~ XVI ~ Voltera

1.3K 68 7
                                    

***

Evelyn Mikaelson dotarła do Włoch po długiej podróży samolotem. Udało jej się również skontaktować z Alice, która poinformowała ją, że Bella żyje i ma się dobrze. Dodała jeszcze, że Swan leci z nią do Voltery powstrzymać Edwarda przed samobójstwem. Carlisle wraz z resztą miał powrócić do Forks, gdy tylko dostaną informację, że Edwardowi nic nie jest

- Elijah.- zaczęła widząc młodszego brata, który czekał na nią przy samochodzie naprzeciwko lotniska

- Siostro.- zaczął i oboje się objęli

- Nie ma czasu. Jedziemy, po drodze ci wszystko wyjaśnię.- poleciła wsiadając na miejsce pasażera 

Elijah ruszył w drogę do Voltery. Po wyjaśnieniu wszystkiego, Pierwotny przyśpieszył wymijając wszelkie samochody na drodze. W międzyczasie rozniósł się dźwięk telefonu Evelyn

- Alice? Gdzie jesteście?- zapytała na wstępie

~ Tu nie Alice, tylko Bella.~ rozbrzmiał po drugiej stronie kobiecy głos

- Gdzie jesteście?- powtórzyła pytanie

~ Wjechaliśmy do miasta. Volturi odmówili Edwardowi i o 12 w południe będzie chciał się ukazać. Dzisiaj dzień Świętego Marka...~ zaczęła wyjaśniać

- Tego nam brakowało.- szepnęła zła.- Bella, posłuchaj mnie uważnie. Musicie wyminąć ludzi na ulicach. Musicie dotrzeć na miejsce zanim Edward wyjdzie na światło słońca. Jeśli zostanie złapany przez Volturi możemy nie zdążyć. Zróbcie wszystko, co w waszej mocy.- powiedziała

~ Jasne.~ potwierdziła, po czym się rozłączyła

- Elijah, przyśpiesz.- poleciła młodszemu bratu

- Nie mogę szybciej jechać. Ludzie jak widać również jadą na dzień Świętego Marka.- odpowiedział

- Do 12 zostało 5 minut. Musimy się pośpieszyć bardziej.- stwierdziła, a Elijah w tym samym momencie zjechał na bok.- Co ty wyprawiasz?- zapytała zaskoczona

- Pobiegniemy.- odpowiedział wysiadając. Evelyn wysiadła również i ruszyli biegiem w stronę wieży zegarowej, gdzie Edward miał wyjawić prawdę. Na miejscu jednak nikogo nie zastali

- Gdzie oni są?- zapytała Cullen, a następnie wsłuchała się

- Ona blokuje nasze zdolności!- rozbrzmiał rozbawiony głos Aro spod ziemia, a rodzeństwo ruszyło na dół.- Co ja mam z tobą teraz zrobić?- zapytał

- Najlepiej by było, gdybyś puścił te dzieci wolno jeśli chcesz żyć.- odpowiedział Elijah zjawiając się naprzeciwko Aro

- Elijah?- zapytał zszokowany na widok Pierwotnego

- Jest tu również wściekła matka.- rozbrzmiał głos Evelyn, która stała przy tronach, strasząc tym samym Marcusa i Caiusa, który podnieśli się z tronów i odsunęli

- Evelyn.- powiedział Marcus

- Jakim prawem przetrzymujecie moje dzieci?- zapytała groźnie spoglądając na trójkę wampirów.- Za kogo wy się uważacie?- zapytała ponownie

- Nie zrobiliśmy nic, Evelyn.- odezwał się Caius, ale potężny ból głowy uciszył go. Zaraz potem wszystkie wampiry prócz Elijah, Edwarda i Alice zwijały się z bólu

- Kim jesteście, żeby tak traktować moje dzieci?- zapytała ponownie zwiększając tym samym ból

- Siostro, myślę, że wystarczy. W przeciwnym razie nie będą w stanie nam nic odpowiedzieć.- odezwał się Elijah, a najstarsza Pierwotna zaprzestała zadawania bólu.- Panowie, proponuję pokojowe rozwiązanie. Puszczacie oboje moich siostrzeńców oraz ludzką dziewczynę, a nikt nie straci życia.- zaproponował

Pierwotna CullenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz