Nieprawda, że czas leczy rany i zaciera ślady. Może tylko łagodzi przykrywając wszystko osadem kolejnych przeżyć i zdarzeń. Ale to, co kiedyś bolało, w każdej chwili jest gotowe przebić się na wierzch i dopaść. Nie trzeba wiele, żeby przywołać dawne strachy i zmory. Gdyby nawet trwały w ukryciu, zepchnięte na samo dno, to przecież gniją gdzieś tam, na spodzie, i zatruwają duszę, zawsze pozostawiając jakiś ślad - w twarzy, w ruchach, w spojrzeniu - tworzą bariery psychiczne, kompleksy. *
Kolejny beznadziejny dzień. Jestem tu drugą dobę, a mam wrażenie, jakbym spędziła tu całą wieczność. Margaret mówi, żebym poszukała jakiejś pracy, ponieważ siedzenie cały czas w domu nie sprawi, że poczuję się choć trochę lepiej. Moje kontakty z ludźmi osłabły i myślę, że słabną z dnia na dzień. Chcę wkońcu zacząć od nowa. Chciałabym zapomnieć...ale nie mogę. Moja niegdyś promienna cera, stała się szara, nijaka, a oczy straciły już dawno ten morski blask. Ale nikt tutaj tego nie wie. Nie wiedzą, że kiedyś byłam jak Tytanic, a teraz nadal nim jestem, tylko, że po tym jak uderzył w górę lodową. Poszłam za radą Margaret i poszukałam w internecie ogłoszeń o pracy. Znalazłam jedyną ofertę w tym miasteczku, a mianowicie kelnerkę. Klub , w którym miałam pracować znajdował się 30 minut od domu dziadków.
Ujrzałam nie za duży budynek z wielkim, neonowym napisem "unique". Wchodząc do środka uderzył we, mnie zapach papierosów i alkoholu. To niesamowite ile ludzi piję, tak wcześnie. Pomieszczenie utrzymane było w czerni i fiolecie, skórzane kanapy w tym samym kolorze co ściany i szklane kostki, pełniące funkcję stołów. Pomimo wczesnej pory, w klubie panowały egipskie ciemności. Podeszłam do dziewczyny stojącej za barem. Miała rudawe włosy i brązowe oczy. Była śliczna.
-Umm.. cześć - powiedziałam niepewnie do dziewczyny i lekko się uśmiechnęłam.
- Cześć - powiedziała z szerokim uśmiechem. - To ty jesteś Aria ? Ta z ogłoszenia?
-Tak - odpowiedziałam.
-Jak fajnie, że wkońcu będę miała z kim pogadać- powiedziała rozweselona. - Zaczekasz tu? Pójdę po szefa. Skinęłam lekko głową, a dziewczyna zniknęła za drzwiami dla personelu.
Po kilku minutach zza drzwi, wyszła dziewczyna z bardzo młodym mężczyzną, jak na moje mógł mieć góra 20 lat. Chłopak podszedł do mnie i się uśmiechnął. Miał piękne szmaragdowe oczy.
-Jestem Chris i od teraz jestem twoim szefem - powiedział i zlustrował mnie wzrokiem. Otworzyłam ze zdziwienia lekko usta. I co to już? Mam tą prace i tyle? Chris wskazał ręką na wolny stolik i zaprosił mnie do niego.
-Więc pracujesz dwa dni w tygodniu, czwartek i piątek. Zaczynasz o 20.00, a kończysz o 2.00 w nocy. Odpowiada ci ta oferta? - zapytał
To jedyna oferta jaką znalazłam, więc chcąc- nie chcąc, muszę ją przyjąć.
-Tak, jak najbardziej- powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam. Od dłuższego czasu tego nie robiłam, przynajmniej nie dwa razy, na pięć minut.
-Więc wszystko jasne ! -klasnął ochoczo w dłonie i znów się uśmiechnął. Nie jest za młody, aby mieć swój klub? Było w nim coś, co sprawiało, że sie go obawiałam, może to te tatuaże? Dlaczego wszyscy chłopacy, których widziałam przez te dwa dni, muszą mieć tatuaże i być niewiarygodnie przystojni? Życie chyba ze mnie kpi.
- To zaczynasz za kilka dni - powiedział, głosem bez emocji i spojrzał się na coś za mną. Jego wyraz twarzy z wesołego zmienił się na zły, przeprosił mnie i odszedł w tamtą stronę. Z ciekawości podążyłam za nim wzrokiem i gdy ujrzałam, znów Nialla, na moją twarz wstąpił grymas. Wiem, że to miasto jest małe, ale nie aż tak, abym co dzień go spotykała. Rozmawiali o czymś, żwawo gestykulując. Chris powiedział coś do blondyna, co mu się nie spodobało, a gdy ten odwrócił wzrok, spoczął na mnie. Jego spojrzenie było inne. Takie zimne, jakbym zrobiła mu wielką krzywdę. Na prawdę go nie rozumiem. Nawet go nie znam. Odwróciłam speszona wzrok i zobaczyłam chłopaka, który tępo mi się przyglądał. Było to raczej pijackie spojrzenie. Moim ciałem zawładnął paraliż, a wspomnienia powróciły.
-Heeej Aria ! - zawołał nieźle wstawiony Mark
-Cześć - powiedziałam zniesmaczona i chciałam się odwrócić gdy złapał mnie za, nadgarstek
-Gdzie idziesz skarbie? - zapytał z pijackim uśmiechem. Nigdy go nie lubiłam, patrzył na mnie wzrokiem, jakby chciał mnie rozebrać.
-Poszukać brata - powiedziałam i próbowałam wyszarpnąć rękę, ale był zbyt silny. Chłopak przybliżył się do mnie i szepnął do ucha:
-Obawiam się, że jego tutaj nie ma - powiedział niewinnie, a mi zrobiło się gorąco z przerażenia.
Gdy się zorientowałam chłopak siedział tuż, przede mną. Moje ręce mimo wolnie zaczęły się trząść.
-Heeej piękna - na to słowo się wzdrygnęłam.
-Chyba się nie znamy - powiedziałam szybko i już miałam wstać gdy, złapał mnie za nadgarstek. Odruchowo krzyknęłam, a on się uśmiechnął.
-Ale, możemy się poznać.
-Zostaw mnie ! - powiedziałam nieco głośniej i wyszarpnęłam nadgarstek z jego uścisku. Łzy zebrały się w moich oczach i odwróciłam się jak najszybciej chcąc stąd wyjść, jednak coś skutecznie mi to uniemożliwiło. Raczej ktoś, gdy podniosłam zapłakane oczy ujrzałam Nialla, który chyba chciał już zainterweniować. Przeprosiłam go cicho i szybko ominęłam wychodząc z klubu. Był zdziwiony, tym, że płakałam. W sumie nikt tak nie reaguję prawda? Przynajmniej, pewna siebie dziewczyna, która niczego się nie boi. Ja niestety nią już nie jestem. Szłam szybko pociągając nosem i ocierając łzy. Wszystko miało być inaczej. Nic nie idzie po mojej myśli - rozpłakałam się jeszcze bardziej. Może tylko nam odchodzenie wydaje się straszne? Może bardziej cierpią ci, co zostają? - pomyślałam i żałowałam, że nie zabrał mnie ze sobą. Moje myśli kiedyś często krążyły wokół odebrania sobie życia, ale jestem zbyt wielkim tchórzem, by to zrobić. Czuję się jak więzień. I co z tego, że nie ma krat? Kraty są we mnie, w mojej głowie.
Poczułam uścisk na nadgarstku i automatycznie się spięłam. Odwróciłam niepewnie głowę i natrafiłam na błękitne tęczówki Nialla.
-Wszystko w porządku ? -zapytał i prawie mu uwierzyłam, że go to obchodzi.
-Czy gdyby było, stał byś tu teraz pytając o to załzawioną mnie?! - zapytałam gorzko, a chłopak nie spodziewał się mojego wybuchu.
-Proszę zostaw mnie - powiedziałam łkając. Chłopak puścił mój nadgarstek i gdy się, oddalałam krzyknął za mną :
-Cierpienie uczy mądrości.
O co mu chodzi?! On jest taki błędny !
_______________________________
*Lucjan Nowakowski
I co myślicie, o kolejnym rozdziale? Podoba wam się, czy jest do niczego?
Czekam na wasze opinię i gwiazdki :) xx
(nie sprawdzony)
CZYTASZ
Erroneous || N.H
Random"- Co jest większym problemem ludzkości: niewiedza czy obojętność? - Nie wiem. I mam to w dupie."