Oczy chłopaka pociemniały, a ja byłam zła, na niego, że wierzył w te bzdury. Niall złapał mnie za rękę, a zaraz potem spoliczkował. Byłam w szoku, łzy wydostały się z moich oczu i pociekły na piekący policzek.
-Nigdy więcej, tak kurwa nie rób! - krzyknął i odepchnął mnie od siebie wstając.
Muszę zachować zimną krew. Otarłam szybko łzy i wstałam.
-Tak rozwiązujesz problemy?! - podniosłam głos.
Irlandczyk odwrócił się i spojrzał na mnie.
-To ty, jesteś moim problemem - odpowiedział zaciskając pięści.
-Ty, nic nie wiesz - powiedziałam słabym głosem.
-Gówno prawda -prychnął - wiem więcej, niż ci się wydaje.
-To co mówił Ethan, to kłamstwo. - powiedziałam znów płacząc.
-Doskonale to wiem, nie jestem idiotą, ale ty chyba tak. Kłamstwo nie staję się prawdą, tylko dlatego, że wierzy w nie więcej osób.
Blondyn podszedł do mnie.
-Wiem, o twoim molestowaniu, wiem o Ethanie i o tym co zrobił. Wiem o wszystkim, rozumiesz?!
Na mojej twarzy malował się szok.
-Skąd ty...
-Nie powinno cię to interesować.
-Ethan ci powiedział ? Ale on nie wiedział o molestowaniu.... -powiedziałam cicho siadając na kanapie. Nie mogłam w to uwierzyć.
Gdy spojrzałam na Nialla, jego wzrok był wściekły. Złapał za pustą szklankę, rzucając nią w ścianę.
-Kurwa! - krzyknął gdy ta rozbiła się z hukiem. Bałam się takiego chłopaka. Wplótł ręce w swoje włosy lekko je ciągnąć. Co go tak zdenerwowało?
-Przestań płakać - warknął.
-Nie mogę - powiedziałam poważnie, nie kontrolowałam łez, już od dłuższego czasu.
-Przestań ! - krzyknął zbliżając się do mnie, rękoma blokując drogę ucieczki.
Patrzyłam w jego ciemne oczy i słuchałam jego nierównomiernego oddechu. Gdy dłużej na mnie patrzył, coś w jego spojrzeniu zmieniło się. Złagodniał. Wyciągnął rękę, w stronę mojego policzka, a ja odruchowo zamknęłam oczy. Poczułam jak chłopak ociera, go z łez i gdy otworzyłam oczy, w jego również majaczyły te zdradzieckie krople.
-Przepraszam - powiedział. - Czasami jestem takim dupkiem - dokończył siadając bezradnie na podłodze. Głowę położył na moich kolanach i odetchnął.
Nie pewnie wplotłam rękę w jego włosy i zaczęłam je delikatnie głaskać.
-Jesteśmy tylko ludźmi Niall, nikt nie jest doskonały.
Niebieskooki wstał i podał mi dłoń. Nie pewnie ją chwyciłam.
Irlandczyk prowadził mnie na górę, chyba do jego sypialni.
Usiadłam na wielkim łóżku, kiedy on wyciągnął z szuflady zdjęcie i mi je podał.
Znajdował się na nim on, mój brat i Ethan? To oni znali się od małego? Spojrzałam zaskoczona na blondyna.
-Ethan znał Toma wcześniej ?
-Tak, wszyscy poznaliśmy się w parku, byliśmy najlepszymi kumplami. Twój brat przyjeżdżał tu tylko w wakacje, razem z tobą. Gdy mieliśmy z Ethanem 16 lat, pokłóciliśmy się, on wyjechał to tego miasta, w którym mieszkaliście, a ja zostałem tu.
-Dlaczego mi to mówisz?
-Powinnaś wiedzieć - wzruszył ramionami, siadając obok mnie.
-Nic nie rozumiem. Skąd dowiedziałeś się o tym wszystkim ? I dlaczego uwierzyłeś, że ja zabiłam Toma.
-Nie, uwierzyłem.
Zrobiłam minę, która pokazała chłopakowi, że nadal nic nie rozumiem.
-Niall, powiedz o co ci chodzi.
-Aria, Tom żyje...- powiedział po chwili, a mi zrobiło się słabo.
Po chwili zaczęłam się śmiać, ale widząc minę Nialla, stwierdziłam, że to nie był nie udany żart.
-Co? - zapytałam bliska płaczu -Jak to? !
-Przepraszam, ale nie powiem ci nic więcej, nie mogę.
-Chcesz mi powiedzieć, że bez powodu płakałam, przez ostatnie miesiące bo myślałam, że Tom nie żyje, a tak naprawdę robi ze mnie idiotkę?!
-Aria...posłuchaj...
-Nie ! Nie będę słuchać! Kim ty w ogóle jesteś co? Coś mi się wydaję, że nie zjawiłeś się przy mnie przypadkiem. Gdzie do cholery jest Tom!?
Naszą kłótnie przerwał dzwoniący w mojej kieszeni telefon.
Margaret. Drżącymi dłońmi odebrałam.
-Tak, coś się stało babciu?
-Aria..posłuchaj, ktoś zamordował Taylora - otworzyłam szerzej usta, a telefon wypadł mi z dłoni. Mimo tego co mi zrobił, było mi go szkoda. Nawet największa szumowina nie zasługuję na śmierć. Lepiej by męczyła się tu, w tym piekle.
Niall zmarszczył brwi. Podniósł mój telefon i zakończył połączenie.
-Co się stało Aria? Co ci powiedziała - zapytała zdenerwowany chwytając mnie za ramiona.
I znów wszystko od pojawienia się Ethana wraca, cała zła farsa.
-Taylor on..on nie żyje -powiedziałam wybuchając płaczem i wtuliłam się w chłopaka. Nie bolało mnie to, że on zginął, tylko to, że ktoś zginął, a ja tu widzę sporą różnicę.
-To dobrze - powiedział mocniej mnie przytulając. Odsunęłam się od niego i spojrzałam w oczy.
-Dobrze?Dobrze!Jak ty...- chłopak przerwał moją wypowiedź pocałunkiem.
Czułam na nich smak wódki, której wcale nie pił dużo, znów zapach mięty. Przez chwilę zapomniałam o całym świecie, o problemach, liczyły się tylko moje i jego usta, pasujące do siebie idealnie. Popchnął mnie lekko na łóżko, na którym się położyłam, a on podpierał się rękoma, z obydwu stron mojej głowy.
Nie myślałam racjonalnie. Chciałam go. Pomimo, że nie wiedziałam zbyt wielu rzeczy o nim, to był przyjacielem Toma. Jednak po tym, co usłyszałam dzisiaj, zastanawiam się, na ile ja znam lub znałam własnego brata.
Chłopak odsunął się ode mnie gwałtownie, gdy zaczął robić coraz agresywniejsze ruchy.
-Nie mogę - powiedział i złapał się za głowę.
Nie wiedziałam co mam, ze sobą zrobić, więc po prostu wstałam chcąc wyjść. Czułam się zażenowana całą tą sytuacją. Chłopak jest bardziej zmienny od pogody tutaj.
-Aria.. zaczekaj - podszedł do mnie.
Stanęłam czekając, aż skończy.
-Chcę by to było wyjątkowe, kiedyś tam, niż zwyczajne teraz - powiedział i pocałował zagłębienie mojej szyi.
No i widzę, jego kolejne oblicza. Ile on ich jeszcze ma?, bo już się gubię.
_________________________
Przepraszam za ten rozdział, nie podoba mi się ;/
co o nim sądzicie i czy macie jakieś podejrzenia odnośnie fabuły? :)
czytasz=komentujesz
za błędy przepraszam ;/ xx
CZYTASZ
Erroneous || N.H
Random"- Co jest większym problemem ludzkości: niewiedza czy obojętność? - Nie wiem. I mam to w dupie."