🥀5🥀

472 23 2
                                    

Po przebraniu się znowu leżeliśmy w łóżku po to aby za chwilę zasnąć. Leżałem oddalony od chłopaka nie wiedząc co ze sobą zrobić. Odwróciłem się plecami do chłopaka i zamknąłem oczy po to aby zasnąć. Kiedy zasypiałem poczułem obejmujące mnie ręce. Zasnąłem z uśmiechem na twarzy wywołanym przez bliskość alfy.

Był już ranek, obudziłem się w objęciach chłopaka który nadal spał. Zastanawiałem się czy nie mógł bym dać szansy tej alfie bo jednak jest on moim przeznaczonym. Ale po mimo tego nadal się boje tego że zostanę zraniony. Pomimo tego bardzo pragnę być przy nim... To wszystko jest zbyt skomplikowane, bo wiem czego chce oraz mogę mieć  to i ja o tym wiem sądząc po zachowaniu chłopaka ale boje się wyciągnąć do niego ręki by złapać moje pragnienie... Marzenie... Jak i szczęście... Moja omega cały czas mnie zamęcza tym byśmy dali mu szansę chociaż tą jedną natomiast ja jestem zwykłym tchórzem... Nawet nie zauważyłem kiedy zaczęły z moich oczu kapać łzy bezsilności.
--Will...? Co się stało?-zapytał zaspanym głosem chłopak który właśnie na moje nie szczęście się obudził.
--N-nic-odezwałem się przecierając łzy.
--Wiesz że możesz mi powiedzieć... -wtedy nie wytrzymałem i wtuliłem się w ciepłą alfę--Co się stało słodziaku?-zapytał ponownie z troską trzymając swoimi dłońmi moją twarz i ścierając kciukami moje łzy.
--T-to nic ważnego...-powiedziałem na co starszy tylko spojrzał mi prosto w oczy
--Dla mnie bardzo ważne... Nie chce byś płakał
--Jestem beznadziejnym przeznaczonym... i beznadziejną omegą...-mruknąłem pod nosem.--chodzi o to że widzę jak się starasz... a pomimo tego boje się że zostanę zraniony... ale chce też spróbować tylko jak mówiłem się boję... Zrozumiem jak teraz z tą po prostu wyjdziesz i będziesz szukać innej omegi... a o mnie zapomnisz... uszanuję to...-mówiłem dalej płacząc. Chłopak natomiast tylko się zaśmiał po czym chwycił mój podbródek i go lekko uniósł, a następnie przywarł swoimi wargami do moich łączą je w pocałunku pełnym czułości. Kiedy zorientowałem co się dzieje oddałem pocałunek. Samuel oderwał się od moich ust i dalej trzymając moją twarz w rękach pocałował delikatnie moje czółko.
--Nic takiego nie zrobię...Nie chce innej omegi chce ciebie... Poczekam na ciebie tak długo jak będzie trzeba nawet jakby to trwało 3 lub 4 lata, to jest nie istotne... Wiesz czemu?-pokręciłem głową przecząco na pytanie chłopaka dzięki któremu już się uspokoiłem i wszystkie myśli odeszły z mojej głowy.--bo ciebie kocham... I  dopiero niedawno to sobie uświadomiłem... Wybacz że tak długo to trwało...--W moich oczach zebrały się łzy szczęścia. Rzuciłem się chłopakowi na szyje przy tym wywalając go z powrotem na poduszki. Obydwoje zaczęliśmy  się śmiać.
--Która godzina?-spytałem Samuela dalej na nim leżąc i się do niego przytulając. Chłopak wyciągnął jedną rękę drugą dalej trzymając mnie bym mu nie uciekł. Spojrzał na telefon by sprawdzić godzinę.
--Jest już po 10 a czemu pytasz? Chcesz mi już uciekać?-spytał patrząc się na mnie
--No nie ucieknę ci-zaśmiałem się-No na razie...-dodałem trochę ciszej
--Jak to na razie?-oburzył się 
--No bo o 13 mam się spotkać z Luke'iem i...
--Zostajesz ze mną-przerwał mi a w jego głosie można było usłyszeć zazdrość, przez co się lekko uśmiechnąłem  pierwszy raz widziałem go z takiej strony... To było trochę uroczę.--zostajesz ze mną-powtórzył na co się lekko uśmiechnąłem.
--Czyżby ktoś był tu zazdrosny o mnie?
--Jak cholera...-mruknął i ucałował mnie w nosek na co zmarszczyłem odruchowo nosek i przymknąłem oczka--słodziak-mruknął na co na mojej twarzy wyskoczyły rumieńce.
--Panie zazdrośniku nie jestem słodziakiem...
--Nie panie zazdrośniku tylko Sam lub Samuel... No chyba że wolisz tatusiu (( ͡° ͜ʖ ͡°))
--G-głupek!-krzyknąłem na co chłopak się zaśmiał
--Ale też twój przyszły mąż i tata naszych dzieci-zaśmiał się
--No najpierw poczekaj do tego czasu aż będziemy razem
-Poczekam, poczekam-powiedział z uśmiechem
Leżałem z chłopakiem jeszcze z jakieś pół godziny po czym wstałem i podszedłem do mojej szafy aby wziąć ubrania na przebranie. Kiedy miałem już odchodzić od szafy ktoś przytulił mnie od tyłu i zaczął wąchać.
--A maluch gdzie się  wybiera?
--Przygotować się na spotkanie z przyjacielem
--Nie idziesz zostajesz ze mną-stwierdził 
--Zachowujesz jakbyśmy byli w związku-zaśmiałem się 
--Jesteśmy ale jeszcze o tym nie wiesz-razem z chłopakiem zaczęliśmy bezsensowną ,,kłótnie'' która powodowała to że obydwoje się cały czas śmieliśmy. Uzgodniłem z chłopakiem że mogę się spotkać z przyjacielem jeżeli on pójdzie ze mną. Napisałem do Luke'a tłumacząc sytuacje i pytając się czy Sam może iść z nami na co się zgodził . Poszedłem się przebrać w białą bluzkę oversize i krótkie spodenki, Natomiast alfa była zmuszona do założenia ubrań z wczoraj poszedłem z nim do kuchni zjeść śniadanie po śniadaniu kiedy chciałem wziąć leki chłopak perfidnie zabrał mi je z rąk i wyciągnął rękę z lekami do gór bym nie mógł ich zabrać.
--Proszę nie bierz ich, przez nie nie czuję twojego zapachu który kocham całym sercem.
--No dobrze-powiedziałem zawstydzony.

***

--Hejjj!!!-podbiegłem do Luke'a i go przytuliłem na powitanie
--Siemanko mały-zaśmiał się i zakręcił nas wokół własnej osi. Sam spojrzał na Luke'a tak jakby miał go zabić a jego oczy przybrały czerwony kolor.
-H-hej Sam-powiedział wystraszony Luke
--Cześć-odpowiedział chłopak podchodząc do mnie i przytulając od tyłu tak jakby to miało za zadanie pokazać że jestem jego. Głupek... Spotkanie minęło nam na wyjściu do kina i potem na pizzę, każdy bardzo dobrze się bawił a Sam przestał być tak bardzo zazdrosny o Luke'a bo dowiedział się że ten ma już swoją omegę. Wracałem właśnie do domu przechodząc przez park. Pomimo tego że było ciemno dzięki latarniom mogłem podziwiać park tyle że porą nocną. Nie spieszyło mi się zbytnio do domu... Ponieważ rodzice tak jak mówili dziś mieli polecieć w delegacje a mój brat nocował przez tydzień u przyjaciela szedłem spokojnie spacerkiem do póki nie zacząłem czuć się obserwowany... Odwróciłem się i rozglądałem na wszystkie możliwe strony ale nikogo nie było... Szedłem dalej dopóki ktoś nie wyszedł zza drzewa i podszedł do mnie. Nie widziałem twarzy napastnika ale widziałem rysy tego strasznego uśmiechu (nie chodzi tu o Jeffa the Killera jakby co XD) zostałem zaciągnięty w stronę ciemnej uliczki gdzie mężczyzna walną mnie w brzuch a następnie w twarz.



Czerwone Róże Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz