Nie Huaisang z pomocą Yueming dotarł do swojego pokoju.
Całe jego plecy aż promieniowały bólem, po tym jak został ukarany za picie alkoholu i niestosowne zachowanie.
- Huaisang, po co ci to było?- dziewczyna westchnęła, opatrując swemu bratu rany.
- Dobrze się bawiłem i to najważniejsze, A'Ming - mimo bólu, nastolatek nadal się uśmiechał.- Nie powiesz tego mojemu bratu, co nie? Będzie ze mnie niezadowolony...
Kultywatorka zaśmiała się cicho. Pomimo całego zamieszania, chłopak nadal martwił się swoim bratem i jego reakcją. Ich więź była tak silna, że przekraczała wszelkie granice.
Przez chwilę zapanowała cisza.
- A'Sang... - Yueming odezwała się ponownie, starannie dobierając słowa.- Mingjue się o niczym nie dowie, ale nie sądzisz, że w tym roku powinieneś ukończyć nauki w Gusu? Jestem pewna, że twoi przyjaciele od razu je skończą. W następnym roku już ich tu nie zobaczysz, czy nie szkoda ci tego? Zamiast marnować kolejny rok, mógłbyś udać się do Przystani Lotosów i spędzić czas z Jiang Chengiem, a Wei Ying także by się ucieszył.
Kiedy panicz Nie zamilkł, nastolatka myślała, że ten zastanawia się nad jej słowami. Potem zauważyła jego miarowy oddech i zamknięte oczy.
- Ja do ciebie mówię, a ty śpisz? Mogłeś chociaż dać mi odpowiedź...
Następnego ranka na stoliku obok łóżka Yueming znalazł się list.
W następnym roku razem udamy się do Yunmeng, prawda?
Uśmiech rozświetlił twarz dziewczyny. Szczęście jej braciszka było dla niej najważniejsze.
Dobry humor popsuły jej wieści, które przyniósł jeden ze strażników.
Lan Wangji i Wei Wuxian zniknęli.***
Wen Siyan zmieniła opatrunki dzieciom, które znalazła Nie Yueming.
Dziewczyny miały swoje podejrzenia i wszystkie dowody to potwierdzały. Oparzenia na ich kostkach u nóg spowodował ogień pochodzący z Qishan.
Siyan zacisnęła dłonie w pięści. Jej klan posunął się za daleko, a ona nie zrobiła nic, by im przeszkodzić. Walka z wrogimi sektami oraz kontrolowanie negatywnej energii to jedno, krzywdzenie małych dzieci to co innego. Jako córka Wen Ruohana, powinna była temu zapobiec.
Przez swoje poczucie winy nie zauważyła nawet, gdy Wen Qing weszła do pokoju.
- Siyan, nie zadręczaj się tak - usłyszała po chwili.- To nie twoja wina, nie powinnaś o tym myśleć.
- Powinnam była zrobić więcej...
Zanim kuzynki zdążyły porozmawiać, hałas na zewnątrz uniemożliwił im to.
Kultywatorzy z różnych sekt biegali po całym terenie. Jeden z uczniów Gusu ukłonił się na ich widok, po czym dołączył do reszty.
Wen Qing wypatrzyła w tłumie znajomą postać, która wyróżniała się donośnym głosem.
- Paniczu Jiang?- zawołała, co przyciągnęło uwagę mężczyzny.
- Panno Wen, Druga Panienko...- zaczął, lecz dziewczyna przerwała mu machnięciem ręki.
- Wystarczy Siyan. Co się dzieje? Nie widziałam wcześniej takiego zamieszania w Gusu...
- Ten idiota, mój brat, Wei Wuxian, zniknął. Nie byłoby problemu, gdyby nie to, że Lan Wangji też zaginął.
- Wangji? We własnym domu?
- Właśnie o to chodzi! Wei Ying musiał znowu namieszać!
Siyan nie skomentowała jego słów, lecz ruszyła, by znaleźć Lan Xichena.
Miała naprawdę złe przeczucia.
CZYTASZ
BLACK HEART | The Untamed
FanfictionDla dobra świata poświęcili rodziny. Dla swych przyjaciół zrobili wszystko. I choć nikt o tym nie wiedział, dla nich to wystarczyło, bo mieli siebie. Do momentu, w którym zostali zdradzeni... Bohaterowie serii, oprócz tych wymyślonych przeze mnie, n...