☽5☾

44 4 0
                                    

    Widząc te wszystkie złe postacie w filmach, myślałam, że walki, a w szczególności śmierć da się przeżyć. Tym bardziej istot, których się nie znało, a nawet nie miało styczności. Myliłam się, jak zwykle.

    Doświadczyłam tego, gdy katana przebiła serce klątwy. Niby zjawa, która raniła ludzi, jednak ona również cierpiała. Nie zacznę tutaj myśleć nad tym, że może miała rodzinę, bo byłoby to zbyt idiotyczne.

     Zdawałam sobie sprawę, że Levi dokładnie wie co robi. W szczególności jest bogiem, więc zapewne wie, co dzieje się z takimi duszami. Dlatego również nie zdziwiło mnie to, gdy przez cały czas opierał się o ścianę, patrząc na mnie.

    Nie poszłam na pierwsze zajęcia, ponieważ i tak byłam już bardzo spóźniona. Ciężko było wkraść się na wykłady u Pani Ayano, więc wolałam przeczekać tą godzinę na świeżym powietrzu.

     Jeszcze bardziej przyciągnęłam swoje nogi do klatki piersiowej, zaciskając mocniej swój uścisk wokół nich. Spoglądałam na ludzi, którzy od czasu do czasu przechodzili, aby dostać się do określonego budynku.

— Jak się czujesz, gdy odsyłasz duszę? — pierwsze słowa opuściły moje słowa, zmuszając czarnowłosego, by na mnie spojrzał.

— Normalnie — wzruszył ramionami, mając ręce skrzyżowane na klatce piersiowej. Po chwili nad sobą usłyszałam westchnięcie. — Przestań się tym przejmować. Ta klątwa już nikomu nie zagraża, a jego dusza zapewne ma się lepiej niż tutaj.

— Skoro tak — mruknęłam lekko słyszalnie, chowając twarz pomiędzy moimi nogami.

— Nie chcę cię bardziej dołować, ale mamy aktualnie gorsze problemy — wyznał, a ja od razu przekierowałam swoje zielone tęczówki na chłopaka. — Nadal nie wiemy, jakim cudem ta klątwa się tutaj dostała.

— Racja — mruknęłam, chwytając swoją dolną wargę w zamyśleniu. — Bariera powinna blokować dostęp wejścia dla zjaw.

— Zależy jaka bariera oraz kto ją zakładał — oznajmił, na co lekko skinęłam głową. — Albo, czy jest cała.

— Myślisz, że ta klątwa mogła ją zniszczyć? — dopytałam, powoli podnosząc się.

— Nie, ona była zbyt słaba — stwierdził, a moja mina zrzedła. Ta zjawa wyglądała naprawdę na silną, więc nie zdziwiłabym się, gdyby to ona uszkodziła tarczę tej uczelni.

— Zbyt słaba? — w tym samym momencie kobaltowe tęczówki przeniosły się na mnie, dostrzegając zdezorientowany i zszokowany wyraz twarzy.

— Klątwy przez zakonników są klasyfikowane na specjalne, rangi pierwszej, drugiej, trzeciej i czwartej. Tej najniższej grupie podlegają zjawy, które widzieliśmy po drodze na uczelnie. Są one słabe i nie posiadają zbyt dużego pokładu energii. Ta klątwa, którą dzisiaj spotkaliśmy jest klasyfikowana jako ta rangi trzeciej. One mogą atakować, ale nie są zbyt mocne — sprostował.

— A pozostałe? — spytałam, tym samym zmuszając Levi'a do dalszej rozmowy.

    Doskonale zdawałam sobie sprawę, że nie należy on do najbardziej towarzyskich osób. Gdyby mógł, zignorowałby wszystkich dookoła, zapewne sprzątając. Chociaż, że ja również byłam samotniczką, nienawidziłam ciszy. Może to dziwnie brzmi, ale taka jest prawda.

— Rangi drugiej są silniejsze niż trzeciej. To jedynie co je wyróżnia — wzruszył ramionami. — Klątwy klasy pierwszej posiadają o wiele więcej mocy niż pozostałe. Trudność w odsyłaniu ich polega na tym, że jako jedne z nielicznych, potrafią myśleć — uciął, zapewne chcąc zakończyć tą rozmowę. Mogłam to wywnioskować po jego spojrzeniu na moją osobę. Kobaltowe tęczówki wyrażały jedynie nadmierne zirytowanie.

chimamire no sora || levi ackermannOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz