4

928 50 3
                                    

(...) Wyszłam z kawiarniop i poszłam w stronę domu.
Właśnie kończyłam opisywać kolejny dzień w pamiętniku, od pewnego czasu, ważne lub ciekawe dla mnie wydarzenia spisuje w jednym zeszycie. Uspokaja mnie to.

Odłożyłam zeszyt na stolik i zeszłam na dół, z zamiarem wzięcia szklanki wody. Schodziłam po schodach, i zza ściany usłyszałam fragment rozmowy mojego brata, chyba z jakimś kolegą. Tak, jest w domu.. oGdzie z nią byłeś?... Jak to w sklepie.... Okej czekam. Niestety zdołałam usłyszeć tylko urywki rozmowy, ale udało mi się w miarę zrozumieć o co chodzi. Rozmawiał z tym chłopakiem który wczoraj zaprosił mnie na kawę? Nie mam co się dziwić, to w końcu jego przyjaciel. Mam dziwne wrażenie że nie wyjdzie z tego nic dobrego.
~~~

Nalewałam sobie wodę do szklanki, gdy po chwili usłyszałam kroki na schodach, coraz bardziej kierujące się w moja stronę
- robisz coś dzisiaj ?- spojrzałam na brata zakręcając butelkę wody
- wydaje mi się że nie, chcesz coś?- odpowiedziałam zgodnie z prawdą, uśmiechając się lekko w jego stronę
-z kim byłaś wczoraj?- tego bałam się najbardziej. Mam mu powiedzieć „wpadłam w sklepie na twojego kolegę, który zaprosił mnie na kawę i potem bardzo miło nam się rozmawiało." No przecież mnie zabije
-daj mi spokój, zajmij się sobą.- mruknęłam w jego stronę
- Boże dziewczyno, naprawdę? Po co to wszystko? Naprawdę myślisz ze nie dowiem się jak wyjdziesz z moim przyjacielem na kawe? - o co mu chodzi? Nigdy wcześniej się tak nie zachowywał. W jego oczach dobrze widać było, ze bardzo się martwi, ale było tam tez coś czego wcześniej nigdy nie widziałam. Zazdrość? - przepraszam- po chwili westchnął cicho, po czym już głośniej dodał- mama wraca po jutrze, prawda?
-tak - odpowiedziałam, zupełnie ignorując jego obecność

Nie chciałam być taka, chciałam cieszyć się razem z nim, chciałam przeżywać to co on. Ale ta cholerna obojętność niszczy mnie od środka. Starałam się z całych sił, ale po jakimś czasie już nie wytrzymywałam. 
Zawsze z całych sił starałam się ukrywać to co naprawdę czuje, uśmiechałam się i okłamywałam samą siebie ze wszystko jest w porządku.
~~~

Dzisiaj ide pierwszy raz do szkoły, po długiej nieobecności trudno mi będzie się zaklimatyzować. Bardzo się boje tam wrócić. Niby nic takiego, ale bardzo obawiam się tych ludzi. Szczególnie grupki dość popularnych dziewczyn, które za mną nie przepadają.

Wypiłam herbatę i wyszłam razem z bratem z domu. Szliśmy ulicą, i rozmawialiśmy na różne tematy, niektóre śmieszne, niektóre bardziej dziwne. Po pół godzinie dotarliśmy do szkoły, zmieniłam buty i podeszłam pod sale.
Usiadłam na małej ławce przy ścianie, i wyjęłam butelkę z herbatą. Odkręciłam i już miałam się napić, gdy chwile później poczułam mocne szarpnięcie za ramie, i upadłam na podłogę, rozlewając przy tym picie.
- co, co wy robicie?! Normalne jesteście?- powiedziałam próbując wstać z mokrej podłogi. Trzy dziewczyny tylko spojrzałby się na mnie i zaczęły się śmiać.
- o przyszła pani chodząca depresja, szkoda ze cie wtedy uratowali. - dostałam butelką w głowę. Przez chwile patrzyłam się w jedno miejsce, i nie byłam w stanie się ruszyć. Zamurowało mnie to, co przed chwilą usłyszałam. Szkoda ze cie wtedy uratowali.
Grupka odeszła, a ja próbowałam podnieść się z ziemi, i posprzątać to co wylałam na podłogę.
Jednak nie skutecznie. Mój kręgosłup i nogi, nie były jeszcze w najlepszym stanie, wiec mocny upadek nie zwiastował nic dobrego.

Po chwili udało mi się wstać i lekko kulejąc, chciałam przedostać się do łazienki. Próbowałam jak najmniej zwracać na siebie uwagę, ale jednak kulejąca mokra od herbaty dziewczyna nie jest normalnym widokiem.
-hej! Um, Yeji? Co się stało?!- podbiegl do mnie z pytającym wyrazem twarzy.- halo? Wszystko dobrze?
-jungwon- westchnęłam na jego widok ( kurde nie tak, ona jest zirytowana okej) - co ty tutaj robisz? Tak wszystko dobrze- powiedziałam próbując wyminąć chłopaka, co niestety mi się nie udało.

- ah No przecież widzę, chodź pomogę ci.- powiedział po czym chwile się zastanowił- mogę cie złapać pod ramie? Weźmiemy taksówkę i pomogę ci dojść do domu okej? - czy ja wyglądam na kogoś kto potrzebuje pomocy? No dobra może trochę.
Kiwnęła lekko głową, złapałam się chłopaka i zaczęliśmy kierować się w stronę wyjścia.

~~~

Wysiedliśmy z taksówki, otworzyłam drzwi i weszliśmy do środka.
- pójdę się przebrać, zaraz wrócę- powiedziałam otwierając drzwi od łazienki. Po kilku minutach wyszłam i skierowałAm się z powrotem do salonu.

- wiesz, może ci pomogę jakoś opatrzeć tą nogę? W konc-
- okej dziękuje- przerwałam mu, i usiadłam na kanapie - na górnej półce przy lodówce- chłopak jedynie przytaknął i wyjął apteczkę z szafki.
Podszedł do mnie, a ja podwinęłam lekko spodnie, i czekałam na ten okropny ból, łączący się z opatrywaniem nogi.
Dokładnie przyglądałam się na każdy jego ruch, widziałam z jakim skupieniem i precyzją to robi. Nie czułam żeby mnie bolało, jedynie lekko gdy zawiązywał bandaże. Byłam pod dużym wrażeniem, nie sądziłam ze jest w to aż tak dobry. ( dlaczego w tym rozdziale jest tyle podtekstów, czy tylko ja to widzę 😩)

- pierwszy dzień szkoły wyszedł mi idealnie- westchnęłam próbując sciągnąć bluzę- gorąco tu- powiedziałam ze skwaszoną miną, i podniosłam wzrok na przyglądającego mi się chłopaka
- pierwszy?- już gdy chciałam odpowiedzieć, po domu rozniósł się dźwięk dzwonka do drzwi
-otworze- powiedziałam próbując wstać z kanapy, zupełnie zapominając o bolącej nodze. Szybko jednak wróciłam na swoje miejsce rzucając proszące spojrzenie na chłopaka.- jednak nie otworze- mruknęłam pod nosem

Brunet skierował się w stronę drzwi, a ja wyczekiwałam kto uratował mnie od dość niezręcznej rozmowy.
Gdy w progu salonu zobaczyłam Nikiego, uznałam ze ta rozmowa będzie bardziej niezręczna.
-co tu sie-zaczął moj brat,lecz nie dane mu było dokończyć 
- uderzyłam się w nogę i Jungwon pomógł mi dojść do domu- powiedziałam patrząc raz na brata, raz na jego przyjaciela
- chcesz mi powiedzieć ze uderzyłaś się tak mocno, ze aż nie możesz wstać z kanapy? Kręcisz coś- spojrzał na mnie, i wskazał na nogę opartą o krzesło na przeciwko.
- te dziewczyny ją pobiły- spojrzałam zdziwiona na Jungwona, który wydawał się dopiero ogarniać co powiedział.
- kurwa miałeś być cicho!- odpowiedziałam zażenowanym głosem.- sory- dodałam już ciszej
- zgaduje ze to te co rok temu?- na jego słowa tylko kiwnęła głową, a do moich oczu zaczęły napływać łzy- dobrze, pomogę ci pójść do pokoju, a ty Jungwon idź się ubierać, jedziemy do szkoły.

~~~

- możesz chwile zostać? Chce ci coś powiedzieć- powiedziałam siadając na łóżko.
-tak jasne, coś się stało?- zapytał chłopak, na co ja cicho westchnęłam
-nie jesteś zły? - spojrzałam na niego z pytającym wyrazem twarzy. tylko się cicho zaśmiał i pokręcił głową.- No dobra, bo nie mam za bardzo znajomych, a ten twój kolega wydaje się fajny..- przerwałam i znowu spojrzałam na brata.
- wiesz co, chciałem zaproponować to samo, uznałem ze będzie z was niezły ship- powiedział, po czym zaczął się śmiać.
Uśmiechnęłam się lekko i pożegnałam z chłopakiem.
                           Pamiętnik
7.11.2020
Pierwszy dzień szkoły zapowiadał się super, ale No nie wyszło jak chciałam. Jungwon jest naprawdę bardzo miły, chciałabym się z nim zaprzyjaźnić. Moj brat wymyśla jakieś dziwne rzeczy, ale może to nawet ułatwi mi znajomość z Yangiem? Mam nadzieje że uda nam się bliżej poznać. Sulli zawsze chciała zebym znalazła sobie więcej znajomych, zawsze mi powtarzała tez ze nie może się doczekać aż znajdę sobie chłopaka. Będę żyć dla ciebie Sulli.

✨Just imagine✨- Yang Jungwon Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz