- No chyba nie.
- Kurwa.
Ray i Emma właśnie spoglądają na martwe ciało właściciela najpopularniejszych burdeli, znanego też jako „Sprzedawca Rozkoszy" z kościelnej wieży. Boże, jego przezwisko ssie
- Myślisz, że nadal żyje?
- Oczywiście, że nie! Spadł z siedmiu metrów na beton.
- Cóż, moglibyśmy to być my, więc nie jest tak źle!
- Jak ty to w ogóle zrobiłaś? - Ray odwrócił wzrok od zwłok, by spojrzeć na jej twarz - Ja nie.. nie zdążyłem cię złapać, gdy on wypchnął cię z wieży. A teraz ty stoisz przede mną, a gość leży martwy u naszych stóp.
- Magia? - na jej twarzy zakwitł nerwowy uśmiech, a brzuch związał jej się ze stresu. Jej mały palec zaczął niekontrolowanie drżeć. Cały czas była w szoku, że nadal żyje.
- Och, nie. Nie magia, a dar. Jesteś jedną z przeklętych.
Tego się bała. Ray chwycił ją za przedramię, by nie uciekła i poczuła nieprzyjemny dreszcz.
- Wydaj mnie, to i jeszcze ciebie zepchnę z tej wieży - nie chciała tego mówić, ale nie pójdzie do niewoli kolejny raz. Nie w momencie w którym właśnie odzyskała wolność, ponieważ jej właściciel wykrwawia się na chodniku. Ale Ray tylko się uśmiechną i rozluźnił uchwyt na jej ręce.
- Myślisz, że dasz mi radę? Ale na szczęście, nie masz się o co martwić. Nie pisnę ani słówka - przycisnął swój wskazujący palec do ust - Bo widzisz... pod tym względem jesteśmy do siebie bardzo podobni.
- Och
CZYTASZ
I loved you so hard that I softened; rayemma
Fanfiction❝soulmates aren't just lovers ❞ zapraszam do czytania! ship; rayemma