Rose&Jane

181 16 5
                                    

Dzień dobry... Dzisiaj taki krótki.

Wczoraj nie dałam rady napisać rozdział, byłam cały czas w trasie a potem Brits i Harry.

Prawdopodobnie dzisiaj zakończymy My bitches. Zostały 3 rozdziały do napisania plus taki niby epilog.


W piątek o trzeciej Jane miała kontrolą wizytę. Stresowała się bardzo. Nie chciała stresować Rose. Ona była bardzo przewrażliwiona na temat wizyt kontrolnych i bycia w ciąży. Kiedy straciła pierwszy raz dziecko, Jane nie wiedziała, jak miała jej pomóc. Sama była załamana, ale musiała być dla niej i pomóc jej stanąć do pionu. Wtedy wydało się jej, że najlepszym wyjściem będzie wyjechanie gdzieś, gdzie nikt nie będzie za nimi chodzić i pytać się o jakieś bzdury. I miała rację.

Rok później znowu Rose spróbowała i tym razem się udało. Miały małego synka, który rósł im, jak na drożdżach. A teraz to Jane była w ciąży. I tym razem liczyły na córeczkę.

— Jane?

— Tak, skarbie? — Zapytała i obróciła się w jej stronę. — Zrobić ci kanapki?

Kiwnęła głową choć nie chodziło o to. Westchnęła. 

— Zawieziesz mnie do lekarza, prawda? Bo to jest dzisiaj...

— Dzisiaj? Dlaczego mi nie mówiłaś?

— Nie chciałam cię stresować wcześniej — powiedziała Jane. — Poza tym, zabraniasz mi prowadzić.

Rose uśmiechnęła się i przytaknęła. Jane zachowywała się tak samo, jak w przypadku jej ciąży. Odkąd tylko się dowidziały, wychodziła z domy tylko do lekarza, cały czas leżała. No oprócz trzech dni, kiedy jej rodzeństwo, Olaf, Jack, Casper i Freddie malowali oraz urządzali pokoik. Tak samo jak w przypadku pokoiku dla tego dziecka. Na razie wybrały neutralny kolor. Maluch robił im za każdym razem na złość i nie chciał obrócić się w dobrą stronę.

— Nie musisz się stresować. Wszystko jest dobrze. Jesteśmy już przed końcówką, czuję się dobrze. Wszystko jest dobrze, słyszysz Rose? Będziemy niedługo trzymały kolejnego szkraba. Twoi ojcowie bardzo się cieszą na kolejnego wnuka albo wnuczkę. Był wczoraj Louis. Przywiózł kolejne białe body i śpioszki.

— Martwią się... Ostatnio dzwonili do mnie twoi ojcowie... I Ian. Czy ty wiesz, co się odwaliło?! Mój stary powiedział Calum'owi, że odbiera wyniki, a Calum dał plotkę, że on jest chory, a potem Ashton rozniósł to do Luke'a a Luke, że on ma raka! Tom zrobił taką awanturę i dowiedzieliśmy sie, że nic mu nie jest, ale oni planują kolejne dziecko adoptować! 

Jane zaśmiała się i wyciągnęła w jej stronę ręce. Pomogła jej wstać.

— Powiem ci, że starzy Olafa też chcą adoptować. Teraz wszyscy rzucają się na dzieciaki. Siedzą w domach, w dupie im sie poprzewracało. Może zaraz Olaf wyskoczy z tym, że jest w ciąży.

— Nie może być. Miał przecież tą operację — powiedziała. — Poza tym, mój brat oszaleje. Wychowali już tyle, więc im wystarczy.

— Założysz się, że Olaf z tym ściemniał?

— I niby ani razu przez cztery lata nie wpadli?

Jena spojrzała na nią jak na głupią i parsknęła śmiechem.

— Są tabletki, skarbie. Freddie i Casper są zbyt... Głupi, aby zauważyć. Olaf spędza dosyć sporo czasu też w pracy.

— To byłoby szaleństwo. Niech oni już skończą. Zaraz przebiją moją babcię.

Uśmiechnęła się i położyła rękę na brzuchu. Gdyby tylko wiedziała to, co ona. Nie chciała nic zdradzać. Rose poleciałaby do Freddie'go albo co gorsza - do taty Louis'a. Po tylu latach nadal nie przyzwyczaił się, że ich dzieci były dorosłe.



My Bitches 6 → larry, muke, cashton, ziallam ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz