Rozdział 4.

176 10 5
                                    


Wychodząc z łazienki po zimnym wieczornym prysznicu czułem się jak nowonarodzony. Tego mi było trzeba po dzisiejszym dniu, który na szczęście nie był taki zły, jaki mógłby być. Moje myśli krążyły wokół różowowłosej i ani na chwilę nie chciały odpuścić. Nawet nie wie jak bardzo jestem jej wdzięczny za to, czego dziś dokonała. Sask'e masz więcej szczęścia niż rozumu - zaśmiałem się cicho w myślach sam z siebie. 

Kropelki wody skapywały na moje rozgrzane ciało. Odłożywszy telefon na komodę, skierowałem się do łóżka. Jestem wykończony - stres dał teraz o sobie znać. Te godziny, kiedy Sakura przebywała w gabinecie i rozmawiała z Orochimaru - trwały całą wieczność. Przez cały ten czas czułem jak coś wywraca mój żołądek do góry nogami, nerwowo stukałem paznokciem o biurko i nerwowo co parę sekund patrzałem na zegarek, który tego dnia chodził zbyt wolno. Nie wiem co bym zrobił, gdyby Orochimaru postanowił zrezygnować z naszej umowy. Co by zrobiła moja firma? Moja sieć ubraniowa, która odniosła większy sukces niż przypuszczałem? 'Może twój ojciec ma rację' - ta myśl zniknęła szybciej nim się pojawiła. Wolałem nie dopuszczać do siebie tej myśli, że być może czasami jestem zbyt roztrzepany, a co jest ważniejsze niż własny interes? Przekląłem cicho pod nosem i próbowałem odpędzić od siebie wszystkie negatywne myśli.

- Kochanie... - usłyszałem jej głos. Leżałem do Ino plecami, dlatego nie zauważyłem nawet kiedy weszła. Mocno objęła mnie w pasie i przyciągnęła do siebie. Poczułem jej oddech na mojej szyi i to jak okręca sobie pojedynczy włos wokół palca. Nie musiałem długo czekać, żeby zeszła z namiętnymi pocałunkami na mój brzuch. 

- Ino.. Nie dziś. - na te słowa nie ukrywała swojego niezadowolenia. 

- Nie dziś? Co cię ugryzło? - prychnęła krzyżując brwi.

- Czy zawsze coś musi się stać? Za kogo ty mnie w ogóle masz? Nie jestem maszyną. - wyrwałem się z jej uścisku i ponownie obróciłem na drugi bok. 

- Pewnie! Ja się staram, przychodzę do twojego biura, staram się dostarczać ci rozrywki cały czas tylko po to, żeby usłyszeć, że nie jesteś w nastroju! Kiedy ostatni raz to ty wyszedłeś z inicjatywą?

- Ino nie rób scen. Wydaje mi się, że trochę przesadzasz. 

- Najlepiej tak powiedzieć! 

- Jestem dzisiaj po prostu zmęczony. 

- Ty i ta twoja praca, powoli mam tego dość. 

- Obiecuję, że ci to wynagrodzę. Możesz być tego pewna. - poczułem, że oczy powoli mi się zamykają. 

- Pewnie. Ciągle ta sama śpiewka. - warknęła odwracając się w przeciwną stronę, ale tym razem nie stykaliśmy się nawet plecami. Usłyszałem jak gasi nocną lampkę i poprawia poduszkę, kładąc się do snu. 

- Mam nadzieję, że pamiętasz co jest w sobotę.

W jednej chwili poczułem rozbudzenie. Nerwowo otwarłem oczy i błądziłem spojrzeniem po ciemnym pokoju zawieszając wzrok na wielkim oknie, które było przede mną. Dlaczego właśnie poczułem się jak małe dziecko, które zostało przyłapanym na gorącym uczynku? Albo ma cokolwiek do ukrycia i wie, że nie może się to wydać?

- Huh? - starałem się ziewnąć i udawać, jakby właśnie wyrwała mnie ze snu.

- Sesja zdjęciowa. 

Zdębiałem w jednej sekundzie. Cholera, jak mogłem o tym zapomnieć?! Z drugiej strony Ino zwykle odbywa sesje zdjęciowe sama i nie chce, żebym jej towarzyszył, więc pewnie dlatego. 

- O której godzinie się zaczyna? - W duchu miałem nadzieję, że wieczorem, wtedy może cudem bym zdążył.

- O 12. Będzie trwała parę godzin, bo wiesz, że zdjęcia do tego magazynu muszą być perfekcyjne. Pierwszy raz będę twarzą, a wszyscy mieszkańcy Japoni będą kupować gazetę właśnie dla okładki i krótkiego wywiadu ze mną! 

Cholera. Nie mogę odmówić naszego spotkania z Sakurą... Właściwie dlaczego? Bo nigdy tego nie robię. Nienawidzę nie wywiązywać się z danych obietnic - dlatego też dzisiejsza sytuacja tak na mnie wpłynęła. Szanuję czas innych i nie chcę, żeby pomyślała, że nie można na mnie polegać. 

Nie mogę zrzucić winy na pracę - bo nie pracuję w weekendy. Nie mogę też powiedzieć, że spotykam się z Kibą, bo będzie kazała mi odmówić nasze spotkanie i przełożyć na niedzielę. Ino zawsze była egoistką i zawsze wszystko dotyczyło tylko jej lub dla niej.

- Przepraszam, ale nie mogę. Muszę jechać do mojej babci, bo potrzebuję pomocy w zakupach i ma problem z natrętnym urzędnikiem, który czepia się jej fundacji. Wiesz, jakieś tam formalności. 

- Słucham? Dlaczego nie powiedziałeś mi wcześniej? Pytanie brzmi, czy w ogóle miałeś zamiar. - jej ton się obniżył. Była to wiarygodna wymówka, bo dobrze wie, że babcia ma często problemy z tą fundacją. Niestety nie wszystkim ona odpowiada i chcą ją pogrążyć, dlatego szukają dziury w całym.

- Zapomniałem przez nawał pracy. Przepraszam. 

- Może.. - zaczęła łagodnie. Dopiero teraz znów obróciła się w moją stronę, zakleszczając ręce na mojej klatce piersiowej. Bez zastanowienia się we mnie wtuliła i mogłem poczuć jej głośne bicie serca. - Może pogadam z przełożonymi. Możliwe, że uda mi się przenieść sesję i pojedziemy razem.

Czułem jak żarliwe wypieki chcą wedrzeć się na moje policzki. Usłyszałem swoje nierównomierne bicie serca z powodu, że wszystkie fakty zaczynają mi się powoli plątać, jednakże jak to mówią show must go on.

- Nie pozwolę ci na to. Wiem, że od dawna marzyłaś o tej sesji i wiem jak wiele dla ciebie znaczy. Nie możesz tego popuścić, przecież odwiedzamy babcię raz na tydzień. Jestem pewien, że jeśli raz coś ci wypadnie - babcia nie będzie zła. 

-  Dobrze. Dobranoc Sasuke.

- Dobranoc Ino. 

Głośno i szybko wypuściłem ciężkie powietrze z płuc. Podłożyłem dłoń po głowę i nie musiało minąć dużo czasu, kiedy powieki same się zamknęły. 
   
                                                                                                *****

50 twarzy Sasuke [WZNOWIONE, W TRAKCIE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz