Valentina

160 15 7
                                    

Pisać dalej... czy nie? O to jest pytanie.


— Mark! — Krzyknęła Valentina. — Weź proszę Jamine. Nate powinien zaraz po nią przyjechać. Muszę przebrać Henry'ego! A Aisha mnie kopie.

— Masz dzisiaj jakąś rozprawę, że tka się spieszysz? — Zapytał mężczyzna, kiedy wszedł do pomieszczenia.

— Nie, ale Jamine mi tutaj psoci. Muszę ubrać Henry mi tutaj się kręci. Hej, mały! Bo cię zawiozę do wujka Louis'a i zobaczysz! 

— C-co? Nie! 

Valentina uśmiechnęła się i nałożyła mu bluzeczkę.

— Teraz możesz lecieć na bajki. Tylko powoli na schodach!

Mark zaśmiał się i pokręcił głową.

— Czemu go tak straszysz Louis'em?

— Bo tylko jego się tak boi. Faza na banie się któregoś z moich ojców już dawno przeszła.

— Twoi ojcowie nigdy nie byli przerażeni.

Valentina spojrzała na niego z podniesionymi brwiami. 

— Na serio? Przypomnieć ci pierwsze spotkanie z nimi? Kiedy to tata L na ciebie naskoczył, że jak mnie tylko zranisz, to on z Olaf'em nawet na końcu świata.

— Olaf jest przerażający.

— Olaf jest kochany, nie przerażający.

Zaśmiała się i położyła rękę na zaokrąglony brzuch. Dziewczyna w środku szalała już od kilku dni.

— Dalej cię tak kopie?

— Tak. Louis chyba będzie mógł ją nauczyć grać w piłkę, o ile ruszy się jeszcze z kanapy.

Przewrócił oczami i przyciągnął ją o siebie. Zaczął masować okrężnymi ruchami brzuch. To bardzo pomagało. Odetchnęła z ulgą, kiedy poczuła trochę mniej bólu niż zazwyczaj. Jak była w ciąży z Henry'm, nie miała aż takiego problemu.

— Może potrzebujesz jakiś masaży, co? Ta mała cię wykończy do porodu, a jeszcze przed nami dwa miesiące.

— Dam radę. Będę trochę więcej leżeć... Niedługo zaczną się coraz bardziej intensywniejsze skurcze. Na to nie mogę nic poradzić, a trochę się boję, że będzie to bardziej boleć. 

— Może te masaże...

— Nie, skarbie. To nic nie da. Może poczytam i znajdę jakieś ćwiczenia... Aisha musi po prostu trochę uważać i aż tak mocno mnie nie kopać tam od środka. Dzisiaj w nocy tak mnie kopnęła w żebro...

— Dlaczego mnie nie obudziłaś?

— Skarbie...

— Nie skarbuj mi tutaj, kochanie. Masz mnie budzić, jak mała nie daje ci spać. Pomasuję trochę brzuszek i może ten mały rozrabiak przestanie cię kopać.

Uśmiechnęła się i przeczesała jego włosy. Miała wielkie szczęście, że dała mu szansę, kiedy tak bardzo pragnął jej uwagi. Teraz byli prawdziwą rodziną. Mark zaakceptował to, że miała córkę, że miała dwóch ojców, a jej rodzina praktycznie składała się z samych homoseksualnych osób. Lepszego partnera nie mogła sobie wybrać. Powoli myśleli o zaręczynach i o ślubie. Było im tak dobrze. Nie spieszyli się z niczym. Chociaż... Zrobili to tylko z Henry'm.

— Pamiętasz, jak ci oznajmiłam, że jestem w ciąży po raz pierwszy? — Zapytała.

— Tak... Po czterech miesiącach znajomości.

— I teraz Henry ma cztery lata. Kocham cię, wiesz?

— Czego chcesz? Ogórka z majonezem?

— Nie. Niall zaprosił nas na obiad w sobotę — powiedziała i uśmiechnęła się.

— Dzisiaj jest sobota.

— Tak. Mówię ci to, bo... Olaf tam będzie. Zbieraj się, za godzinę musimy być na miejscu, skarbie.

My Bitches 6 → larry, muke, cashton, ziallam ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz