12 x

2.3K 202 6
                                    

Sprzedałam moją duszę w trzech częściach*
Powiedział mi, że byłam święta
Sprawił, że upadłam na kolana
Ale to diabeł, który próbuje
Przytrzymać mnie, przytrzymaj mnie
Wymykając się tylnymi drzwiami,
Nie wydając dźwięku
Wyrzuć mnie, wyrzuć mnie
Mówię, że chcę więcej, dla tego żyję.

Moje demony błagają mnie, abym otworzyła swoje usta
Potrzebuję ich do automatycznego mówienia
Walczą ze mną, energiczne i złe, patrz, jak się rzucają
zapalają mnie, zlizują płomienie, które sami tworzą.


Strach. Złość. Smutek. 

Te wszystkie emocje manipulowały mną teraz. 

Miałam dość. Jestem zbyt słaba. 

Ktoś chce udawać Toma? Bo jak na razie świetnie mu idzie. Tom NIE ŻYJE i w ogóle nie ma takiej opcji, że to on wysłał wiadomość. 

Mam nadzieję, że to nie jest znów jakiś popieprzony sen. 

Schowałam twarz w dłoniach i wzięłam głęboki oddech. 

Kolejna wiadomość, telefon zawibrował. 

"Widzę, że nie chcesz uwierzyć Arii? Czekałem na to bardzo długo xoxo" 

Moje tętno skoczyło do niewyobrażalnego tępa. To nie może być on. Mark i Ethan robią sobie żarty, dość głupie. 

A co jeżeli to Taylor? Nie, po co miałby to robić? 

Ale z ciebie idiotka Aria, nie dałaś mu tego czego chciał. Oczywiście, że to on. 

A jeżeli to Ethan, on miał większy powód, by cię zniszczyć. 

Mark, też nie jest bez podejrzeń, może znów chce cie wykorzystać? 

Zakryłam uszy dłońmi. Głosy w mojej głowie nie chciały się zamknąć. 

-Przestańcie !  Błagam, bądźcie cicho ! - wrzasnęłam i zaczęłam krzyczeć. 

Wstałam panicznie zaczynając chodzić. 

Miałam zacząć od nowa. 

No właśnie miałaś i  co masz z tego? Jeszcze gorsze gówno. Trzeba było zostać w domu.

Trzeba było się zabić. 

-Dość - powiedziałam szlochając i upadając na kolana. 

Rozejrzałam się po pokoju. Mój wzrok był rozmazany przez łzy. 

Postanowiłam zrobić głupi krok. Znów. 

"Kim jesteś? Czego ode mnie chcesz. Na pewno nie jesteś moim bratem. Nie jestem idiotką."

Wyślij.

"A jednak, skoro płaczesz i krzyczysz. A może powinnaś wylądować w psychiatryku co?"

Złapałam się za głowę panicznie rozglądając. On mnie widział. Kimkolwiek był i czegokolwiek chciał. WIDZIAŁ MNIE. 

Ubrałam bluzę w ekspresowym tempie i zbiegłam po schodach, wycierając łzy. 

Nim dziadkowie zdążyli mnie zapytać o cokolwiek, usłyszeli trzask drzwi. 

Szłam szybko i niechlujnie, potykałam się o własne nogi, a fale łez były coraz gorsze. 

Zapukałam trzy razy, nim pomyślałam. 

Otworzył mi. Był w samych bokserkach z piwem w dłoni. Gdy zobaczył moją twarz, wpuścił mnie do środka. 

Słyszałam jak odstawia piwo i idzie do mnie z powrotem. Mój słuch zaczął zanikać, a przed oczami zrobiło się ciemno. Ostatnie co poczułam to jak ląduje w jego bezpiecznych ramionach. 


NIALL


Coś było nie tak. W sposobie jakim na mnie patrzyła. Błagała cicho o pomoc. Tylko nie wiem czy potrafię jej pomóc, ja nie potrafię nawet pomóc sobie. 

Ułożyłem ją delikatnie na łóżko i spróbowałem obudzić. Nie wiem co się wydarzyło, ale to musiało być coś, nad czym nie miała już kontroli. Przez ten czas zdążyłem, ją już trochę poznać. Wiedziałem kiedy, jest zła, szczęśliwa, czy zirytowana. Ona niestety nie mogła stwierdzić tego u mnie. 

Jej oczy otworzyły się, a ja odetchnąłem z ulgą. Odkąd zobaczyłem ją na peronie coś mnie do niej ciągnęło. Później to spotkanie w parku i jej desperackie próby poznania mnie, które nigdy nie doszły do skutku. Cały czas wprowadzam ją w błąd i robię to celowo

-Niall, ja... - głos ugrzęzł jej w gardle. 

-Ty, co ?- graj dupka, przecież nim jesteś. 

-On..to znaczy..nie wiem kto, to..- zaczęła się jąkać, a ja wiedziałem, że to coś ważnego. 

-Aria, co się stało? - zamiast odpowiedzieć, podała mi telefon i pokazała na wiadomości. 

Gdy je przeczytałem, wrzało we mnie. 

-Kurwa - powiedziałem cicho, rzucając telefon w głąb łóżka. On by mnie zabił, gdyby się o tym dowiedział.

-Nie wiesz, kto to może być ?

-Nie..przecież Tom, on..

-Nie żyje. Nie ma kurwa pieprzonej opcji, że to on rozumiesz - mój głos był nieco głośniejszy, niż zamierzałem. 

-Przepraszam, Niall, ja nie chciałam, Cię denerwować. Po prostu chyba nie radzę, już sobie z tym...czymkolwiek to jest. - gdy usłyszałem jej cichutki głos i słowo przepraszam, coś we mnie pękło, ale tylko na chwilę. To nie była jej wina.

-To twoja wina. 

-Moja? Ja...ja - zaczęła płakać. Usiadłem obok niej i objąłem jej drobne ciałko, odgarniając blond kosmyki z twarzy, mokrej od łez. 

-Hej, wcale nie chciałem tego powiedzieć. Po prostu nigdy nie chciałaś pomocy. 

-Bo nigdy, nie mogłam cię rozszyfrować. Nie wiedziałam, ja po prostu...jestem zbyt słaba. 

To były mocne słowa, do których ja nigdy nie umiałem się przyznać. 

Mój ojciec, wytykał mi to za każdym razem. 

Nienawidzę go. 

Nagle pojawiła się u mnie, ogromna chęć, by pocałować jej drobne malinowe usta. Jak wtedy w klubie. Może i byłem pijany, ale czy właśnie wtedy ludzie nie robią tego, czego pragnęli od dawna
? Czy nie przybywa im odwagi, której nie mają na co dzień? I właśnie to pojąłem. Jestem pod wpływem Arii. Brzmi to komicznie, gdyby kumple mnie usłyszeli pomyśleliby, że coś mi się stało w głowę, albo, że jestem pieprzoną ciotą. 

Przy niej, czuję się ważny, odważny. Ale tak na prawdę. Czy kiedykolwiek byłem odważny bez strachu? Nie. A przy niej? Tak. 

Potrzebuję jej, a ona mnie. 

Nie myślą dłużej pochyliłem się i pocałowałem ją. Miała usta słone od łez, ale mógłby być to mój ulubiony smak, gdyby tylko były to łzy szczęścia. 

Są to niestety łzy, przerażenia. 


_____________________

*Halsey - Hold me down 

Mam nadzieję, że rozdział się podoba :) 

Jeżeli są jakieś błędy to przepraszam. 

Koniecznie wyraźcie swoją opinię w komentarzu. 

Czytasz=komentujesz xx

Erroneous || N.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz