°•3•° ~ niezręczna sytuacja

130 9 3
                                    

°•Levi•°

Po rozmowie z Arminem wkroczyłem do pokoju przypierdalając komuś drzwiami. Niech zgadnę kto to mógł być.

- Kurwa! - wydarł się ten przydupas.

Nie miałem ochoty słuchać jego głosu. Miałem już na dzisiaj dość wrażeń. Przegrany mecz, kłótnia z Arminem, tego debila jako współlokatora. W tym momencie mogłem powiedzieć tylko jedno.

- Morda.

Dostałem bardzo ciekawą odpowiedź. Szczerze, nie spodziewałem się jej. Nikt by się nie odważył w ten sposób odezwać do Levia Ackermana.

- Sam mor... - przerwałem mu w połowie słowa przypierdalając mu porządnym kopem w brzuch. Jedyne co mógł wtedy zobaczyć to tylko gwiazdki, a jedyne co z siebie wydać to okrzyk bólu oraz wypluwaną ślinę.

- Powiedziałem. Morda.

- Levi, nie bądź dla niego taki ostry. W końcu jest nowy, jakieś fory by się mu przydały, nie sądzisz? - odezwał się Erwin.

- Nie jestem w humorze na bycie potulnym barankiem.

- Czyli jak zawsze...

Posłałem mu złowrogie spojrzenie na co on tylko puścił oczko. Prychnąłem pod nosem po czym skierowałem się w stronę swojego łóżka. Mijając leżącego na ziemi chłopaka zerknąłem na niego. Szczerze, żal mi się go zrobiło. Chyba jednak trochę przesadziłem i kopnąłem za mocno. Choć nie wygląda on na takiego co nie umie się bić, to jednak mi się nie postawia.

Zdjąłem bluzę, którą rzuciłem na oparcie fotela, po czym rzuciłem się na łóżko leżąc w samym podkoszulku. Ziewnąłem po czym podłożyłem sobie pod głowę dłonie. Zamknąłem oczy wsłuchując się w jęki chłopaka. Otworzyłem je po paru sekundach obracając głowę w stronę Erwina leżącego na łóżku po drugiej stronie pokoju z telefonem w ręce. Chyba jednak faktycznie przesadziłem - pomyślałem.

- Erwin.

- Słucham - odpowiedział nadal patrząc w komórkę.

- Weź go do pielęgniarki.

Erwin spojrzał na mnie. Na jego twarzy malowało się wielkie "co".

- Ty tak na serio? Pierwsze słyszę żebyś się o kogoś martwił.

- Tsk - prychnąłem. - Ja się nie martwię. Po prostu... nie mogę dłużej słuchać jego jęków. To tyle.

- Ok... To coś nowego - odpowiedział wstając z łóżka i odkładając telefon na poduszkę.

Podszedł do Erena, chwytając go za rękę.

- Wstawaj, oprzesz mi się na ramieniu.

- D- do- dobra... - wystękał w bólu szatyn.

Da mu jakieś tabletki i wyzdrowieje. To był tylko zwykły kopniak. Nie raz już tak ludzi lałem... Ale jego- zrobiło mi się... zrobiło się? Em... Jak to się nazywa...? Żal...? Tsk. Jakie żal. Mi nikogo nie jest żal. Po prostu od tych jęków myślę o głupotach.

Patrzyłem jak Erwin z Erenem wychodzą z pokoju. Gdy byli już na korytarzu, a Erwin domykał drzwi Eren posłał mi uwodzicielskie spojrzenie. Zmieszałem się, co widać było na mojej twarzy. Zaraz... Co to kurwa miało być?

Eren zauważył to zmieszanie uśmiechając się pod nosem. Ciekawi mnie to, że pomimo tego bólu potrafi się uśmiechać... Bardzo ciekawe.

Zdjąłem okulary i położyłem je na biurku obok. Co za porąbany dzień.

✧ Dzieli nas tak niewiele ✧ (Ereri/Riren) ~w trakcie~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz