9-„Podobno się przyjaźnimy"

95 9 6
                                    


▼・ᴥ・▼▼・ᴥ・▼▼・ᴥ・▼▼・ᴥ・▼▼・ᴥ・▼▼・ᴥ・▼▼・ᴥ・▼

▼・ᴥ・▼▼・ᴥ・▼▼・ᴥ・▼▼・ᴥ・▼▼・ᴥ・▼▼・ᴥ・▼▼・ᴥ・▼

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Beomgyu
<———————>

Bez ostrzeżenia zostaję przyszpilony do ściany. Soobin... Zmienił mu się nagle nastrój. Nie mam pojęcia, o co mógł się tak wkurzyć.

- Przestań. - mówię cicho. Boję się, jestem mięczakiem. Chociaż "chodzimy" ze sobą już z dwa tygodnie mój strach przed nim nie zelżał.

- Co mam przestać? - jest jeszcze bliżej mnie i naprawdę zaczynam się bardziej niepokoić, choć nie sądziłem, że to możliwe. - Nadal do niego coś czujesz. Rzucasz w jego stronę te zbolałe spojrzenia na korytarzu. Nie rozumiesz, że chcę byś był tylko mój. - teraz jego twarz jest parę centymetrów przed moją, a jego ręka zaczyna mnie dotykać, jakby chciał udowodnić swoje słowa.

Nie wiem, co miałbym powiedzieć. Boję się zaprzeczyć, bo on wie, że to kłamstwo i może skończyć się gorzej. A jak potwierdzę, uff też może nie wytrzymać. I jeszcze zawsze w takich momentach jest pusty ten przeklęty korytarz.

- Przepraszam. - na to udaje mi się zdobyć. On patrzy mi prosto w oczy i jakby zmienia się nie do poznania. Uśmiecha się do mnie i nachyla, by zostawić mi pocałunek na policzku.

Kiedy zostaję sam, pędzę do toalety. Przynajmniej nie chciał, bym dzisiaj odprowadzał go do klasy. Muszę odetchnąć. Ta relacja mnie męczy i powinienem ją skończyć. Jednak przeraża mnie, co mógłby zrobić Soobin. Nieraz mi udowodnił, że jest zdolny do wszystkiego. A ja też zaczynam się czuć jak w pułapce. Choć tak bardzo tego nie chcę, czasem tylko pragnę jego aprobaty. Uśmiechu. Coś ze mną jest nie tak.

Przemyłem sobie twarz zimną wodą i spojrzałem w lustro. Cienie pod oczami, blada skóra. Wyglądam strasznie. Tak, potrzebuję się uwolnić. Od niego i od innych uczuć, przez które cierpię. Ale nie ma teraz czasu na użalanie się nad sobą. Wychodzę z łazienki.

- Hej, Gyu. - odwracam się chyba trochę gwałtownie, bo osoba, która mnie wołała się wzdryga, gdy stanęliśmy twarzą w twarz.

- Hej, Kai. - tak długo już z nim nie rozmawiałem. Nie wiem, co u niego się dzieje.

- Moglibyśmy się urwać ze szkoły? - pyta mnie, a ja zaczynam analizować wszystkie minusy tego występku. Nie powinienem tego robić, nie tylko ze względu na szkołę. Jednak muszę spędzić choć trochę czasu z przyjacielem. Tylko on mi został.

- Tak, chodź. - wychodzimy tylnymi drzwiami, które nigdy nie są pilnowane i jest małe prawdopodobieństwo, że spotkamy kogoś, kto chciałby na nas poskarżyć.

Gdy znajdujemy się w opustoszałym parku, gdzie zawsze się ukrywaliśmy, chłopak w końcu się do mnie odzywa.

- Beomgyu... Co się dzieje? Widziałeś siebie w lustrze? Wyglądasz jak upiór. - nie słyszę w jego głosie typowego dla niego radosnego tonu. Jest bardzo poważny i chyba zmartwiony. - I jeszcze słyszałem te plotki...

- Kai... nie wiem. Nie wiem, co mam ci powiedzieć.

- Może w końcu wszystko. Przecież podobno się kurwa przyjaźnimy. - błyszczą mu oczy.

- Uff... trochę tego jest. - odwracam wzrok i postanawiam mu powiedzieć wszystko. Od wydarzeń pod murem. Gdy kończę dopiero zauważam, że mam mokre policzki. Musiałem płakać. Kai patrzy na mnie z niedowierzaniem.

- To... to wszystko się wydarzyło w przeciągu ponad miesiąca? Dlaczego o niczym nie wiedziałem?

- Nie wiem. W sumie to wiedziałeś o Tae.

- Sam to z ciebie wyciągnąłem! - podnosi głos, a potem wzdycha. - Daehwi... kurwa Daehwi powinien być przy tobie. Ja powinienem. Beznadziejni z nas przyjaciele.

- Co z Daehwim? - widzę, że mój przyjaciel jest załamany, ale nie mogę się powstrzymać.

- No znalazł sobie kogoś. - odwraca wzrok i widzę, że nie chcę mi mówić, co jest na rzeczy.

- Kogo?

- Zaczął chodzić... z Eunbi. - nie mogę w to uwierzyć. Ja ją tak skrzywdziłem. Nie dziwię się, że utraciliśmy kontakt.

- Myślisz... myślisz, że będzie chciał jeszcze kiedyś ze mną rozmawiać?

- Nie mogę ci udzielić odpowiedzi. Jest chyba bardzo zakochany i ciężko mu z tym, że dziewczyna cały czas przeżywa swój związek z tobą. - kolejne łzy niepohamowanie płyną mi po policzkach. Kai chyba nie może znieść samego patrzenia na mnie, bo przytula mnie. - Spokojnie, na pewno wszystko się ułoży.

Nie wierzę w to. Jak ma się ułożyć? Z Daehwim, Taehyunem, Soobinem. Czemu tak wszystko spieprzyłem?

- Ale powiedz mi, co z tym Soobinem? Masz zamiar z nim cały czas chodzić? Bo nie rozumiem. Jak o nim opowiadasz, brzmisz jakbyś chciał z nim być, ale analizując to co z tobą zrobił i robi, to jest chore.

- To co mam zrobić? Zerwać z nim? Boję się. - patrzę mu w oczy i nie wiem, co możemy począć.

- Nie możesz się ciągle bać, Beomgyu. Zniszczysz się. Czemu nie możesz po prostu z nim zerwać i dać sobie spokój, co ci może zrobić?

- Tae... - szepczę i widzę zrozumienie na twarzy Kaia.

Na tym kończymy naszą poważną rozmowę. Wybraliśmy się na spacer i w końcu czułem się wolny i szczęśliwy. Jednak jedna myśl wciąż mnie prześladowała. Jak mam zerwać z Soobinem? Czy tego na pewno chcę?

<———————>

Wiedziałem, że opuszczanie szkoły nie jest najlepszym pomysłem, ale nie sądziłem, że aż tak to zirytuje Soobina. Widok, który mnie przywitał środowego poranka, nie był tym, co chciałbym kiedykolwiek zobaczyć. Wysoki brunet postanowił odwiedzić moją klasę i teraz stoi oparty o ławkę Taehyuna.

- ...nie wiesz? Przestań wpieprzać się z butami do naszego związku i więcej mnie nie okłamuj. Wiem, że był z tobą. - dociera do moich uszu część rozmowy. Od razu podbiegam do nich. - O tu jesteś! - widzę w jego oczach furię.

- Uspokój się. - łapię go za rękę i zaczynam automatycznie pocierać. Jestem zdesperowany. Boję się, że zrobi coś temu nic nie rozumiejącemu blondynowi. - Nie byłem z nim, okej? Przepraszam, że się urwałem. Chciałem spędzić trochę czasu z Kaiem. - tak bardzo nie chcę musieć go przepraszać i tłumaczyć się, ale boję się konsekwencji nie zrobienia tego.

Nie wyglądał na bardzo pocieszonego, jednak chyba trochę uspokoiło go moje zapewnienie, że nie byłem z Tae.

- Ale już więcej, nie zostawiaj mnie w szkole samego. Chcę wiedzieć, że jesteś gdzieś w sali obok. - przeszywa mnie dreszcz, ale kiwam głową, że rozumiem.

Zanim wychodzi z klasy, całuje mnie jakby na pokaz. Rozumiem jego zamiar i w końcu zaczynam czuć do niego obrzydzenie i pierwszy raz to ja pierwszy się odsuwam. Chłopak chyba delikatnie spłoszony moją reakcją, odchodzi pospiesznie.

Przez cały dzień starałem się nie patrzeć w stronę Tae. Jeden widok jego przygnębionej twarzy był dla mnie wystarczający.

<———————>

Hejo!
Jest to aktualnie najdłuższy mój ff. Jej! I mam zamiar jeszcze trochę tutaj napisać.
Mam nadzieje, że rozdział wam się podobał.
Papatki.
~slowlyup

Please Forget Me || BeomgyuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz