8-„A ja potrzebowałem kogoś"

84 8 4
                                    


▼・ᴥ・▼▼・ᴥ・▼▼・ᴥ・▼▼・ᴥ・▼▼・ᴥ・▼▼・ᴥ・▼▼・ᴥ・▼

▼・ᴥ・▼▼・ᴥ・▼▼・ᴥ・▼▼・ᴥ・▼▼・ᴥ・▼▼・ᴥ・▼▼・ᴥ・▼

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Taehyun
<———————>

- Znamy się? - pytam. Ręce zaczynają mi się trząść, ponieważ nie znam go i nie wydaje mi się, żebym z nim kiedyś rozmawiał. Pojawia się u mnie ta nieśmiałość i niepewność w kontaktach z nieznajomymi.

- Mniej więcej. Znam twojego przyjaciela... Beomgyu. - sposób w jaki wypowiada jego imię, sprawia, że dreszcz przebiega mi po plecach. Czy to to o czym myślę? - I miałbym do ciebie jedną prośbę?

- J-jaką? - niekontrolowanie zaczynam się jąkać.

- Nie zbliżaj się do Gyu. - patrzę na niego nie rozumiejąc. - Po prostu zostaw go w spokoju.

- A-ale dlaczego?

- Nie chcę, żeby zawracał sobie głowę kimś tak nic niewartym jak ty.

Słowa te ranią mnie, jak nóż wbity w serce. Mimo, że go nawet nie znam, to po dzisiejszych przeżyciach jestem tak wykończony, że nieświadomie zaczynam płakać.

- A-a co c-ciebie łączy z Beom... - łamie mi się głos i nie daję rady wypowiedzieć całego imienia bruneta.

- Hah, powiedzmy, że jesteśmy ze sobą dość blisko. - mówi z chytrym uśmieszkiem.

Nie poruszam się. Łzy niepohamowanie płyną mi po policzkach, a on darzy mnie teraz jeszcze jednym przepełnionym pogardy spojrzenie i wstaje. Ja zostaję. Nie mam siły się podnieść. Nie chcę wracać do domu. Wolę zostać tu. Zostać i nie myśleć, że będę musiał jutro ponownie zobaczyć się z Gyu. Nie miało to dla ciebie znaczenia? Naprawdę nie jestem ciebie wart?

Beomgyu
<———————>

*tydzień później*

Tydzień. Calutki tydzień namiętnych pocałunków i nieznacznych pieszczot na każdym kroku, kiedy udało MU się mnie pochwycić na przerwie. Najgorsze jest jednak to, że zaczęło mi się podobać. Gdyby może nie zachowywał się wobec mnie tak troskliwie i nie starał się tak bardzo, żebym był szczęśliw, udałoby mi się go nienawidzić.

Soobinowi zależało, by nasza relacja nie kończyła się tylko na zbliżeniach fizycznych. Chciał randek, romantycznych słówek, jakbyśmy byli prawdziwą parą. A ja... ja potrzebowałem kogoś, kto by mnie przytulił, pocieszał i zapewniał mi bezpieczeństwo. Nie musiałem się o niego martwić, bo sam dobrze o siebie potrafił zadbać. Nie czułem żadnego brzemienia na sobie i to mi się tak spodobało.

Ale... pomagało również to, że Tae zaczął mnie już całkowicie unikać. Bywało, że o nim zapominałem. Nigdy nie rzucał się w oczy. Cichy, spokojny, ubierający się w stonowane kolory. A moi przyjaciele... Nie wiem, co się wydarzyło, ale nagle straciłem kontakt z Daehwim. Bywało nawet, że nie pojawiał się na lekcjach. Jednak ja, jak zawsze, nie chciałem się mieszać. Z Kaiem mógłbym powiedzieć, że jest po staremu. Chyba wziął sobie do serca, że nie mogę być z Taehyunem, albo... Nie, nie ma żadnego albo! Ogółem mówiąc, zostałem trochę skazany na towarzystwo starszego chłopaka.

- Cześć piękny. - z moich rozmyślań wyrywa mnie słodki głos mojego "chłopaka". - Odprowadziłbyś mnie do klasy? - pyta i muska lekko palcami moją dłoń. Bezmyślnie zaciskam na nich palce, a na jego twarzy pojawia się zdziwienie zmieszane z radością, że wnoszę jakikolwiek wkład w ten "związek".

Nie odpowiadam mu, ale kieruję się z nim za rękę w stronę gabinetu, w którym Soobin ma lekcje. Początkowo trochę bałem się jakichkolwiek publicznych zbliżeń, jednak przy starszym chłopaku nie dało się tego uniknąć, bo kleił się do mnie jak rzep. A trzymając teraz jego ciepłą dłoń... stop! Wracaj na właściwy tor myśli! Otrząsam się i wracam do analizowania swojego popierdolonego życia. A został jeszcze Taehyun... Ahh Tae. Mam tylko nadzieję, że nie zobaczy nas i nie dowie się, o tym co łączy mnie z wysokim brunetem. Chociaż tak naprawdę jest mi trochę wszystko jedno. Po tym jak mu opowiedziałem, że jak był nieświadomy, całowałem się z nim, nie wiem, co może o mnie myśleć, a aktualne wydarzenia raczej już tak mocno nie mogą go dotknąć.

I w tej dokładnie chwili niespodziewanie Soobin wtula się we mnie. Albo bardziej mnie w siebie, ponieważ przy jego wzroście na stojąco jest to mało wykonalne. Nie mam pojęcia, czemu tak nagle wezbrało mu się na czułości, ale nie narzekam. Po całym męczącym tygodniu chyba właśnie tego potrzebowałem. Kogoś do kogo mógłbym się tak o przytulić.

- Powiedz mi, czemu jesteś tak piekielnie ładny, a gdy się zamyślasz robisz taką uroczą minkę? Nie rób tego ze mną. Sprawiasz, że coraz bardziej mi się podobasz. - szepcze do mnie i słyszę jak jego glos jest delikatnie zachrypnięty, a ja... ja słucham tych słów i automatycznie mocno wtulam się w tors chłopaka.

- Ty też nie jesteś wcale brzydki. - szepczę tak cicho, że nie sądzę by mógł mnie usłyszeć.

Taehyun
<———————>

Uciekam. Uciekam z pełnego korytarza do toalety. To co zobaczyłem... On miał rację. Jeszcze łudziłem się, że to kłamstwo, ale kiedy zobaczyłem Beomgyu przytulonego do starszego chłopaka, coś we mnie pękło. Nie zależało mu na mnie. Nigdy. Zamykam się w kabinie. Tak bardzo nie chcę płakać. Nie chcę za nim tęsknić i go chcieć. Wiem, że to co czuję, może źle się skończyć. Po raz kolejny nie wiem, czy dam radę wytrzymać z nieodwzajemnioną miłością. To nie żadna miłość Tae, to zwykłe zauroczenie. Daj sobie spokój. Staram sobie to tak tłumaczyć, ale mimo wszystko nie boli mniej. Nie mam pojęcia, jak zniosę cały dzień ze świadomością, że Gyu jest w tej samej klasie.

Powinienem się teraz ogarnąć i wracać na lekcję. I tak moje oceny znacznie się pogorszyły, przez ostatnie wydarzenia. A rodzice coraz mocniej naciskają. Nie wolno mi ich zawieść, jednak nie czuję się na tyle silny, by sobie z tym poradzić. Ojciec powoli zaczyna tracić cierpliwość...

Od kiedy moje życie stało się tak skomplikowane? Chociaż może było takie od zawsze. Nigdy nie mogłem być sobą i zawsze wszystko czułem zbyt mocno. No i mam za swoje, teraz cierpię. Chciałbym chociaż wracając do domu czuć ciepło i być w gronie bliskich, jednak moja rodzina jest popieprzona. Matki nie widzę już prawie wcale, a z ojcem jedyne rozmowy jakie przeprowadzam to w sprawie szkoły i ocen. Zamiast w domu móc odpocząć, czuję, że muszę uważać na każdy ruch i bardzo się stresuję. Dlatego od kilku dni wieczory spędzam u Heeseunga... Nie sądziłem, że dam radę jeszcze wrócić do jego mieszkania, ale gdy samotność zaczęła mi silniej dokuczać, został mi tylko on. Ale już więcej się do mnie nie zbliżył, za co jestem mu bardzo wdzięczny. Nie jestem teraz w stanie z nikim się wiązać. No może oprócz... Nie!

Wchodzę do klasy i niestety zwracam na siebie uwagę spóźnieniem. Mam tylko nadzieję, że nie widać jakoś mocno moich zapuchniętych oczu. Ze spuszczoną głową kieruję się do ławki i cicho przepraszam nauczyciela za spóźnienie. Staram się nie patrzeć w stronę Beomgyu, bo nie jestem pewien, czy udało mi się na tyle pozbierać, by znowu nie wybuchnąć płaczem.

Nagle w moją ławkę puka od prawej strony Hee. Wysunął się ze swojego miejsca i złapał za moją rękę. Widziałem nieme pytanie w jego oczach, ale nie miałem zamiaru mu nic mówić. Odpuścił i przycisnął tylko moje przedramię i posłał najbardziej pocieszający uśmiech, jaki potrafił. Jest on tak cudownym chłopakiem i sądzę, że byłbym z nim szczęśliwy, ale to byłoby nie fair w stosunku do niego. Nie mógłbym go pokochać...

<———————>

Hejo!
Ja nie będę niczego robić regularnie, bo mi nie wychodzi. Więc uwaga, kolejny rozdział.
Papatki.
~slowlyup

Please Forget Me || BeomgyuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz