[24.10.1997]
23⁵⁰- Michael -
Wylecieliśmy do domu...
[25.10.1997]
2⁰⁰Obudziło mnie szarpnięcie...
Wyjrzałem przez okno. Liście.
Wyszedłem z samolotowej sypialni i pobiegłem do kokpitu
- Co się stało? - zapytałem pilotów
- Straciliśmy panowanie nad maszyną i wylądowaliśmy w dżungli. A konkretnie nad nią.
- Jak to ona nią?
- Wisimy na kilku drzewach dobre 6 metrów nad ziemią
- Cholera... Dobra. Trzeba coś wymyślić.
- Ciekawe co?
- Wy spróbujcie wezwać pomoc, ja pomyślę.
2²⁰
-
Tato - zawołały mnie Agnes i Camilla
Poszedłem do sypialni dziewczyn. Wszystkie cztery siedziały na łóżku Susan
- Tak aniołki?
- Co się stało? - zapytała Agnes
- Nic takiego...nie macie się czego bać...
- Tato - zaczęła Faith - A tak na serio? Nie powinniśmy widzieć liści i gałęzi przez okno
- Utknęliśmy na drzewach. Piloci próbują wezwać pomoc. Na żarciu, które mamy w samolocie, przeżyjemy spokojnie tydzień.
- A co potem? - zapytała Agnes i zaczęła płakać.
Prince, śpiący u nas w sypialni zaczął płakać... kilka minut później przestał, a Raisa z nim na rękach wyszła z sypialni
- Michael, co jest?
- Utnęliśmy w środku dżungli...
- I co teraz?
- Nic... czekamy na pomoc...
- A jeśli nie nikt przyjedzie? - zapytała Susan przytulając Agnes
- Damy sobie radę. Mamy Bubbles. On nam pomoże znaleść jedzenie.
- Chcesz powiedzieć, że nie mamy co jeść?
- Tego nie mówię. Ale to co mamy w samolocie też się kiedyś skończy.
- Znaczy, że zostaniemy tu na zawsze? - zapytała z płaczem Camilla
- Nie wiem... posłuchajcie... - usiadłem obok nich i je przytuliłem - Nie mam pojęcia jak długo tu będziemy, ale damy sobie radę...
Zabrałem je do samolotowego salonu, gdzie czekaliśmy na informacje od pilotów
- Więc tak - zaczął jeden z pilotów wychodząc do nas - muszą nas znaleść, bo radary padły, ale po nas przylecą, ale...
- Ale?
- To może trwać nawet miesiąc.
- Drzewa wytrzymają?
- Nie wiem...
- Umiesz wiązać węzły marynarskie, nie?
- Tak
- Dobra... mamy tu liny?
- 40 lin po 100m.
- Ok...
Wiedziałem, że Faith ogarnia survival, bo sam ją uczyłem przerwania, a po dwa, była na tyle lekka, że mogliśmy spokojnie wciągnąć ją i spory pień, a było nas najmniej 12 facetów...
Żeby lina nie wrzynała się w jej ciało, ogarnąłem jej coś jak uprząż do wspinaczki z części jednej z lin.
Po paru godzinach pracy pod samolotem zbudowaliśmy platformę, na której stał, żeby nie spaść. Plus przy drzwiach było coś jak balkon, z którego, żeby zejść na dół starczyło zrzucić drabinkę linową
Nie chciałem pokazywać Raisie i dziewczynom, że to dla mnie za dużo, więc poszedłem do samolotowej sypialni, zamknąłem się tam i zacząłem płakać...
***
Płakałem dobre 10 minut, gdy poczułem jakby ktoś na mnie patrzył.
Podniosłem wzrok. Bubbles siedział na łóżku
- Gdzieś ty był? - zapytałem
Bubbles przytulił się do mnie
- Dobra chodź...
Zabrałem go do reszty...
CZYTASZ
Pamiętnik: Księga Dżungli
FanficII część serii "Pamiętnik" #95 w michaeljackson (30.06.2023) #45 w kingofpop (30.06.2023) #138 w mj (30.06.2023) #87 w neverland (30.06.2023)