Rozdział 12. '46 dni przed'

210 11 4
                                        

Wsiedliśmy do czarnej limuzyny. Przed nami trochę drogi, ale byłam podekscytowana, że poznam kogoś z rodziny Sasuke. I wciąż dzwoniła w mojej głowie ta jedna myśl 'Sakura, nie możesz być byle kim'. Choć nigdy nie dał mi tego odczuć w żaden sposób...  tego obawiałam się najbardziej, bo byłam tylko Haruno. Nie było we mnie nic specjalnego, za co można byłoby mnie kochać. To, że pracujemy razem to dodatkowe utrudnienie, bo jestem jego codziennością. A niezmiernie trudno jest zachwycać się codziennością...


- Sakura...  - zaczął powoli. Wiedziałam do czego zmierza, dlatego szybko mu przerwałam.

- Nie, Sasuke. - spojrzał na mnie kątem oka. - Nie rozmawiajmy o tym...

- Dlaczego? - zapytał troskliwie.

- Boję się... boję się, że jeśli wypowiemy to na głos to wszystko pryśnie jak mydlana bańka, a to ostatnia rzecz, której bym chciała. 

- Ale...

- Zostawmy to tak jak jest. 

- Jeśli tak chcesz. - złapał moją dłoń. Wymusiłam uśmiech i obróciłam głowę w stronę szyby. Wzięłam głęboki oddech i przyglądałam się mijanym uliczkom. Dlaczego tak jest? Dlaczego kiedy pierwszy raz w życiu jest coś, o co warto walczyć... ja się boję? Wymiękam? Ciągle towarzyszy mi myśl, że to wszystko jest zbyt piękne, by mogło być prawdziwe, bo przecież nic w życiu nie jest proste. To było jak ciężki i wielki kamień, który został przywiązany do mojej nogi. 

- Ale wiedz, że mówiłem prawdę. Nie kocham Ino.

Moje serce wypełniło się ciepłem, choć wcale nie powinno. Dlaczego cieszy mnie cudza krzywda? Wbrew moim przekonaniom, chciałam to usłyszeć. Daje mi to na chwile złudzenie, że wszystko może być takie proste. 

                                                                                      *****


- Jak to spaprałeś sprawę?! - jej krzyki odbijały się echem o ściany. Chodziła nerwowo w te i z powrotem. Nie potrafiła się uspokoić. Przydzieliła mu jedno proste zadanie... nastraszyć ją. Przy okazji dała mu też pole do popisu, by mógł się zabawić a on co?!

- On tam był... - westchnął.

- Pieprzony królewicz! - ściągła buta i rzuciła nim o ścianę. - Zachciało mu się bawić w wybawcę, cóż za absurd!

- Panienko Ino... ale właściwie dlaczego?

- Milcz! Ja tu wydaję rozkazy, a ty powinieneś się do nich stosować! - miał po dziurki w nosie tej kobiety. Co ona sobie myśli? Że ma pieniądze to może sterować ludźmi, jak marionetkami? Ciągle tylko się na nim wyżywa! Też mu coś... gdyby Ino była taka święta to wszystko by zrozumiał, ale ona sama czystością nie grzeszy. Ona już dobrze wiedziała przed kim ma pokręcić tyłkiem, by zdobyć to, czego chce.


- Mylisz się. - podniosła brew i uchyliła usta ze zdziwienia, że odważył się jej przeciwstawić. - Myślisz, że to ty o wszystkim decydujesz? Pieniądze nie sprawią, że ktoś cię pokocha, bo jesteś paskudna. Twoje wnętrze jest paskudne i emanujesz taką energią, że zbiera mi się na wymioty.

- Zamknij się! - przymknął oczy. - Chyba zapomniałeś już, kto tutaj rozdawał karty. Nie pamiętasz? Chyba nie chcesz, by wszyscy dowiedzieli się, co zrobiłeś, by być tu gdzie jesteś. I kto tu przed kim klękał ty oblechu! Zrobiłeś z siebie męską dziwkę, a teraz niby co?! Będziesz prawił mi morały o sumieniu i przyzwoitości? - podeszła w jego stronę. Siedział na krześle, ale nie mógł się poruszyć, bo był związany. Tego dnia - jak każdego - miała ubrane długie szpilki, które dodawały jej parę centymetrów wzrostu.

Podniosła nogę i zmusiła go, by rozszerzył nogi. Wydał się głośny i irytujący dźwięk, kiedy przejechała szpilką tuż obok jego rozporka. Zrobiła to specjalnie i celowo wyryła dziurę w krześle. Na ten dźwięk tylko wzdrygnął.

- Jesteś nienormalna. Powinnaś być zamknięta w oddziale zamkniętym... - chciała coś powiedzieć, ale niespodziewanie usłyszała coś, czego nie mogła zignorować.

- Mówiłem prawdę. Nie kocham Ino. - słowa Sasuke wybiły ją z rytmu.

Odwróciła się napięcie i podgłośniła. Kamery to nie było wszystko... trzymała rękę na pulsie i na wszelki wypadek zamontowała podsłuch w każdym z jego aut. Skrzywiła brwi i próbowała opanować palpitację serca. Zbliżał się kolejny atak szału, którego nie potrafiła kontrolować.

Jej zakładnik wybuchł głośnym i niepochamowanym śmiechem, ale kiedy zobaczył jej groźne spojrzenie - natychmiast zamilkł. 

50 twarzy Sasuke [WZNOWIONE, W TRAKCIE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz