1

236 9 0
                                    

Zmęczona po ciężkim dniu pracy, weszłam do opuszczonego budynku, będącego moim domem i rzuciłam klucze na stertę dokumentów. Marzyłam jedynie o tym, aby wślizgnąć się pod ciepłą kołdrę i odespać ostatnie parę godzin. Pewnie wiele ludzi miałoby problemy z zaśnięciem, gdyby widzieli to co ja. Niestety praca w prosektorium dawała pieniądze, ale żadnych innych korzyści. Po dniach spędzanych nad ciałami topielców, zastanawiałam się, czy lepiej pracować z umarlakami, czy też doprowadzać ludzi do agonii? Oba te zawody poznałam od podszewki, a nadal było mi ciężko zdecydować.

Na wpół przytomna zsunęłam buty i ubrania robocze, po czym weszłam do malutkiego pokoiku. Pomieszczenie było zachowane w dość dobrym stanie. Miało całe drzwi i okna, a na ziemi nie leżało dużo suchego tynku i kurzu. Jedna ściana była ułożona z przezroczystych, rozmywających obraz kafli, przez co w pokoju, nie było zupełnie ciemno. Zamknęłam za sobą ostrożnie drzwi i położyłam się na cienkim materacu. Przez brak szyb i części ścian, w opuszczonej budowli było naprawdę zimno. Na całe szczęście nie byłam człowiekiem wybrednym i ciepła kołdra, oraz mały, przenośny piecyk wystarczały mi na cały rok. Miejsce, które aktualnie nazywałam ,,domem", miało też dużo plusów. Nie docierał tu zgiełk i światła miasta. Konstrukcja była na tyle duża, że słyszałam wszystkich nieproszonych gości, zaraz po ich wejściu na jej teren. Zresztą i tak bardzo mało ludzi się tu zapuszczało. Tabliczki ostrzegające przed zawaleniem o dziwo robiły swoje, dzięki czemu nie ukrywałam w jakoś szczególnie swojego dobytku.

Rozkoszowałam się chwilą spokoju i ciepła. Cieszyłam się, że nie dotykam niczyjej zimnej, nabrzmiałej, zielonej już skóry, ani nie patrzyłam się w oczy bez życie. Gdy byłam na granicy zaśnięcia, usłyszałam dzwonek od telefonu. Jęknęłam i niechętnie sięgnęłam po urządzenie. Nie patrząc na wyświetlacz odebrałam. O tej godzinie mogli dzwonić tylko z pracy. W zasadzie nikt inny, prócz moich współpracowników do mnie nie dzwonił.

-Halo - przetarłam twarz ręką, starając się choć trochę rozbudzić.

-Gdzie jesteś? - odezwał się męski głos.

-Tam gdzie wszyscy normalni ludzie o tej porze. W łóżku - warknęłam, rozpoznając głos mojego przyjaciela.

-To zbieraj tyłek. Jest wezwanie.

-Nie możesz ty się tym zająć? - westchnęłam wstając z ziemi.

-Nie ma tak łatwo. Potrzebna jesteś, bo będzie trochę zabawy. Była strzelanina i teraz uważaj... W pączkarni!

Na słowo ,,strzelanina'' od razu oprzytomniałam.

-O, to coś nowego - powiedziałam rozbawiona, wsuwając na zimne nogi spodnie.

-Będzie z jakieś pięć ciał. Ludzie z workami zostali wysłani. Są pierwsze podejrzenia, ale do szczegółowej sekcji zapraszają ciebie. Spokojnie. Zanim policja sprawdzi teren i przez chwilę po wymądrza się nad ciałami, my zdążymy wszystko przygotować.

-Nie. Ty zdążysz wszystko przygotować. Jaki adres tej pączkarni?

-Jedziesz tam?

-Żartujesz? W życiu nie słyszałam o podobnej akcji. Za nic w świecie tego nie przegapię.

******

Już z daleka można było zobaczyć kolorowe światła radiowozów. Na chodniku przed lokalem zgromadziła się duża ilość gapiów. Całe miejsce zdarzenia zostało zaklejone żółtymi taśmami, a na dużym parkingu panował chaos. 

Rozbawiona wyszłam z auta i ruszyłam w stronę zamieszania. Od razu skierowałam się do samochodów, które miały wywieść martwe ciała do prosektorium. Parę osób, wyładowujących sprzęt, skinęło mi głową. Znałam się z większością pracowników. Sama dobrze pamiętałam czasy, gdy było mi wolno jedynie umieścić zwłoki w worku.

Coffee BeanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz