Rozdział 2

46 4 0
                                    

-Malfoy. Draco Malfoy...

Hermiona na te słowa automatycznie się spięła. Popatrzyła na Ginny powstrzymując łzy. Tylko jej najlepsza przyjaciółka znała jej tajemnice. Ginny spojrzała na nią z bólem w oczach. Nie chcąc żeby Blaise się o czymś dowiedział, pokiwała powoli głową

- Ahaaa....

- To co chcesz przyjąć tą pracę? Jeżeli tak to napiszę do niego.- popatrzył na nią wyczekująco.

- Wiesz...to bardzo dobra propozycja, ale to jednak nadal Malfoy...- rzekła łamiącym głosem, jednocześnie wstając od stołu

- Muszę to przemyśleć, ale do jutra dam ci odpowiedź...- poszła do pokoju już nie hamując spływających po policzkach łez.

Diabeł spojrzał ze zdziwieniem na swoją dziewczynę, ale ta tylko pokręciła głową i zaczęła sprzątać pozostałości po kolacji.

Hermiona płakała od dłuższego czasu. Zaczęła wspominać dawne czasy. O Draco i ich potajemnym związku w Hogwarcie, o jej synku - Scorpiusie, o tym jak była kiedyś szczęśliwa. A teraz? Wyglądała jak wrak człowieka. Dosłownie. Często zastanawiała się co poszło nie tak. Ginny spełniła marzenie, grając jako szukająca Harpii przez pewien czas, a później otworzyła kawiarnie. Ron jej były chłopak, z którym była dość przyjacielskich stosunkach, też został graczem quidditcha jako obrońca Armat z Chudley, a Harry? Został aurorem. Po latach, dostał awans, mianując go jednocześnie szefem biura aurorów. Więc co się stało z Hermioną? U kończyła przecież jedne z najlepszych studiów medycyny a, zmieniała pracę jak rękawiczki. Pracowała jako sekretarka w biurze, na poczcie, u Madame Malkin, w sowiarni... Ale nigdy nie pracowała u nikogo nie dłużej niż 3 miesiące.

Jej myśli przerwało skrzypnięcie materaca i dodatkowy ciężar na łóżku. Odwróciła głowę i zobaczyła młodą Weasleyównę próbującą jakoś znaleźć wygodne miejsce.

-Wiem, że ci ciężko, ale to naprawdę dobra propozycja...- zaczęła Ginny dobierając powoli słowa jakby bała się, że przestraszy szatynkę. Widząc, że chce coś dodać szybko ją uprzedziła i powiedziała

- Nie musisz tam pracować na stałe. Tylko na kilka miesięcy...

- Wiesz, że to nie problem, bo jest inny powód...rozumiesz, że jak przyjmę tę pracę to zobaczę pierwszy raz, od trzech lat, zobaczę moje własne dziecko? - zaśmiała się, ale to nie był jej prawdziwy śmiech. Ten śmiech był przepełniony goryczą i nie miał ani krzty radości. Ruda nie odpowiedziała, nie wiedząc co powiedzieć.

- Boję się, że jak zobaczę Scorpiusa, to nie wytrzymam i zabiorę mu to dziecko i ucieknę. Boję się, że znów się w nim zakocham, w Draco. Boję się, że nie dam sobie rady z emocjami - popatrzyła na Ginny szlochając. Ta natychmiast ją do siebie przytuliła

- Ejj, nie martw się! wszystko będzie dobrze, naprawdę

Szatynka spojrzała na nią jakby oceniając czy mówi prawdę. Po chwili zastanowienia rzekła

- Gin, gdzie jest Blaise?

Daj mi Drugą Szansę || Dramione [WOLNO PISANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz