8. Pierwszy raz

867 76 13
                                    


Dni mijały szybko. Magnus gościł w zamku Lightwoodów nad wyraz często.
Maryse i Robert nie mieli mu tego za złe. W końcu jak ma dłoni widać było jak się ze sobą zżyli.

Spędzali razem czas, jak przed kłótnią i wszystko było względnie dobrze.

Względnie, ponieważ Alexander nie był pewien kim teraz dla siebie są. Parą? Czy po jednym pocałunku i to we śnie, można mówić o byciu parą?
Magnus mówił że jest piękny i nadal świetnie czuli się we własnym towarzystwie, ale Alec czuł tą denerwującą niepewność.
A jeśli nawet byliby parą, to czy nie byłoby to głupie? W końcu dni Aleca są już policzone. Nikt nie wierzy że czeka go coś poza dwudziestymi urodzinami. Rodzina go kochała i zapewniała że będzie dobrze, ale chłopak był pewien że to będzie koniec.
Jak mógłby rościć sobie prawa do Magnusa, skoro wkrótce go opuści, a Bane zapewne szybko o Lightwoodzie zapomni?

Alec nie sapał tej nocy. Czuł że ciężki kamień niepewności ściska mu serce.

Jutro rodzice urządzali małe przyjęcie. Za trzy dni miały być urodziny Aleca i jego rodzice chcieli je świętować nieco wcześniej.

Chłopakowi było wszytko jedno. Czuł się pusty i nie wiedział co ze sobą zrobić.

Kiedy słońce przebiło się przez chmury Alec zwlókł się z łóżka i poczłapał do kuchni.
Kucharka powitała go szklanką mleka i świeżymi bułeczkami z truskawkami.
-Witaj książę.
-Dzień doby Anno.
-Wyjątkowo wczesnie wstałeś. Nawet jak na ciebie.
Alec uśmiechnął się smutno.
-Tak. Ja... nie mogłem spać
Kobieta westchnęła.
Wszyscy dobrze wiedzieli o klątwie. Plotki szybko się roznosiły.
-Ale mam nadzieję że dobre bułeczki postawią cię na nogi.
Alec skinął głową w podzięce i wrócił ze smakołykami do swojej komnaty.

Usiadł na łóżku i zajadał smakowitości, kiedy pojawił się Magnus. Wyszedł z portalu jak krolik z kapelusza.
-Mogłem być nagi, wiesz?-Powiedział Alec.-Mógłbyś jakoś mnie ostrzec.
Magnus strzepnął niewidzialny pyłek z rękawa.
-Nie miałbym nic przeciwko, jeśli byłbyś nagi.
Alec pokrył się rumieńcem.
-Daj spokój!
-To co dziś robimy?
Magnus usiadł na łóżku i skradł jedną bułeczkę z talerza.
Alec westchnał. Myslał o tym od dawna i był pewien że jeśli nie teraz...
-Chcę żebyśmy dziś uprawiali seks.
Magnus zakrztusił się bułeczką i Alec musiał trzepnąć go porządnie w plecy.
-Kim jesteś i co zrobiłeś z Alexandrem?-Zapytał Magnus, łapiąc powietrze.
Chłopak wzruszył ramionami.
-Chcę tego doświadczyć. Sprawdzić jak to jest. A ty... jesteś jedyną osobą, której tak ufam, Magnus. Wiem że mogę na ciebie liczyć.
Czarownik złapał się za nasadę nosa.
-To nie jest coś co można cofnąć, Alexandrze. Może Ci się nie spodobać. Co wtedy?

Alec uniósł brew.
-A wiec zadowolenie byle książątka to dla ciebie za wiele?
Oczy Magnusa pociemniały.
-Jeszcze nikt w moim długim życiu się nie skarżył. Nikt! Każdy błagał o więcej!

Alec zaśmiał się cicho w duchu. Magnus był prosty w obsłudze.
-Dziś wieczorem w mojej komnacie. Po przyjęciu. Mam nadzieję że będziesz?

Magnus westchnął. Ten chłopak był niemożliwy.

Przyjęcie było ostatnią rzeczą na jaką Alec miał ochotę. Po wymienieniu krótkich zdań z krewnymi i zjedzeniu kawałka tortu, chłopak wymigał się dalszym udziałem w spotkaniu zmęczeniem.

Rodzice odprowadzili go ze smutnymi minami jakby już za chwilę miał umrzeć. Alec miał już tego serdecznie dość.

Kiedy tylko zamknął za sobą drzwi pokoju ogarnął go spokój.
-Szybko się wyrobiłeś.-Zaśmiał się cicho Magnus, a Alec podskoczył gwałtownie.
-Nie skradaj się tak!-Syknął Alec.-Można przez ciebie zawału dostać!

Słodkich snów {Malec}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz