Rozdział 9.

167 10 1
                                    

***You're the only thing I wanna touch                       
Never knew that it could mean so much, so much
You're the fear, I don't care
'Cause I've never been so high
Follow me to the dark
 Let me take you past our satellites
You can see the world you brought to life, to life

Jesteś jedyną rzeczą, której pragnę dotknąć
Nigdy nie sądziłem, że to może znaczyć tak wiele
Boisz się, ale nie dbam o to
Ponieważ nigdy nie byłem tak wysoko
Pozwól mi zabrać cię poza naszą galaktykę
Możesz zobaczyć świat, który powołałaś do życia


Poczułam strach kiedy oderwaliśmy się od ziemi. Wszystko co czułam było dla mnie zupełną nowością... ale nie wiedząc dlaczego - ufałam mu. Wiedziałam, że wie co robi, dlatego starałam się zignorować fakt, że wznosimy się coraz wyżej, a ja mam lęk wysokości. Tego właśnie dnia chciałam o tym nie myśleć. Przestać zastanawiać się co jest dobre, a co złe. Oddałam się w pełni tej chwili i delektowałam ciszą. To zabawne, bo przecież prawie się nie znamy. Nie wiemy o sobie zbyt dużo, nie znamy szczegółów z życia, nie wiem jaki jest jego ulubiony kolor, a on nie wie, że lubię oglądać Pitch Perfect, jednak to nie ma znaczenia. Porozumiewamy się telepatycznie i wiem, że mimo mojego opanowania on wyczuwa mój strach. Właśnie dlatego złapał mnie za dłoń, ale nie musiał nic mówić. Ja wiedziałam. 

Wieje chłodny wiatr, ulewa rozpętała się na dobre a my lecimy na zachód. Rzadko się wzruszam i cieszę chwilą, bo zwykle moja głowa mi na to nie pozwala. Zwykłam przejmować się na zapas i myśleć o tym co czeka mnie w ciągu następnego roku, ale tym razem było inaczej.  Tym razem odważnie zerknęłam w stronę malutkiego okna, który był oknem na świat - dosłownie.

Oczywiście, że się bałam, bo nasze lęki nie biorą dnia wolnego, ale było to dla mnie coś więcej niż terapia. Chciałam przezwyciężyć swoje słabości i przestać się bać. Skaczę na głęboką wodę bez kamizelki, ale przecież umiem pływać. Bez obaw Sakura. 

Wznieśliśmy się 4000 metrów nad poziomem morza. Nie skłamię, jeśli powiem, że wydawało mi się, że dryfujemy w chmurach. Byliśmy teraz tak blisko Boga jak nigdy wcześniej, a przynajmniej ja. Nigdy nie zastanawiałam się nad tym czy jestem wierząca czy nie, ale to stwierdzenie wydało mi się najbardziej pasujące. Wydawało się, że wystarczy otworzyć okno i wyciągnąć dłoń, by sięgnąć chmur, które rozpłynęłyby się między palcami. Znów uczepiła się mnie ta myśl: co jeśli to my będziemy tymi chmurami? Jeśli tylko któreś z nas wyciągnie dłoń... 

- Wszystko dobrze? - zapytał troskliwie, ale nie spojrzał na mnie, bo był zbyt skupiony na dystansie, który musieliśmy przebyć.

- T-tak. - odchrząknęłam. Nos miałam przyklejony do szyby, a to nowość. Chłonęłam każdą upływającą sekundę i każdy jeden widok, który był niesamowity. Wiedziałam, że Tokio to moje miejsce na ziemi, ale teraz mogłam się o tym doszczętnie przekonać. 

Oderwałam się od widoków i spojrzałam na niego kątem oka. Był skupiony i cały czas patrzał przed siebie. Jego hebanowe włosy przysłaniały lewe oko, dlatego nie mogłam stwierdzić, czy również zerka w moją stronę. Uśmiechnęłam się sama do siebie i znów o tym pomyślałam: Sakura, ty oszalałaś! 

- Nie bój się. Mogą pojawić się drobne turbulencje, ale nic się nie stanie. - uprzedził mnie z góry a ja skinęłam na potwierdzenie.

To było w tym wszystkim najdziwniejsze, ale nie bałam się. Oderwałam się od ziemi i przeraża mnie myśl, że jeszcze kiedyś na nią wrócę. Nawet jeśli rzucam się w przepaść, tym razem jestem pewna, że wyrosną mi skrzydła. 

- Trzymaj się! - zaalarmował nim zdążyłam zareagować. Przechyliło nas lekko w bok, co spowodowało, że właśnie całowałam się z szybą. Poczułam silny wstrząs. Dopiero po chwili zrozumiałam, że spadamy w dół. Zrobiło mi się nie dobrze i czułam jak wszystko przelewa się w moim żołądku. 

I właśnie potwierdziła się moja największa obawa. Spadamy w dół. Nawet jeśli choć na chwilę wzbijemy się na górę, to i tak czeka nas nieprzyjemne spotkanie z ziemią, która nas przyciąga. Nawet z najwolniejszej karuzeli trzeba kiedyś zejść i jest to nieuniknione. Nawet Pitch Perfect kiedyś się kończy. Nie można ciągle żyć w ósmym niebie, bo go nie ma.

- Wszystko gra. - skinął spokojnie w moją stronę. - Opanowałem sytuację. 

Uśmiechnęłam się pod nosem. A może to mój punkt widzenia jest zły? Może to nie rzeczywistość jest zła, ale to jak ją postrzegamy. Każdy ma takie życie na jakie się odważy, rzeczywistość to nic innego jak skup naszych wyborów. I tylko przed sobą będziemy musieli się z nich rozliczyć. To od nas zależy, czy polubimy rzeczywistość, a jeśli nie... To zróbmy wszystko, by tak się stało. Szukać nowych cytatów, nowych uniesień, nowych ulubionych piosenek i filmów. Nie bać się kosztować tego, co jest nam nieznane tylko z tego powodu, że przyzwyczailiśmy się do starego. Musimy ruszyć naprzód i nie czekać na szczęśliwe zakończenie. Sekret tkwi w tym, by zacząć na nie pracować. By zacząć je tworzyć. 


                                                                                            *****

50 twarzy Sasuke [WZNOWIONE, W TRAKCIE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz