Przez to z jaką siłą obcy uderzył mnie w policzek znalazłem się na ziemi. Kiedy miałem wstać i zacząć uciekać ten do mnie podszedł i złapał za włosy, ciągnąc za nie podniósł mnie tak abym przed nim klęczał. Patrzyłem na niego przez łzy które zebrały się w moich oczach. Gdy zaczął rozpinać pasek swoich spodni wiedziałem co mnie czeka...
--B-błagam... Z-zostaw mnie... P-prosze...- nic nie odpowiedział. Otworzyłem buzie żeby krzyczeć o pomoc ale nie zdarzyłem wydać z siebie żadnego krzyku czy też dźwięku bo on wykorzystał ten moment na wepchnięcie mi do ust swojej męskości.(japierdole nie wieże w to co ja pisze XD) Przytrzymywał moją głowę bym jej nie zabrał i poruszam energicznie biodrami wpychając mi coraz głębiej do gardła swojego penisa którym się krztusiłem.
Łzy płynęły strumieniami po moich polikach, chciałem aby to jak najszybciej się skończyło... Miałem nadzieję że zaraz się obudze z tego koszmaru ale to nie był zły sen tylko prawdziwe życie. Ból gardła z każdym kolejnym pchnięciem się zwiększał. Nie wiem ile minęło czasu kiedy poczułem rozlewającą się w moich ustach ciepłą ciecz. Kiedy nieznajomy wyjął swoje przyrodzenie z moich ust pierwsze co zrobiłem to wyplułem ciecz i zacząłem kaszleć przy tym zachłannie łapiąc powietrze.
Myślałem że to już koniec kiedy to był dopiero początek tego piekła. Meżczyzna zaczął zrywać ze mnie ciuchy po czym popchnął mnie na ściane tak że stałem do niego wypięty tyłem, dłoń gwałciciela przyciskała moją twarz do ściany a druga mocno trzymała mnie za biodro. Mój płacz z każdą minutą czy też sekundą stawał się coraz bardziej histeryczny zacząłem krzyczeć i błagać o pomoc tylko był jeden problem... Nikogo nie było na ulicy... Nikt nawet nie wie że nadal nie ma mnie w domu więc nikt mnie nie szuka...
--P-prosze...N-nie...-wyłkałem kiedy poczułem jak coś napiera na moją dziurkę (i w tym momencie załamałam się że jednak podjęłam próbę dalszego pisania, naprawdę lubię czytać tego typu sceny ale nie sądziłam że jak będę pisać to będę czuła cringe XD) krzyknąłem z bólu kiedy mężczyzna wszedł we mnie bez przygotowania i zaczął się we mnie energicznie poruszać. Ból był nie do zniesienia... Po kilkunastu minutach prób ucieczki i wołania o pomoc się poddałem. Nie miałem już na nic siły nawet na to aby wydać z siebie jaki kolwiek dźwięk. Patrzyłem tylko tępo w dalsze zakamarki tej uliczki dalej płacząc cicho. Spędziłem tak jeszcze dwie godziny dopiero kiedy ktoś odciągnął tego zboczeńcy odemnie upadłem na ziemie dalej płacząc i słysząc odgłosy walki na które nie zwracałem teraz uwagi. Kiedy ktoś do mnie potchodził spojrzałem na niego przestraszony niepotrzebnie... Bo to był Samuel...
--Will to ja Samuel nie bój się nic ci nie zrobię-spojrzałem na niego ponownie i zacząłem płakać jeszcze bardziej. Chłopak niepewnie mnie przytulił na co wtuliłem się w jego tors.
--Nie daruje skurwielowi-syknał pod nosem kiedy mnie podnosił byłem już tym wszystkim wycieńczony.
--S-Samuel... N-nie zostawiaj mnie p-proszę-powiedziałem ledwo słyszę lnie. Chłopak zatrzymał się na chwilę po czym pocałował mnie w czółko.
--Nie zostawie... Przepraszam że przyszedłem tak późno... A ten z tamtym palantem się jeszcze nie rozliczyłem.-ostatnie zdanie wypowiedział bardzo cicho.-Już jesteś bezpieczny nigdy więcej nie puszcze cie samego nawet jak będziesz mnie bardzo prosił. - zaśmiał się na co lekko się uśmiechnąłem
--Kocham cie... - powiedziałem bardzo cicho. A już po chwili jego serce przyspieszyło pracę a na jego twarzy pojawił się uśmiech który był ostatnią rzeczą jaką widziałem zanim znużył mnie sen.Pov. Samuel
--Kocham cie... -kiedy usłyszałem to jak te dwa słowa wydostają się z ust chłopaka serce momentalnie zabiło mi szybciej. Byłem w tamtej chwili przeszęśliwy. Wszedłem z chłopakiem do mojego domu gdzie następnie przebrałem go w moją koszulke która sięgała mu do połowy ud. Położyłem chłopaka w moim łóżku i sam położyłem się obok i go przytuliłem.
--Nie pozwolę cie skrzywdzić-mruknąłem cicho i ucałowałem główkę chłopaka na co on wtulił się we mnie przez sen.Obudziłem się w nocy przez płacz spojrzałem na chłopaka który płakał przez sen.
--N-nie, p-proszę p-przestań...-powtarzał przez sen.
Usiadłem na łóżku i położyłem na swoich kolanach śpiącego chłopaka i scałowałem z zapłakanej twarzy łzy.
Chłopak zaczął się wybudzać ale pomimo tego nie przerywałem czynności. Kiedy chłopak się obudził i mnie zobaczył zaczął się trząść ze strachu.
--Will to ja Sam... Nie bój się-chłopak to przestał się tak bardzo trząść i przytulił się do mnie. Czułem jak jego łzy moczą moją bluzke. Przytuliłem chłopaka i starałem się go uspokoić. --już wszystko dobrze, nikt cie już nie skrzywdzi-mały zacisnął piątki na mojej koszulce i spojrzał na mnie swoimi zapłakanymi oczkami.
--O-obiecujesz?... - zapytał na co ja przytaknąłem i scałowałem jego łzy.
Położyłem Willa i chciałem zejść z łóżka by zmienić koszulke ale złapał mnie za rękę bym nie szedł. Zdjąłem bluzke i rzuciłem ją gdzie kolwiek. Zostając w samych dresach położyłem się obok mojej księżniczki i ją przytuliłem.Pov. Will
Leżałem na umięśnionej klatce starszego. Kiedy położyłem rękę na jego brzuchu zdałem sobie sprawę sprawę że nie ma on koszulki. Cały czerwony leżałem nadal nie ruchomo.
Poczułem że chłopak obejmuje moje obolałe ciało. Spojrzałem na chłopaka i zastanawiałem się dlaczego na niego trafiłem... Dlaczego on był moim przeznaczonym... Nadal nie rozumiem i nie dociera to do mnie co jeszcze kilka godzin temu się stało. Niekontrolowanie zacząłem się trząść i skuliłem się w kulkę. Chłopak przytulił mnie bardziej przez co mogłem poczuć bardziej jego zapach który mnie uspokajał. Samuel głaskał mnie poplecach i nucił jakąś piosenkę żeby mnie uspokoić. Dzięki temu co robił zasnąłem nawet nie wiem kiedy.
Kiedy obudziłem się chłopaka nie było obok. Wstałem i zszedłem na dół skąd słyszałem głos chłopaka. Nie widziałem gdzie idę bo jednak nigdy nie zdążyło mi się być w tym domu ale szedłem dalej kierując się za głosem. Wszedłem do kuchni gdzie Samuel właśnie opierał się tyłem o blat i był właśnie odwrócony w moją stronę po mimo tego jego wzrok był skierowany w bok. Kiedy się rozłączył spojrzał na mnie i uśmiechnął się do mnie delikatnie.
--Cóż to za piękne widoki tak z samego ranka-powiedzial chłopak dalej uśmiechając się. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że mam na sobie tylko koszulke chłopaka i bokserki na co spłonąłem rumieńcem. --Uroczo-stwierdził chłopak
--Nie jestem uroczy-powiedziałem na co chłopak się zaśmiał.
--Will bo jakby to ująć... Zapisałem cię do psychologa... Twoi rodzice wiedzą o tym co się stało ale nie mogą wrócić więc kazali mi to zrobić więc dzisiaj jedziemy do psychologa.-otworzylem szeroko oczy bo nie chciałem mówić o tym co się stało chciałem to zostawić w niepamięć.
--Ale...
--Will... To dla twojego dobra... A tak poza tym to teraz masz gwarantowane to że będziesz cały czas pod moją opieką i nie zdołasz się mnie pozbyć nie ważne jak bardzo byś mnie błagał.-na słowa chłopaka zrobiło mi się ciepło w serduszku że istnieje osoba z poza mojej rodziny która się o mnie martwi i troszczy.
Uśmiechnąłem się lekko i powoli zacząłem podchodzić do chłopaka i go przytuliłem. Chłopak zamknął mnie w swoich ramionach a ja wtuliłem się jeszcze bardziej w jego tors.
--obiecujesz?
--obiecuje-uśmiechnął się do mnie i zaczął zbliżać twarz w kierunku mojego czoła aby zapewne je pocałować ale w końcu się wycofał. Stanąłem na palcach i pocałowałem chłopaka w policzek.
--Dziękuję.***
Ohayo~~~
Jakby jest kolejny rozdział wiem jestem zła że dałam skrzywdzić takiego słodziaka jak Will no ale jednak trzeba jakoś rozwinąć akcje. Na początku to miał być porwany i torturiwany ale nie zrobiłam mu tego tak i tak zapewne Samuel chce mnie zabić hehe😅 Dobra to ja to tu zostawiam i ide na lekcje.
Sayonara~~~
![](https://img.wattpad.com/cover/251367316-288-k101227.jpg)
CZYTASZ
Czerwone Róże
RomanceWill jest męska omegą ma on siedemnaście lat,jest on niskim i uroczym brunetem który jeszcze nie znalazł swojej alfy ponieważ bierze tabletki przez które jego zapach omegi zmienia się na zapach bety a jego zmysły są mniej wrażliwe. Zmieniło się to...