Prolog - Niebo bez gwiazd

410 36 3
                                    

༻❁༺

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

༻❁༺

Pierwsze co zobaczył Jimin, gdy przyjechał do Doliny Pokrzyku była wszechotaczająca go zieleń. Zasadzone przy drodze lipy dawały przyjemny cień, chroniąc przed upalnym słońcem. Musiał przyznać, że tutejsze hrabstwo było naprawdę urodziwe, a większość terenów stanowiły malownicze pagórki i pastwiska. Udało mu się też dojrzeć kawałek rzeki i wielką niebieską plamę w oddali, którą uznał za jezioro.

Odwiedził to miejsce zaledwie parę razy za dziecka, ale słabo pamiętał te rejony. Nie miał też tutaj żadnych znajomości, ale akurat nie martwił się tym zbytnio. Wręcz przeciwnie, poczuł ulgę, gdy tylko wyjechał poza mury stolicy. Im dalej był od domu, tym mniejszy wydawał się ciężar w jego sercu, dławiący go od środka.

Gdy wyjechali z lasu, letnie promienie słońca padały wprost na niego, oświetlając jego bladą twarz. Uśmiechnął się lekko, przymykając oczy i oddając się ciepłemu uczuciu. Poczuł dłoń matki na jego ramieniu, kiedy nachyliła się, by wyjrzeć przez okno.

- Już niedługo będziemy na miejscu - w jej głosie było słychać ulgę, ale i zmęczenie. Chłopak kiwnął głową, a dalszą drogę spędzili w ciszy.

Dopiero na wieczór udało im się dojechać do dworku ciotki Jimina. Był to zadbany budynek, z charakterystyczną infrastrukturą dla tutejszych posiadłości. Zachwycał prostotą, w której przebijały się bogatsze elementy jak zdobione filary i ramy okien. Ten dwupiętrowy dom od wieków należał do letnich włości Parków. Przypadł starszej siostrze, a właściwie jej mężowi. Według panującego prawa Omegi nie mogły dziedziczyć ani posiadać własnego majątku. Wujek stał się właścicielem ziemi z chwilą, kiedy wżenił się w ich rodzinę i to on jako Alfa nim rozporządzał.

Jimin niepewnie chwycił dłoń lokaja, by zejść po schodkach powozu. Przestał się stresować, dopiero gdy jego stopy dotknęły ziemi wyłożonej żwirem i drobnymi kamyczkami. Poczuł chłód wieczornego wiatru na rozgrzanych policzkach. Spojrzał w górę, skupiając wzrok na już fioletowym niebie, na którym powoli można było dostrzec pojawiające się gwiazdy, jednak nawet gdy starał się wytężyć wzrok, wszystko zlewało się w jedno.

Usłyszał zbliżające się w jego stronę kroki. Wprawione w ruch kamienie wydały charakterystyczny dźwięk, turlając się i uderzając o siebie, a zaraz do nich dołączył radosny głos starej ciotki, która biegła im na powitanie.

- Nareszcie jesteście - ciotka przywitała się z matką, całując ją trzy raz w oba policzki, a zaraz potem skierowała się do Jimina, powtarzając ten gest. Chłopiec uśmiechnął się, czując jej lawendowy zapach ciężkich perfum na swojej skórze - Bałam się już, że nie dojedziecie!

- Dojechaliśmy w jednym kawałku - matka ukłoniła się grzecznie - Dziękuję za twoje zaproszenie, naprawdę wiele to dla mnie znaczy.

- Nonsens, jesteśmy rodziną, a gdy w rodzinie źle się dzieje, trzeba sobie pomagać - powiedziała, jak gdyby nigdy nic i chwyciła siostrę za rękę - Chodźcie za mną, Maria przygotowała posiłek. Służba wniesie wasze kufry na górę.

Szmaragd I Granat [Yoonmin/Minjoon/JinMin Omegaverse]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz