[26.10.1997]
- Michael -Gdy się obudziłem, Raisa spała przytulona do mojego boku
- Skarbie... - pocałowałem ją w usta
- Tak...? - zapytała zaspana
- Co chcesz dzisiaj robić?
- Szczerze?
- Tak.
- Chcę ciebie... jesteśmy w takiej sytuacji, że możemy zginąć, więc chcę mieć cię blisko
- Powiedz tylko jak byś chciała...
- Raczej musimy szybko... nie jesteśmy sami...
- Ile mi dajesz czasu?
- 15 minut
- Starczy mi.
- Ale na wszystko
- Jeśli mi pomożesz, to starczy.
- Zgoda.
(15 minut później)
- Dziękuję - wydyszała
- Za co?
- Za ten ślub... gdyby nie ty, to chyba końca życia byłabym niewolnicą Adnana
- Nie pozwoliłbym Ci cierpieć.
Bubbles wszedł do sypialni
- Nie przyzwyczaję się, że szympans wchodzi do naszej sypialni jak do siebie - stwierdziła Raisa
- Ty wiesz, że on rozumie?
- Przecież to małpa
- Potem ci wyjaśnię.... - spojrzałem na Bubbles stojącego przy łóżku - Co chcesz?
Podał mi mango
- Skąd je masz? - zdziwiłem się, bo w samolocie ich nie było
Bubbles pociągnął mnie za rękę
- Czekaj chwilę... - ubrałem szlafrok
Bubbles zaciągnął mnie pod drzwi. Leżała tam całą masą mango
- Skąd je wziąłeś?
Bubbles wskazał dżunglę.
- Sam tam poszedłeś?
Bubbles kiwnął głową
- Słychaj. Ty jesteś małpa domowa. Nie poradzisz sobie w dziczy, bo dostajesz na tacy wszystko...
Spojrzał na mnie z zaciekawieniem
- Czyli Nie wychodzisz stąd sam. O ile po Neverland możesz sam biegać, tak tutaj nie wolno.
Wróciłem do sypialni, gdzie Raisa kończyła się ubierać
Też się ubrałem, po czym poszedłem obudzić dziewczyny
Susan i Faith już nie spały gdy wszedłem do ich pokoju
- Co macie takie miny? - zapytałemwidząc, że obie są smutne
- Ola mi się śniła... mówiła, że niedługo się spotkamy - powiedziała Susan
- Mi się śniła babcia. Też tak powiedziała
- Nie macie się czego bać... narazie nie grozi nam śmierć.
- Ola mówiła, że za tobą tęskni i że chce cię znów chociaż przytulić
- Jest napewno szczęśliwa i bezpieczna tam gdzie jest teraz... z naszym dzieckiem...
***
[31.10.1997]
Ponieważ było Halloween, a Camilla i Agnes były smutne, że nie mogły znowu zbierać cukierków, dałem im większość słodyczy, jakie były w samolocie...
[10.11.1997]
Zacząłem tracić nadzieję na ratunek...
[20.11.1997]
Usłyszałem dźwięk helikoptera, a chwilę później w drzwiach naszego samolotu stanął jeden z ratowników wysłanych po nas
- Będziemy zabierać was po jednej osobie do helikoptera, a gdy wszyscy tam będziecie, inna maszyna zabierze samolot - poinformował nas - Czy ktoś potrzebuje pilnej pomocy?
- Nie - odparłem
- Kogo zabrać pierwszego?
Wiedziałem, że moje córki nie dadzą się zabrać, dopóki nie będzie tam mnie lub Raisy... a na Raisie mi najbardziej zależało.
- Moją żonę. - stwierdziłem lekko popychając Raisę w jego stronę.
Zabrał do helikoptera i Prince'a (którego ona trzymała na rękach) i po chwili wrócił
- Kto następny?
Kazałem mu najpierw zabrać dziewczyny pracujące na mojej trasie, potem chłopaków. Gdy na pokładzie zostałem już tylko ja, moje córki, piloci i Bubbles, zdecydowałem:
- Agnes. - podałem mu córeczkę Raisy
- Tato ja nie chcę - zaczęła płakać
- Mama jest u góry. Pan cię do niej zabierze. Ja też zaraz tam będę.
Zgodziła się. Potem pojechała Camilla, po niej Faith, na końcu Susan.
- Jedź - powiedział do mnie pilot - to jak że statkiem. Kapitan ostatni.
Wziąłem na ręce Bubbles i pojechałem
[23.11.1997]
W końcu wróciliśmy do Neverland... nigdy wcześniej tak mnie to nie cieszyło.
CZYTASZ
Pamiętnik: Księga Dżungli
FanficII część serii "Pamiętnik" #95 w michaeljackson (30.06.2023) #45 w kingofpop (30.06.2023) #138 w mj (30.06.2023) #87 w neverland (30.06.2023)