia.
-Nie zadawaj się z nim. I trzymaj z daleka, na tyle ile to będzie możliwe. - powiedziała bardzo poważnie Margaret. A ja zastanawiałam się dlaczego, ale nie miałam ochoty na zadawanie pytań tego dnia. Poprostu kiwnęłam lekko głową i się uśmiechnęłam. Gdy zobaczyłam dziadka łzy ponownie, zagościły na moich policzka, a mocne ramiona dziadka zamknęły mnie w żelaznym uścisku.
♡♡♡♡♡
*cytat Jodi Picoult
No i mamy pierwszy rozdział. Jak wam się podoba? Błagam jeżeli ktoś to czyta i mu się podoba, niech zostawi gwiazdkę lub komentarz, a będę bardzo wdzięczna xx
Rozdział nie do końca sprawdzony.
CZYTASZ
Erroneous || N.H
Random"- Co jest większym problemem ludzkości: niewiedza czy obojętność? - Nie wiem. I mam to w dupie."