Friday

555 20 4
                                    

Po powrocie ze szkoły odrobiłam lekcje i poszłam się przebrać. Ubrałam czarną zwiewną sukienkę, pomalowałam rzęsy i wyprostowała włosy.

Wyszliśmy z mamą o 17, i odrazu pojechaliśmy do domu Louisa. Gdy dojechaliśmy przywitała nas jego mama.
Pani Partridge zawołała Louisa i jego siostry, Issie i Millie.
Louis! Millie gdzie jest Louis?- odparła mama Louisa.
Pewnie siedzi w pokoju.- odparła z obojętnością Millie.
Sara, skarbie pójdziesz po Louisa?-zapytała Pani Partridge.
Pewnie.- powiedziałam nie chętnie.
Gdy weszłam do pokoju chłopaka zauważyłam ze siedzi na łóżku.
Louis chodź, twoja mama cię wola.- Powiedziałam
Po co?- odparł chociaż wiedział po co.
Pani Partridge zawsze w piątki przygotowywała pyszną kolacje, i zawsze nas zapraszała.
Louis dobrze wiesz po co. Chodź.- powiedziałam z irytacją.
Chłopak wstał i skierowaliśmy się na schody. Gdy schodziliśmy ja największa nie zadra na świecie musiałam się potknąć. Z racji tego ze Louis był za mną, odrazu mnie złapał. Ja tylko szybko odskoczyła i ruszyłam dalej. Widziałam ze chłopak lekko się uśmiecha.
Oo, jesteście już. Chodźcie siadamy do stołu.- Powiedziała moja mama.
Gdy już zjedliśmy, Louis zapytał się mamy czy możemy wyjść.
Moja i Louisa mama dziwnie się na nas spojrzała. Dobrze wiedziały, ze ja i Louis nie przepadaliśmy ze sobą.
Pewnie.- odpowiedział po chwili Pani Partridge.
Ruszyliśmy do drzwi a ja jedynie podejrzanie patrzyłam się na Louisa.

Szliśmy w ciszy. Jedynie ja co chwile pytałam gdzie idziemy albo za ile będziemy, ale chłopak nie odpowiadał.

Doszliśmy do jakiegoś budynku, nie był on ładny, wręcz przeciwnie.
Serio? Ja myślał ze w jakieś ładne miejsce mnie przyprowadzisz.- odparłam przewracając oczami.
Chodź, nie marudź. Chłopak złapał mnie za nadgarstek, i weszliśmy do budynku.

Skierowaliśmy się do jakiejś drabiny.
Wchodź.-powiedział.
A jak spadnę?- powiedziałam
To cię złapie.-powiedział podnosząc kącik ust.
No chyba nie. Już wole spadnąć na beton niż na ciebie.- powiedziałam przewracając oczami.
Gdy już weszłam zauważyłam ze jesteśmy na dachu. Na początku się przeraziłam, ale po chwili usiadłam. A Louis koło mnie.
Był piękny zachód słońca. Przepiękny.
Podoba się?- powiedział Louis delikatnie się uśmiechając.
Jest.. przepięknie.- powiedziałam nie spuszczając oczu z nieba.

Po dosyć długiej chwili, poczułam lekki chłód.
Lekko wtuliłam się w Louisa. On na początku trochę się zdziwił ale po chwili mnie objął. Gdy tak przytulała się do Louisa poczułam się jakby, tak trochę... bezpiecznie. Nie było to nie zręczne, było bardzo przyjemne. Nawet bardzo.


Heyyy. Dziś trochę dłuższy rozdział hah.
Nie wiem czy będzie dziś jeszcze jeden.
Postaram się zrobić.
Miłego dnia/nocy💐

Maybe...||Louis Partridge Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz