~ XXII ~ Prośba i pomoc

881 53 2
                                    

***

- Co cię sprowadza do Forks...Niklaus?- zapytała oddychając szybko i spoglądając zamglonym wzrokiem na młodszego brata, który przysiadł się na łóżku

- Gdybym powiedział, że przejeżdżaliśmy w okolicy i postanowił wpaść, uwierzyłabyś?- zapytała hybryda nie odrywając wzroku od siostry

- Nie, nie uwierzyłabym. Zwykle trzeba się do ciebie fatygować, a nie ty do innych, chyba, że czegoś chcesz.- odpowiedziała szczerze przymykając na chwilę oczy.- Chwila, "przejeżdżaliśmy"?- powtórzyła otwierając ponownie oczy

Klaus nic nie odpowiedział, tylko podwinął rękaw kurtki skórzanej i nadgryzł nadgarstek, a następnie wlał swoją krew do szklanki, która stała na szafce obok

- Najpierw wypij to, potem pogadamy.- polecił krótko. Evelyn nie zawahała się przyjmując szklankę z krwią, którą zaraz wypiła za jednym zamachem. Ugryzienie zaraz zaczęło znikać, a po chwili nie pozostał po nim nawet ślad. Usiadła na łóżku czując się o wiele silniejsza niż chwilę temu.- Przebierz się i weź prysznic. Będę czekał na dole.- polecił wstając z łóżka, po czym wyszedł z sypialni zamykając za sobą drzwi

Evelyn nie myślała długo. Wstała z łóżka i zabierając pierwsze ubrania z brzegu w szafie ruszyła do łazienki wziąć szybki prysznic, który postawił ją na nogi. Po ok.30 minutach zeszła w pełni gotowa na dół, gdzie zastała Klausa siedzącego na jednej z kanap i trzymającego na kolanach Henrika, który bawił się dobrze znaną jej, drewnianą figurką rycerza. 

- Muszę przyznać, że wybraliście idealne miejsce z dala od miasta i innych ludzi.- rozbrzmiał kolejny głos

- Elijah.- powiedziałam do młodszego brata, który odwrócił się od spoglądania przez okno na las i spojrzał na mnie. Podeszłam do niego i zaraz objęłam, co też oddał. Następnie podeszłam do Niklausa, którego również objęłam, całując przy tym Henrika w główkę, jednak on nie zwrócił na mnie uwagi wciąż bawiąc się figurką.- Myślałam, że podarowałeś tę figurkę swojej córce.- mruknęłam zajmując miejsce w fotelu

- Widać, że zapomniałaś o tym, że dawno temu stworzyłem dwie takie figurki.- odparł z uśmiechem

- To...co was sprowadza do Forks?- zapytała ponawiając pytanie.- Bo nie do końca wierzę, że tak po prostu przyjechaliście w odwiedziny.- dodała

- Nasza rodzina przechodzi kolejną próbę, którą musi przetrwać. Razem.- zaczął Elijah zajmując miejsce w drugim fotelu.- Czarownice z Francuskiej Dzielnicy oraz Wilkołaki sprzymierzyły się przeciwko nam. Porwały Hayley i zabiły ją. Odrodziła się jednak jako hybryda dzięki krwi dziecka w krwioobiegu.- poinformował, na co Evelyn spojrzała na brata z niedowierzeniem

- Dziecko?- zapytała przypominając sobie o bratanku

- Dziecko żyje, Marcel uratował Hope w ostatnim momencie.- odpowiedział Klaus zaciskając pięści ze wściekłości

- Marcel? Marcelu Gerard?- powtórzyła zszokowana.- Przecież on zginął w 1920...- zaczęła

- Przeżył.- przerwał jej Klaus.- Po naszej ucieczce z Nowego Orleanu ogłosił się królem dzielnicy.- dopowiedział zaraz

- Hope...- powtórzyła Pierwotna.- Nadzieja...- szepnęła zaraz.- Mimo, że to wszystko mi powiedzieliście, ja dalej nie rozumiem, co was do mnie sprowadza.- stwierdziła zmieszana

- Wszyscy w Nowym Orleanie myślą, że Hope nie żyje. Tak naprawdę ukryliśmy ją poza miastem, u Rebekah.- powiedział Elijah

- Chyba rozumiem, czego ode mnie chcecie. Zaklęcie maskujące i blokujące lokalizację jej oraz Rebekah.- powiedziała wzdychając głośno.- Znacie składniki, które potrzebuję.- dodała. Klaus bez słowa wyjął z kieszeni kurtki dwie buteleczki z krwią. W jednej było parę kropel, a w druga była zapełniona do połowy.- Chodźcie za mną.- poleciła biorąc buteleczki wstając przy tym z fotelu

*** 

- Gotowe. Żaden czar lokalizujący nie odnajdzie ani Hope, ani Rebekah. Jakby w ogóle nie istniały.- powiedziała Evelyn po zakończeniu wykonywania zaklęcia

- Aya!- krzyknął Henrik zwracając na siebie uwagę wszystkich

- Jesteście pewni, że to ona za tym stoi?- zapytała po dłuższym milczeniu odbierając z ramion Elijah swojego syna

- Tak. Za próbą zabicia Hope stoi Esther.- potwierdził Klaus

- Ta kobieta to potwór nie matka... Żeby po raz kolejny próbować zabić wnuka. Niewinne dziecko, które nic złego nie zrobiło na tym świecie.- powiedziała całując Henrika w czoło

- Ta kobieta nie jest już tą samą kobietą, którą kiedyś znaliśmy. Która nas urodziła i wychowywała.- stwierdził Elijah.- Ale widząc brak twojego męża i dzieci wnioskuję, że macie jakieś problemy.- dodał, gdy wszyscy wyszli z pomieszczenia do salonu

- Pewna wampirzyca z pomocą małolata stworzyła armię nowonarodzonych, którzy polują na ukochaną Edwarda. Zapewne wszyscy walczą teraz z pomocą wilkołaków.- wyjaśniła im

- Myślałam, że gardzisz wilkołakami?- zapytał zaskoczony Klaus

- Zaoferowali pomoc, odmówić nie mogliśmy.- odpowiedziała krótko

- Czemu nie powiedziałaś prawdy na temat Sigurda?- zapytał Elijah wprost, a oczy Evelyn zaszły łzami

- Co miałam powiedzieć? Że mój mąż to wilkołak, który zamordował własne dzieci? Że ja go zabiłam?- zapytała odwracając się w stronę braci.- Ojciec powiedział mi, że lepiej by wszyscy wiedzieli, że Sigurd umarł jako bohater, a nie morderca swoich dzieci. Teraz wiem, że nie potrafiłby znieść  hańby z tego, że zięć był wilkołakiem, a wnuki miały w sobie gen wilkołaka. Nie potrafiłby na siebie spojrzeć, a co dopiero innym w oczy.- stwierdziła szczerze.- Wszystkie wilkołaki to potwory. Jedynym, którego akceptuje to Niklaus. Jednak Niklaus nie jest potworem, tylko moim młodszym bratem. Nigdy bym tak o nim nie pomyślała.- dodała spokojniej

- Cóż...skoro już tutaj jesteśmy, to z przyjemnością pomożemy ci rozprawić się z bandą wampirów, które z wiekiem na wiek mają coraz mniej szacunku do starszych od siebie.- oznajmił z uśmiechem Klaus.- W końcu rodzina powinna sobie pomagać i się wspierać. Zawsze i na wieki.- dodał

- Gdzie opiekunka?- zapytała Evie, tym samym zgadzając się na propozycję braci

Pierwotna CullenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz