Rozdział 4. Okrutny los

39 0 26
                                    

Obiektem zainteresowania wszystkich był sztylet i to nie byle jaki. Ostrze jego mieniło się w słońcu gdy rozcinało powoli skórę młodego maga. Rękojeść broni wykonana była z diamentu limonkowego, a trzymał ją sam hrabia. Wróżbita rasy czarodziei. Starzec który miał tak przymrużone oczy, że ledwo cokolwiek widział. Jego wyraz twarzy wskazywał na niezadowolenie. Ubrany w wielką suknie uszytą z jedwabiu, miał na sobie koronę z czterech złotych liści palmowych. Za magiem przy kości stali jeszcze dwaj ochroniarze. Jeden trzymał artefakt stary jak świat – koronę cierniową, która zaraz miała pojawić się na głowię pierwszego sprawdzanego. Drugi za to dzidę zakończoną złotym ostrzem większym od samej Kylven. Budziło to postrach, oj budziło. Zwłaszcza kiedy wiadomo było do czego narzędzie służyło.

Kiedy sztylet swoim blaskiem lekko oślepił starca, ten odsunął narzędzie od dłoni Sergyego. Po skórze żółtowłosego kapała powoli gęsta krew. Wylewała się z rany jaką mędrzec wykonał przy pomocy świętego narzędzia. Od wielu wieków to właśnie ten sztylet – znany jako „Ostrze Latraxy" był używany do odprawiania rytuału.

Latraxa w mitologii magów, była najpotężniejszą boginią ciepła i dobra. Patronką młodych, dopiero uczących się dzieci. Przypowieści o niej, rodzice opowiadali swoim pociechą przed snem, aby potężny byt trzymał ich w swoich objęciach i chronił przed koszmarami. Przez wiele przekonań, o tym jak czyste serce miała Latraxa – uhonorowano ją jako patronkę święta i nazwano sztylet jej imieniem. Mieszkańcy wioski wierzyli, że dzięki temu przy nacięciu skóry na zewnątrz wypłyną złe siły ujawniając – kto włada jaką magią.

Jeden z ochroniarzy, na znak od mędrca podszedł powoli do Sergyego z koroną cierniową w rękach. Artefakt ten był już stary jak świat, ale dzięki magicznym zaklęciom dalej trzymał się w dobrym stanie. Wszyscy patrzyli osłupiale na ręce mężczyzny, które z każdą sekundą znajdowały się bliżej głowy chłopaka.

– Chwała bogini Latrax i potępienie demonowi Vessa. Niech ten, przeklęty przedmiot przyniesie hańbę Tobie, lub Demonowi który fałszywie za twego ojca się podszywa. Zawyj no ze szczęścia lub z bólu, pokaż twarz swą prawdziwą. Świętuj łamanie kości demonicznemu bydlęciu, lub sam miej je łamane. Ujawnij się no zbłąkana duszo

Ochroniarz powoli ale subtelnie położył koronę na żółtych włosach chłopaka. Wszystkim na chwilę przestało bić serce. Cisza otoczyła plac, a jedyne co się w ogóle ruszało, to ochroniarz z wielką bronią w ręce. Szykował się on w razie gdyby musiał interweniować. Ciekawość dzieci wzbiła się na najwyższy poziom. Białowłosa z podekscytowania aż wstała na równe nogi. Serce sprawdzanego maga biło jak oszalałe. Czuł, że słychać je było na drugim końcu placu. Korona cierniowa ścisnęła się na jego głowie lekko rozcinając kawałki skóry na czole. Chłopak przymknął oczy i nie otwierał ich dopóki nie poczuł w ranie czegoś ciepłego. Okazało się że wróżbita włożył do rozcięcia swój gruby palec. Podniósł on do góry poplamioną czystą krwią dłoń i krzyknął zadowolony

– Sergy Winderxol jest czysty!

Krzyki i wiwaty rozniosły się po całym placu. Wszyscy dosłownie skakali ze szczęścia, nawet osoby nie znające chłopaka, który przeszedł rytuał pomyślnie. Konie rżały głośno a ptaki ćwierkały nad głową żółtowłosego. Wiatr jakby na chwilę ustał i pozwolił słońcu znów przypiec radosne twarze. 

– Przyjmij tą chustę jako znak czystości, oraz ta księgę zaklęć

Chłopak wyciągał rękę po kawałek tkaniny którą dostał w prezencie. Jak tradycja nakazywała, musiał on nią zabandażować swoją dłoń. Według wierzeń, materiał z jakiego była wykonana chusta, miał zdolności lecznicze i szybko goił rany.  Księga za to nie była niczego symbolem. Miała posłużyć magowi jako podręcznik aby ten nauczył się podstawowych zaklęć i mikstur. Była gruba, ale połowę stron zajmowały ilustrację. Każdy sprawdzony dostawał taką, w końcu z czegoś czerpać wiedze trzeba było.

Nadnaturalna Rzeczywistość: Dziecię ZłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz